- Ewa P. w lutym 2022 r. brała udział w nielegalnym wyścigu drogowym w okolicach Hanoweru
- 42-latka na drodze z ograniczeniem do 70 km/godz. co najmniej przez pół kilometra urządzała sobie nielegalny wyścig z innym kierowcą. Polka rozpędziła się do 180 km/godz.
- Jej auto zmiażdżyło inny pojazd, w którym podróżował ojciec z dwójką dzieci. Maluchy zginęły zakleszczone w samochodzie
- Ewa P. ukrywała się przed wymiarem sprawiedliwości tak jak Łukasz Żak. W końcu wpadła w Polsce
- Niemiecki sąd ostatecznie skazał Ewę P. na dożywocie za podwójne zabójstwo i usiłowanie zabójstwa
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Łukasz Żak wpadł w ręce policji. Mężczyzna był poszukiwany w związku z tragicznym w skutkach wypadkiem na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, do którego doszło w nocy z 14 na 15 września br. Rozpędzony volkswagen, którym miał kierować Łukasz Żak, najechał na tył forda, który następnie uderzył w barierki energochłonne. W drugim z tych aut podróżowała 4-osobowa rodzina. Ojciec zginął na miejscu, natomiast jego żona i dwójka małych dzieci w ciężkim stanie trafili do szpitala.
Razem z Łukaszem Żakiem podróżowała jego dziewczyna oraz trzech nietrzeźwych kolegów. Mężczyźni porzucili swoją ciężko ranną koleżankę na poboczu i uciekli. Trzech z nich od razu wpadło w ręce policji. Natomiast Łukasz Żak ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości. W końcu wpadł w Niemczech. Co ciekawe, sądy orzekały już wobec niego zakaz prowadzenia pojazdów w sumie pięciokrotnie. Mimo to wsiadł do auta i odebrał życie niewinnym osobom, za co w Polsce grozi mu kara więzienia do 12 lat.
Gdyby do wypadku doszło np. w Niemczech, kara byłaby zdecydowanie bardziej surowa. Przekonała się o tym dwa lata temu 42-letnia wówczas Ewa P. Polka odsiaduje właśnie wyrok dożywotniego więzienia za bardzo podobny wypadek, w wyniku którego śmierć poniosła dwójka dzieci.
Ewa P. jak Łukasz Żak. Polka zabiła w Niemczech dwójkę dzieci
25 lutego 2022 r. miał być spokojnym dniem dla pewnej niemieckiej rodziny. Ojciec jechał wraz z dwójką swoich dzieci po drodze w Barsinghausen w okolicach Hanoweru. Nie spodziewał się, iż już za chwilę jego szczęśliwe życie zniszczy dramatyczny w skutkach wypadek.
Tą samą drogą jechała Ewa P. Trudno jednak nazwać to spokojną jazdą. Ewa P. na drodze z ograniczeniem do 70 km/godz. co najmniej przez pół kilometra urządzała sobie nielegalny wyścig z innym kierowcą. 42-latka rozpędziła się do 180 km/godz. Nie przewidziała jednak, iż na zakręcie wpadnie w poślizg. Auto Ewy P. znalazło się nagle na przeciwnym pasie ruchu, gdzie zmiażdżyło samochód, którym podróżował ojciec z dziećmi. Dwójka maluchów w wieku dwóch i sześciu lat zginęła, zakleszczona w pojeździe. Natomiast ich ranny tata trafił do szpitala.
Miejsce tragedii w lutym 2022 r.
Ewa P. uciekła z miejsca wypadku. Wydano za nią Europejski Nakaz Zatrzymania. W końcu we wrześniu 2022 r. wpadła w ręce policji w Polsce. Jednak Ewa P. była sądzona w Niemczech. Tamtejsza prokuratura zarzuciła jej morderstwo po udziale w nielegalnym wyścigu. Mężczyzna, który ścigał się z nią na drodze, oskarżony został o współudział w tym morderstwie.
Ewa P. ponad dwukrotnie przekroczyła dozwoloną prędkość
Ewa P. miała pseudonim „Schumi”
Nie bez powodu Ewa P. usłyszała tak poważne zarzuty morderstwa. Polka znana była już wymiarowi sprawiedliwości. 42-latka była notowana za wykroczenia drogowe. Jej znajomi przyznali w swoich zeznaniach, iż kobieta lubiła drogie auta i szybką jazdę. Nie bez powodu nazywali ją „Schumi” (od kierowcy wyścigowego Michaela Schumachera — red.).
Duże znaczenia dla sądu miało też to, jak Ewa P. zachowywała się tuż po wypadku, w którym zginęła dwójka dzieci. Nie dość, iż ukrywała się przed wymiarem sprawiedliwości, to jeszcze w tym czasie kupiła kolejne auto za 35 tys. euro. Ewa P. jeździła nim, mimo iż straciła prawo jazdy.
Choć na sali sądowej Polka zalewała się łzami i przepraszała rodziców ofiar, sąd był nieugięty. Początkowo Ewa P. nie usłyszała wyroku za morderstwo, ale za udział w nielegalnym wyścigu po publicznej drodze. Jednak później jej sprawa znów wróciła na wokandę. W lipcu 2024 r. Sąd Okręgowy w Hanowerze ostatecznie skazał Ewę P. za dwa zabójstwa i jedno usiłowanie zabójstwa. 42-latka trafiła do więzienia na dożywocie.
Sytuacja skazanej nie jest jednak przesądzona. Istnieje możliwość, iż Ewa P. będzie mogła odbywać karę w polskim zakładzie karnym, gdzie przepisy dotyczące jej czynu są znacznie łagodniejsze. Mecenas Mariusz Paplaczyk, cytowany przez „Rzeczpospolitą”, podkreślał, iż w takim przypadku polski sąd mógłby dostosować niemiecką karę do polskiego systemu prawnego, choć nie miałby możliwości zmiany ustaleń co do stanu faktycznego.
Kluczowe będzie, jak polski sąd oceni charakter czynu: czy zostanie on uznany za zabójstwo, czy za wypadek drogowy ze skutkiem śmiertelnym. jeżeli przychyli się do drugiej opcji, wówczas Ewa P. może liczyć na wyrok zgodny z polskim prawem, czyli maksymalnie 8 lat więzienia.
— Sąd krajowy wprawdzie dopasowuje zagraniczny wyrok do polskich przepisów, ale niemiecki sąd nie musi się zgodzić na przekazanie Polki do odbywania kary w Polsce. Zaczekajmy na drugą instancję – zauważył zaś prof. Zbigniew Ćwiąkalski, cytowany przez „Rzeczpospolitą”. Na razie Ewa P. wciąż przebywa w niemieckim więzieniu.