Chciał popisać się przed policją, ale słono za to zapłacił. Motocyklista, który gwałtownie przyspieszył po minięciu patrolu drogowego, nie wiedział, iż jego prędkość może zostać zmierzona również z tyłu. Efekt? Mandat na 2000 zł, 14 punktów karnych i utrata prawa jazdy na trzy miesiące.

Fot. Warszawa w Pigułce
Motocyklista przyspieszył po minięciu patrolu. Nie wiedział, iż policja mierzy prędkość z tyłu
Chwila brawury kosztowała go prawo jazdy, pieniądze i 14 punktów karnych. 30-letni motocyklista, który gwałtownie przyspieszył tuż po minięciu patrolu drogówki, nie spodziewał się, iż policjanci zarejestrują jego wykroczenie… od tyłu. Mundurowi z Piaseczna przypominają: nowoczesne mierniki prędkości działają w obie strony.
Przekroczył prędkość w terenie zabudowanym. Nie wiedział, iż jest przez cały czas obserwowany
Do zdarzenia doszło na ulicy Leśnej w miejscowości Łoziska, gdzie funkcjonariusze z piaseczyńskiej drogówki prowadzili rutynową kontrolę prędkości. Motocyklista początkowo umknął dokładnemu pomiarowi, ale chwilę po minięciu radiowozu gwałtownie przyspieszył. Jak się okazało – to był błąd.
– Pomiar z przodu się nie udał, ale po przyspieszeniu urządzenie zarejestrowało aż 119 km/h – poinformowała podkom. Magdalena Gąsowska, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie.
Wysoka kara: 2000 zł mandatu, 14 punktów i zatrzymane prawo jazdy
Za zbyt szybką jazdę w obszarze zabudowanym motocyklista otrzymał mandat w wysokości 2000 złotych, 14 punktów karnych i – zgodnie z przepisami – stracił prawo jazdy na trzy miesiące. Jak relacjonują funkcjonariusze, był zaskoczony, iż prędkość jego pojazdu mogła być zmierzona, mimo iż oddalał się od radiowozu.
Policja przypomina: nowoczesne mierniki prędkości są w stanie zarejestrować wykroczenie niezależnie od kierunku jazdy. Wystarczy sekunda nieuwagi i zuchwałości, by znaleźć się na celowniku drogówki i ponieść dotkliwe konsekwencje.