W Polsce źle stawiają te znaki. Sam pewnie mijasz taki codziennie

spidersweb.pl 1 rok temu

Znak B-20, czyli po prostu „STOP” powinien być świętością – i dla kierowców, i dla organizatorów ruchu, a ci drudzy powinni sięgać po niego wyłącznie w ostateczności. Jest jednak miejsce, w którym B-20 jest zdecydowanie nadużywany i stosowany niezgodnie z przepisami, a tym miejscem jest… przejazd kolejowy.

Powszechny w Polsce problem naświetlił autor kanału Usuń Znak w swoim ostatnim materiale wideo:

W skrócie – żeby nie odbierać nikomu powodu do oglądania naprawdę interesującego materiału – sprawa jest dość prosta: przepisy nie przewidują stosowania znaku B-20 na przejazdach kolejowych z sygnalizacją, rogatkami lub podobnymi urządzeniami. Znak STOP powinien być umieszczany wyłącznie przy przejazdach kolejowych najniższej klasy (co zresztą potwierdza odpowiednie rozporządzenie i serwis Bezpieczny Przejazd), na których nie ma niczego, co informowałoby kierowców o nadjeżdżających pociągach albo po prostu uniemożliwiałoby wjazd na przejazd w czasie przejazdu pociągu. jeżeli mimo to się pojawia w komplecie np. z sygnalizacją – jest nieprzepisowy.

Potwierdzają to zresztą nie tylko same przepisy, ale i przygotowywane przez Państwową Komisję Badania Wypadków Kolejowych analizy dla poszczególnych zdarzeń oraz raporty z badań technicznych przejazdów. W jednym i drugim przypadku pojawiają się zalecenia dotyczące usunięcia niezgodnych z przepisami znaków B-20, co prowadzi czasem do przedziwnej sytuacji, w ramach której po wypadku na przejeździe kolejowym usuwany jest znak B-20, który – w opinii PKBWK – „nie podnosi bezpieczeństwa”.

Nie zawsze jednak kończy się to usunięciem znaku, a przynajmniej nie od razu. Organ odpowiedzialny za organizację ruchu w danym miejscu może się powołać na standardowe hasło „zgodne z projektem” i na to, iż jego zdaniem taki znak podnosi bezpieczeństwo oraz wszystko już zostało zatwierdzone i nikt niczego zmieniać nie będzie. Fakt, iż została zatwierdzona organizacja ruchu niezgodna z przepisami mało już kogokolwiek interesuje – jak zresztą w większości przypadków.

Postanowiłem sprawdzić, czy znajdę takie przejazdy w swojej okolicy. Przecież skoro to nielegalne, to nie może być powszechne.

Oczywiście byłem w błędzie i na 3 pokonane przeze mnie przejazdy kolejowe, na dwóch znalazło się właśnie takie nieprzepisowe połączenie. Tu pierwszy:

A tutaj drugi, ulokowany zresztą kilka dalej:

Ten drugi jest zresztą o tyle ciekawszy, iż widać na nim, iż sygnalizacja działa poprawnie, podczas gdy znak STOP może być wyjątkowo stosowany na przejazdach z sygnalizacją, jeżeli ta sygnalizacja nie działa – ale wtedy wymagane byłoby dodatkowe oznaczenie, informujące właśnie o awarii sygnalizacji. Gdyby tego było mało, ktoś jeszcze zdecydował się namalować na asfalcie linię wyznaczającą miejsce, w którym kierowca ma obowiązek się zatrzymać. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, iż i bez tej linii musiałby się zatrzymać niemal w tym samym miejscu, bo – jak podaje policja – zatrzymanie powinno w takiej sytuacji nastąpić na wysokości krzyża.

Co ciekawe, zdjęcia z 2012 roku – czyli sprzed ponad dekady – sygerują, iż znak STOP stał tutaj z zupełnie innego powodu – tj. z powodu awarii sygnalizacji, czyli wszystko było zgodne z przepisami. No, może poza tym, iż B-20 nie powinno jednak zasłaniać tabliczki z taką informacją, ale ok.

Natomiast w przypadku pierwszego napotkanego przeze mnie przejazdu – od 10 lat kilka się zmieniło – może poza tym, iż ktoś przestał parkować samochód na przejeździe kolejowym:

W sumie… gdzie tutaj problem?

Nikt chyba jeszcze nie zginął od zatrzymania się przed znakiem STOP przed przejazdem kolejowym, natomiast sporo osób zginęło po zignorowaniu tego obowiązku. Dodatkowa warstwa bezpieczeństwa – o ile kierowcy akceptują ją i prawidłowo interpretują – jest więc czymś, do czego w zasadzie trudno się przyczepić. Z interpretacją znaku B-20 też zresztą raczej nie ma problemu.

Za problem należy jednak uznać prosty fakt – to nie jest zgodne z przepisami. W rezultacie dochodzi do absurdalnej sytuacji, w której organ, który ma obowiązek ustawić znaki zgodnie z przepisami, żeby wymusić na kierowcach przestrzeganie wynikających z tych znaków przepisów, swobodnie nagina albo wręcz narusza te przepisy w imię własnego przekonania, iż tak będzie dobrze i tak jak powinno. Nie chodzi tutaj choćby wyjątkowo o ignorowanie znaku STOP przed przejazdem – z tego co widziałem, kierowcy akurat do tych stosują się regularnie – ale o wnioski, jakie mogą z tego wyciągnąć ci, którzy poruszają się po drogach. Skoro organ stojący między bogiem-prawem a nami może naginać przepisy dla osiągnięcia zakładanych przez siebie celów, to dlaczego… my nie mamy robić dokładnie tego samego?

Niestety nie mam żadnej dobrej odpowiedzi na to pytanie. Pozostaje mi tylko napisać, iż na przejazdach kolejowych należy zachować niesamowitą – i to nie tylko „szczególną” ostrożność – i to niezależnie od tego, czy stoi tam jakikolwiek znak albo czy jest sygnalizacja albo zapory. Wszystko w końcu może zawieźć.

PS Tutaj można sprawdzić, gdzie znajdziemy takie nieprzepisowe znaki i przy okazji można też zgłosić swoje lokalizacje, jeżeli nie ma ich na mapie.

Idź do oryginalnego materiału