Życie przemija, nie ma czasu w wahania

twojacena.pl 1 tydzień temu

Życie bywa krótkie, by długo się zastanawiać. Życie jest trudne i czasem niesprawiedliwe, ale zdarzają się w nim niespodzianki, które nadają mu nowy sens. Dają szansę naprawić błędy przeszłości, zrozumieć prawdziwe wartości i stać się lepszym człowiekiem.

Przemysław Zakrzewski pochował żonę osiem lat temu i od tamtej pory nie ożenił się ponownie. Na początku mieszkali we dwójkę z synem Dominikiem w dużym, dwupiętrowym domu. Wszystko było tam urządzone z troską, czyste i przytulne, bo dbała o to jego żona Kasia. Ale odeszła, zostawiając męża z synem. Od tamtej pory Przemysław nie przestawiał mebli wszystko zostało tak, jak za życia Kasi. Tylko on i Dominik pilnowali porządku, obaj byli obowiązkowi.

Dominik skończył szkołę i poszedł na studia. Był przystojnym chłopakiem, dziewczyny lgnęły do niego już w liceum, a on nie miał nic przeciwko.

Dominik, nieładnie tak traktować dziewczyny mawiał ojciec. Jeszcze któraś gwałtownie zajdzie w ciążę, a wtedy zrozumiesz, iż trzeba będzie się żenić.

Na studiach było podobnie. Gdy syn wyjechał do innego miasta, Przemysław został sam. Nie szukał jednak nowej partnerki widać nie mógł zapomnieć ukochanej Kasi. Między nimi była prawdziwa miłość, a to rzadkość w życiu.

Pewnego dnia odwiedził go dawny kolega z klasy, Olek. Stali na podwórku, piekli kiełbaski i rozmawiali.

Jak tam syn? Jak twoje sprawy? dopytywał się Olek.

Wszystko w porządku, idzie do góry. Dominik to moja prawa ręka, pomaga mi po studiach, tylko jakoś nie chce się żenić. Pod tym względem nie jest do mnie podobny śmiał się Przemysław. W przyszłym roku planuję rozszerzyć biznes. A u ciebie co słychać?

U mnie też dobrze. Zająłem się gospodarstwem, wiele się nauczyłem. No i ożeniłem się znowu wiesz, z Izą się rozstałem. Teraz mam młodą żonę, prawie dwadzieścia lat ode mnie młodszą. Tylko córka nie może się z tym pogodzić. Choć sama jest zamężna, wścieka się, iż moja żona jest taka młoda. Ale może z czasem się ułoży opowiadał Olek. A ty, Kasia odeszła dawno, a ty wciąż sam. Trzeba by się ożenić, bez żony ciężko.

Nie, Olek. Na razie nie planuję. Kobiet oczywiście nie brakuje, i uwagą damską nie jestem pokrzywdzony, sam wiesz. choćby w biurze mam sympatyczne koleżanki. Ale na razie nie myślę o nowej rodzinie tłumaczył Przemysław.

Obok niego mieszkała Marta, piękna kobieta, która trzy lata temu straciła męża. Córka już była mężatką. Przemysław często z nią rozmawiał i chyba trochę go poruszała, ale ona trzymała dystans, jak przystało na wdowę. Żadnych zalotów, tylko czasem poczęstowała sąsiada pierogami albo jabłkami z sadu. Wymienili numery telefonów to on zaproponował:

Marta, wymieńmy się numerami. Mieszkamy sami, nigdy nie wiadomo, co się zdarzy. Jak długo się nie zobaczymy, to zadzwonimy.

Masz rację, Przemysławie, życie bywa nieprzewidywalne zgodziła się sąsiadka.

Pożegnał Olka i po kiełbasce z koniakiem (choć obaj wypili tylko po kieliszku) położył się spać. Następnego dnia, gdy podjechał pod dom, zobaczył młodą dziewczynę. Wysiadł z samochodu i zapytał:

Do Dominika? On już tu nie mieszka, wyjechał do miasta.

Wiem, Przemysławie, przyszłam do pana odpowiedziała dziewczyna cichym głosem. Nazywam się Kinga.

Do mnie? interesujące zdziwił się, a ona podała mu zdjęcie małej dziewczynki. To twoja wnuczka, Zosia, ma cztery lata.

Słuchaj, Kinga, nie zawracaj mi głowy. Dogadaj się z Dominikiem sam zamknął furtkę i wszedł do domu.

Pół roku wcześniej też pojawiła się taka dziewczyna, choćby przyprowadziła dziecko, ale test wykluczył ojcostwo. Teraz nie ufał żadnym kobietom. Wchodząc do domu, burczał pod nosem:

Eh, synu, ile jeszcze takich dziewczyn będzie do mnie przychodzić? Jutro z nim poważnie porozmawiam, niech się żeni.

Po chwili wyszedł na podwórko nakarmić Reksa, swojego psa i stróża, i zauważył przy furtce włożoną teczkę z dokumentami. W środku były zdjęcia dziewczynki i jakieś papiery. Wziął je do domu i położył na górną półkę:

Dobrze, przejrzę później. Co tam interesującego może być?

Oczywiście praca i codzienne sprawy sprawiły, iż zapomniał o dziewczynie i dokumentach. Z synem wprawdzie porozmawiał, ale ten jak zwykle wszystko zbył żartem.

Minął rok. Przemysław był w pracy, gdy zadzwonił telefon. Odebrał:

Słucham? Co? Niemożliwe! Kiedy? przycisnął słuchawkę, a sekretarka, widząc bladą twarz szefa, gwałtownie nalała mu wody.

Na Przemysława spadło ogromne nieszczęście. Jego jedyny syn zginął w wypadku. Padał ulewny deszcz, Dominik wracał z sąsiedniego miasta po służbowym wyjeździe. Nie poradził sobie za kierownicą.

Pogrzeb Przemysław pamiętał jak przez mgłę. Wiedział tylko, iż Olek wszystko zorganizował, a obok niego cały czas była Marta, podając mu wodę i tabletki. Po ceremonii trafił jednak do szpitala. Musiał się położyć, bo serce odmówiło posłuszeństwa lekarz stwierdził mikro

Idź do oryginalnego materiału