Wypoczynek nad jeziorami może łatwo wymknąć się spod kontroli, gdy do gry wchodzi alkohol. Przekonał się o tym 72-letni turysta z Radomia, który zaginął w Giżycku, a po kilkunastu godzinach… odnalazł się kilkaset kilometrów dalej – na przystanku autobusowym w Białymstoku.
Z Radomia do Giżycka – i dalej, nie wiadomo jak…
23 czerwca do jednego z giżyckich portów przyjechało czterech mężczyzn z Radomia. Ich celem był wspólny rejs po jeziorze Niegocin. Plany pokrzyżowało jednak uszkodzenie łodzi, więc zamiast wypłynąć, mężczyźni pozostali w porcie i nocowali na łódce.
Po dwóch dniach dwóch uczestników wyjazdu wróciło do domu, a dwóch pozostałych postanowiło kontynuować urlop, sięgając po alkohol.
W godzinach wieczornych 72-letni mężczyzna opuścił łódź w poszukiwaniu toalety. Gdy nie wrócił, jego towarzysz po pewnym czasie zawiadomił służby ratunkowe, obawiając się, iż mogło dojść do nieszczęścia.
Akcja poszukiwawcza i zaskakujący finał
Poszukiwania rozpoczęto 26 czerwca. Przez kilkanaście godzin służby przeszukiwały teren wokół portu i jeziora. Obawiano się, iż mężczyzna mógł wpaść do wody lub zasłabnąć gdzieś w pobliżu.
Tymczasem 72-latek… odnalazł się w Białymstoku. Zauważono go na przystanku autobusowym – był w stanie silnego upojenia alkoholowego i trafił do izby wytrzeźwień.
Po wytrzeźwieniu powiedział policjantom, iż ostatnie, co pamięta, to pobyt na łodzi w Giżycku. Nie potrafił wytłumaczyć, jak znalazł się setki kilometrów dalej. Skontaktował się z rodziną i wrócił do domu.
Alkohol i wakacyjna beztroska – niebezpieczne połączenie
Ta historia mogła zakończyć się tragicznie. Szczęśliwie obyło się bez ofiar, jednak niepotrzebnie zaangażowano służby ratunkowe, które przez wiele godzin szukały zaginionego w zupełnie innym miejscu.
Policjanci apelują o rozsądek podczas wypoczynku – szczególnie, gdy w grę wchodzi alkohol. Wakacje mają być czasem relaksu, ale nie mogą prowadzić do nieodpowiedzialnych i potencjalnie groźnych sytuacji.
(Red.PTS, źródło: KWP Olsztyn)