Spektakl na horyzoncie

twojacena.pl 2 godzin temu

Władka dziś z niecierpliwością wyczekiwała końca pracy, marząc, jak wyjdzie z biura, a tam czeka na nią ukochany mąż i razem pojadą do ulubionej kawiarni. W tej kawiarni poznali się pięć lat temu właśnie tego dnia.

Wypadła z biura gwałtownie i zobaczyła męża stojącego przy swoim samochodzie, uśmiechał się:

Cześć, Olesiu przytuliła się do niego, a on pocałował ją w policzek.

Cześć, cześć, no to ruszamy do naszej kawiarni powiedział, a może zapytał, mąż, a ona tylko szczęśliwie się roześmiała i skinęła głową. Czekała na prezent.

Posiedzieli chwilę w kawiarni, ale niczego jej nie wręczył. W końcu Olek zaproponował:

No dobra, jedźmy do domu, prezent tam na ciebie czeka i tajemniczo się uśmiechnął.

Naprawdę? Jaki prezent? Dlaczego nie zabrałeś go ze sobą? zdziwiła się żona.

Zobaczysz i wszystko zrozumiesz odparł mąż.

Pod domem wysiedli z samochodu. Olek podszedł do jakiegoś auta, nacisnął pilota i otworzył drzwi.

Proszę, moja ukochana żono, to twój prezent. Jeździj z przyjemnością.

Władka oniemiała. Wszystkiego mogła się spodziewać, ale nie samochodu. Rzuciła mu się na szyję:

Olesiu, dziękuję! Zawsze mówię, iż mam najlepszego męża na świecie. Jak ja cię kocham!

I tak już go uwielbiała, bo każdym swoim czynem udowadniał jej miłość. Olek pracował ciężko, czasem bez wolnych weekendów, aby zarobić na prezenty dla żony, a przy tym oszczędzali na dom. Marzyli o dużym domu pod Warszawą. A po kupnie dzieci. Mieszkali w trzypokojowym mieszkaniu Władki, które dostała w spadku.

Kochanie, teraz to twój samochód. Wiem, jak o nim marzyłaś.

W domu świętowali rocznicę i nowy samochód, bo w kawiarni nie mogli napić się wina Olek prowadził.

Następnego dnia Władka przyjechała do pracy nowym czerwonym autem. Weszła do biura uśmiechnięta, a koledzy już czekali, ciekawi, co dostała od męża. Oczywiście gratulowali.

Mój Olesiu podarował mi samochód! Rozumie mnie bez słów zamrużyła na chwilę oczy dziewczyny, gdybyście wiedziały, jaki on jest wspaniały. Wyobraźcie sobie, przez pięć lat choćby się nie pokłóciliśmy na serio.

Gratulacje takiego prezentu! mówili koledzy.

Niektórzy szczerze się cieszyli, inni gotowi byli rozedrzeć tę promienną osobę na strzępy. Jedną z nich była Nikola dawna koleżanka z klasy Olka, która zawsze zazdrościła Władce. Już w szkole była w nim zakochana. Patrząc teraz na Władkę, myślała:

Dlaczego jednym się wszystko należy, a innym nic? No nic, jeszcze się wygłupi, ta szczęśliwa lala a w oczy się uśmiechała.

A Władka, naiwna, nie rozumiała, iż nie należy dzielić się szczęściem, bo szczęście lubi ciszę. Nie ukrywała nic przed kolegami i myślała, iż oni też ją lubią. Nie przyszło jej do głowy, iż znajdzie się ktoś, kto z zazdrości posunie się do podłości. Zrobi wszystko, by zabrać jej szczęście, choćby jeżeli będzie musiał kogoś podeptać.

Pod koniec dnia Olek zadzwonił, iż ma pilną fuchę i się spóźni. Władka westchnęła. Nic, przecież pracuje, zbiera na dom.

Pożegnała się z kolegami, wyszła i podeszła do samochodu.

