Równolegle uzbrojeni mężczyźni włamali się do innego biura rosyjskiej platformy do sprzedaży m.in. ubrań, butów, kosmetyków, akcesoriów do domu i elektroniki Wildberries w stołecznej dzielnicy Dinamo. Nie odnotowano tam żadnych ofiar.
Co się stało?
Jako pierwsze o konflikcie w biurze Wildberries w centrum biznesowym Romanov Dvor poinformowały służby prasowe RBC po godzinie 12:30. Firma podała, iż mąż założycielki Wildberries Władysław Bakalczuk i jego ochroniarze próbowali „nielegalnie wkroczyć” na teren biura. W publikacji stwierdzono, iż sytuacja jest stabilna.
Później kanał Mash opublikował na Telegramie wideo ze strzelaniny w centrum biznesowym. Przekazał też, iż nieznani ludzie zaczęli strzelać po tym, jak odmówiono im wstępu do budynku.
Według źródła agencji informacyjnej RIA Novosti w Wildberries w wyniku konfliktu zginęło dwóch pracowników ochrony firmy. Mash twierdzi, że w ataku rannych zostało łącznie pięć osób, w tym jeden policjant. Według innych doniesień rannych zostało siedem osób, w tym trzech policjantów.
Zarzut zabójstwa
Według kanału Mash zatrzymano łącznie około 30 osób, z których część stawiała opór organom ścigania. Kanał informuje, iż wszczęto sprawę karną na podstawie artykułów dotyczących zabójstwa, zamachu na życie funkcjonariusza organów ścigania oraz nielegalnego nabywania, przekazywania, sprzedaży, przechowywania, transportu, przesyłania lub noszenia broni.
Korespondent MSK1.ru poinformował, iż studenci zostali ewakuowani z budynku Wydziału Dziennikarstwa Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego, który znajduje się obok biura Wildberries. Biuro prasowe uniwersytetu zaprzeczyło tym informacjom. — Nie było żadnej ewakuacji, wszyscy studenci są wewnątrz wydziału, zajęcia realizowane są normalnie — powiedziała RIA Novosti.
Również dziennikarka Ksenia Sobczak, powołując się na naocznego świadka, opowiedziała o wtargnięciu uzbrojonych mężczyzn w maskach do biura Wildberries w stołecznej dzielnicy Dinamo. Później rzecznik platformy sprzedażowej wyjaśnił, iż sytuacja nie miała wpływu na procesy biznesowe, a wszystkie usługi, punkty dostaw i obiekty logistyczne firmy działały normalnie.
Założycielka platformy sprzedażowej Wildberries Tatiana Bakalczuk
Czeczeński trop
Według kanału Mash rosyjski mistrz karate Abubakar Mestoew, mistrz Europy i świata w taekwondo Umar Cziczaew i rosyjski mistrz boksu wagi ciężkiej Rashid Kodzew zostali ranni w ataku. Podobno towarzyszyli oni Władysławowi Bakalczukowi podczas jego wizyty w centrum Romanov Dvor.
Portal Agenctwo dowiedział się, iż Cziczaew jest zawodnikiem klubu MMA „Achmat” z Czeczenii. Grał również dla czeczeńskiego klubu „Berkut”. Dziennikarze znaleźli zdjęcia, na których stoi obok Ramzana Kadyrowa, Adama Delimczanowa i innych wysoko postawionych Czeczenów.
Czeczeni byli również zaangażowani we włamanie do biura Wildberries w Iskra Park w stołecznym Dinamo, powiedział naoczny świadek incydentu. Pokazał też nagranie wideo ludzi, którzy przyszli do biura.
Bakalczuk: to była egzekucja
Na swoim kanale na Telegramie mąż założycielki platformy sprzedażowej Tatiany Bakalczuk powiedział, iż przed godziną 12 przybył na spotkanie z kierownictwem Wildberries, o którym został wcześniej powiadomiony. Strony miały omówić budowę nowych magazynów.
Bakalczuk twierdzi, iż z góry domyślał się możliwych prowokacji, dlatego przyszedł do biura firmy z funkcjonariuszami MSW. Strażnicy odmówili wpuszczenia biznesmena i jego zespołu do budynku centrum biznesowego, a następnie rozpoczęła się strzelanina, powiedział mężczyzna.
— Nikt nie mógł się spodziewać, iż rozpocznie się strzelanina. Moi ludzie nie byli uzbrojeni, chronili nas funkcjonariusze policji. Pierwsze strzały rozległy się z wnętrza budynku, przez szybę biura Wildberries. W tym momencie wybuchła prawdziwa panika, wszędzie unosił się dym, ludzie próbowali się ukryć, a moi koledzy, którzy przyszli ze mną, zostali ranni.
To nie była strzelanina, jak próbuje to przedstawić kierownictwo RVB (firmy współpracującej z Wildberries — red.). To była prawdziwa egzekucja — twierdzi mąż Tatiany Bakalczuk. Podkreślił, iż nikomu nie groził i przyjechał tylko po to, by omówić kwestie biznesowe. Biznesmen wyraził gotowość do pełnej współpracy w śledztwie.
„Nieudana próba przejęcia”
Sama założycielka Wildberries Tatiana Bakalczuk odrzuca słowa swojego męża. Według niej „nikt nie zgodził się na żadne negocjacje”. To, co się wydarzyło, nazwała „nieudaną próbą przejęcia”.
— Dzisiaj grupa ludzi pod przywództwem Władysława Bakalczuka, Sergieja Anufriewa i Władimira Bakina próbowała przejąć biura Wildberries w Moskwie. Trzy osoby zostały ranne, sprawdzamy ich stan — napisał Bakalczuk.
Później rzecznik prasowy Wildberries poinformował, iż pierwsze strzały przed centrum biznesowym przy Romanov Lane padły ze strony osób towarzyszących Władysławowi Bakalczukowi. Firma dodała, iż „próba nielegalnego wejścia” została przeprowadzona jednocześnie pod dwoma adresami firmy.