"Kierowcy zaczęli jechać pod prąd". Wstrząsająca relacja świadka karambolu pod Gdańskiem

natemat.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: To była przyczyna karambolu pod Gdańskiem? Wstrząsające słowa świadka. Fot. Facebook / Ochotnicza Straż Pożarna w Lublewie Gdańskim


W piątkowym karambolu na południowej obwodnicy Gdańska zginęły cztery osoby, a 15 trafiło do szpitali. Wśród poszkodowanych są także dzieci. Z relacji jednego ze świadków wynika, iż momentalnie utworzony został korytarz życia. W rozmowie z portalem trójmiasto.pl mężczyzna mówił też o nieodpowiedzialnym zachowaniu części kierowców.


Cztery osoby nie żyją, a 15 kolejnych rannych osób przebywa w szpitalach w Trójmieście. Lokalne media podają, iż wśród poszkodowanych są także dzieci w wieku od 7 do 9 lat. To bilans tragicznego karambolu, do którego doszło w piątek po godz. 23:00 na południowej obwodnicy Gdańska.

W miejscowości Borkowo na remontowanym odcinku drogi ekspresowej S7 w kierunku Gdyni zderzyły 22 pojazdy, zarówno samochody osobowe, jak i ciężarowe. W akcji ratunkowej brało udział m.in. 18 zastępów straży pożarnej i śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Działania służb na miejscu już się zakończyły, teraz sprawą zajmą się śledczy.

"Zobaczyłem jakby wybuch". Wstrząsające słowa świadka karambolu pod Gdańskiem


Portal trójmiasto.pl rozmawiał z jednym ze świadków tragicznego zdarzenia. Jego relacja jest przerażająca.

– Będąc na wysokości Węzła Lipce, w oddali zobaczyłem jakby wybuch – powiedział portalowi pan Rafał. – Gdy dojechałem na miejsce, zobaczyłem, jak ludzie angażują się w pomoc ofiarom. Natychmiast powstał korytarz życia, wyciągaliśmy poszkodowanych z samochodów – dodał.



– Kiedy przyjechały pierwsze zastępy straży pożarnej, wróciliśmy do samochodów, żeby nie utrudniać służbom pracy – relacjonował dalej mężczyzna, ale też dodał, iż "z czasem sytuacja zaczęła się komplikować".

– Nieodpowiedzialni kierowcy zaczęli jechać pod prąd, korytarz życia przestał pełnić swoją funkcję, bo nie było jak się przecisnąć – wiele odcinków jest tam przecież remontowanych, więc było ciasno. Skrajna nieodpowiedzialność – mówił.

Jak dodał, w końcu policja zamknęła S7 na wysokości zjazdu na Lipce.

Tragiczny bilans karambolu na obwodnicy Gdańska


Media z Trójmiasta relacjonują, iż część samochodów biorących udział w karambolu doszczętnie spłonęła. Według ustaleń Radia ZET w jednym z wraków służby znalazły ciała dwóch osób.

W rozmowie z Radiem Gdańsk młodszy brygadier Zbigniew Rzepka z pruszczańskiej straży pożarnej przekazał, to najpoważniejsze tego rodzaju zdarzenie ostatnich lat. – Taki wypadek zdarzył się na Pomorzu chyba po raz pierwszy – powiedział.

W związku ze zdarzeniem zatrzymany został 37-letni mężczyzna. – Wstępnie ustalono, iż kierowca ciężarówki najechał na tył pojazdów poprzedzających. Mężczyzna ten został zatrzymany, przebywa teraz w areszcie, był trzeźwy – poinformował w rozmowie z TVN24 mł. asp. Karol Kościuk z komendy w Pruszczu Gdańskim.

"Jak nieoficjalnie dowiedział się nasz reporter, kierowca samochodu ciężarowego prawdopodobnie jechał z prędkością około 90 kilometrów na godzinę i najechał na samochody stojące w korku. Otarł się także o barierki oddzielające pasy ruchu obwodnicy południowej. Policja zabezpieczyła tachograf ciężarówki – w sobotę ma zostać odczytany zapis przebiegu jazdy" – czytamy na stronie Radia Gdańsk.



Odcinek trasy S7, na którym doszło do tragedii, jest remontowany. Nie wiadomo jednak, czy właśnie to mogło być przyczyną zdarzenia. Policja podkreśla, iż w piątek wieczorem miejscowo pojawiały się mgły, które mogły utrudniać widoczność.

Według portalu trojmiasto.pl karambol miał rozpocząć się od tego, iż na drodze zapalił się samochód, a jeden z kierowców chciał zawrócić i jechać pod prąd. Policja nie potwierdza jednak tej wersji wydarzeń.

Idź do oryginalnego materiału