No to jedziemy, piękna spojrzała z miłością na swoją „dziewczynę”.

Po drodze wstąpiła do galerii handlowej. Znalazła dla męża eleganckie zegarki.

To będzie świetny prezent dla Olka myślała.

Kupując ładnie zapakowany podarek, wsiadła do auta zadowolona.

Czas i ja ucieszę mojego ukochanego męża. Dawanie prezentów jest równie przyjemne, co ich dostawanie myślała, jadąc do domu.

Pod blokiem zwolniła, chcąc zaparkować, gdy nagle poczuła głuchy wstrząs. Wyskoczyła z samochodu i zobaczyła mężczyznę, który trzymał się za nogę. Władka przestraszona spytała:

Boże, ja pana potrąciłam? Przepraszam, zaraz wezwę karetkę. Albo zawiozę do szpitala.

Ale mężczyzna pokręcił głową.

Nie trzeba szpitala. To tylko stłuczenie. Wystarczy coś zimnego.

Władka zaproponowała, by wszedł do niej. Zgodził się. W mieszkaniu założyła mu opatrunek, ciągle przepraszając.

Niech pani tak nie przejmuje uśmiechnął się gotów jestem codziennie się tak potłuc, byle panią widzieć. Jestem Irek. A pani?

Władka

Irek patrzył na nią zbyt wyraźnie, aż jej było nieswojo. Posiedział chwilę i wstał, ale odmówił podwózki. Nagle zatrzymał się przed zdjęciem Władki i Olka.

Pani go zna? O rany! Chociaż po co pytam, skoro jesteście razem na zdjęciu. Niech zgadnę to pani brat? roześmiał się oczywiście brat, co innego!

Pan go zna? zdziwiła się Władka.

Jasne, to mąż mojej siostry. Ciągle haruje, bierze dodatkowe roboty, zbiera na dom. Rzadko bywa w domu, no ale cóż ma cel. Siostra mówi, iż marzy o własnym domu.

Władce zrobiło się niedobrze. Serce ścisnęło się z bólu. Nie pamiętała, jak Irek wyszedł pewnie widział, iż jest zdruzgotana. Jego słowa utkwiły w niej jak drzazga. Chciało jej się krzyczeć i płakać. Zamknęła oczy, powtarzając:

To niemożliwe, to chyba sen.

Ale otworzywszy oczy, wiedziała to prawda. Skąd Irek wiedział, iż Olek ciężko pracuje i zbiera na dom? Nie mogła pojąć:

Czyżby Olek prowadził podwójne życie? A nasze marzenia o dziecku i domu realizuje z inną kobietą?

Gdy Olek wrócił, Władka udawała, iż śpi. Nie chciała go widzieć, a tym bardziej rozmawiać. Bała się prawdy. Postanowiła milczeć. W pracy też nikt nie pytał, choć widzieli, iż jest jakaś nie w sosie. Czasem sama opowie.

Gdzie teraz jest Olek? W pracy? U tej kobiety, u siostry Irka? A może te „fuchy” to druga rodzina?

Myśli nie dawały spokoju. W dodatku Irek nagle zaczął się pojawiać wszędzie podIrek spotykał ją coraz częściej, aż w końcu pewnego dnia podszedł do niej przed biurem i szepnął: „Wiesz, Władka, Olek właśnie wyszedł z mojej siostry z gabinetu ginekologicznego”, a wtedy w jej rękach zadzwonił telefon dzwonił szpital, gdzie Olek leżał po wypadku na budowie, więc spojrzała na Irka z lodowatym spokojem i odpowiedziała: „Widzę, iż twoja siostra musi mieć naprawdę wybujałą wyobraźnię, skoro mój mąż od wczoraj jest na intensywnej terapii”, po czym odwróciła się i odeszła, zostawiając go z jego kłamstwami na pustym chodniku.

Idź do oryginalnego materiału