Wypadek w Warszawie wstrząsnął Polską. Dramatyczny apel ws. matki i dzieci, które przeżyły

natemat.pl 22 godzin temu
W ostatnich dniach na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie kierowca rozpędzonego volkswagena wjechał w samochód, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. Ojciec tej rodziny, pan Rafał nie przeżył. W związku z zaistniałą sytuacją trwa zbiórka dla jego żony i dwójki dzieci.


Zbiórkę dla tej rodziny zorganizował pan Jarosław. Jest on sąsiadem oraz przyjacielem tej rodziny. "Kiedy w 2018 roku wprowadzaliśmy się do naszego nowego mieszkania na Grochowie, nie mieliśmy świadomości, iż najbliżsi sąsiedzi staną się dla nas jednymi z najbliższych przyjaciół – lepszych sąsiadów nie mogliśmy sobie wymarzyć" – napisał pan Jarosław.

Trwa zbiórka dla rodziny pana Rafała, który zginął w wypadku


Jak wspominał, w październiku planowali start z panem Rafałem w Runmageddonie. "Trochę obawiał się, czy da radę z trasą, bo to miał być jego debiut, ale chciał z pewnością pokazać swoim dzieciom, iż Tata da radę, żeby potem dzieci mogły brać z niego przykład, bo też je zapisał na formułę Runmageddon kids. Niestety nie pobiegnie już nigdy" – czytamy.

Poszkodowana rodzina mieszka na Grochowie. Była też bardzo zaangażowana w życie parafii Świętej Rity przy ul. Żupniczej. "Pomagali przy organizacji wielu świat i uroczystości. To wierni kibice klubu Legia Warszawa, chodzili na mecze, Rafał zabierał tam również dzieci" – opisał pan Jarosław.

Jak podkreślił, "Ewelina i Rafał to niesamowicie ciepli, serdeczni ludzie". "Pełni radości, rodzinni, dobrzy dla innych, zawsze z sercem na dłoni, którym ktoś ich rodzinne, pełne wyzwań, ale przede wszystkim miłości życie nagle brutalnie przerwał, zabierając na zawsze tatę i męża" – wskazał. Zbiórka dla tej rodziny dostępna jest pod tym linkiem.

Jak też informowaliśmy, we wtorkowym komunikacie Prokuratura Okręgowa w Warszawie przekazała, iż zastosowano areszty tymczasowe wobec osób podejrzanych w sprawie zdarzenia, do jakiego doszło w nocy z soboty na niedzielę na Trasie Łazienkowskiej. Na al. Armii Ludowej w tył jadącego w kierunku Pragi forda uderzył rozpędzony Volkswagen Arteon.

Trwa śledztwo. Jedna osoba przez cały czas jest poszukiwana


Po zderzeniu ford wjechał w bariery energochłonne. Na miejscu zginął 37-latek, pasażer tego auta. 37-letnia kierująca i dwoje dzieci w ciężkim stanie trafili do szpitala.

Policjanci wciąż poszukują mężczyzny, który jest podejrzewany o to, iż siedział za kierownicą volkswagena. "Sprawca wypadku – Łukasz Żak poszukiwany listem gończym. realizowane są intensywne czynności zmierzające do jego ujęcia" – poinformowali śledczy.



Według ustaleń portalu BRD24, po wypadku mężczyźni z volkswagena mieli zostawić na ulicy kobietę i początkowo udawali wręcz, iż w ogóle nie jechali tym samochodem.

Cała trójka była pijana: 20-latek miał ponad 2 promile w organizmie, a dwaj pozostali w wieku 27 i 28 lat – ponad jeden promil. Kobieta, która była w tym samochodzie, również w ciężkim stanie została przewieziona do szpitala.

W poniedziałek śledczy potwierdzili natomiast, iż w volkswagenie było pięć osób. Trzech mężczyzn udało się zatrzymać, czwarty – Łukasz Żak, za którym teraz wystawiono list gończy – uciekł i się ukrywa.

Z ustaleń służb wynika, iż 37-letni mężczyzna siedział na tylnym siedzeniu forda. Po obu stronach siedziały natomiast jego dzieci zapięte w fotelikach. Samochodem kierowała jego żona, również 37-latka.

Idź do oryginalnego materiału