Zatrzymany 24-letni Afgańczyk, który w czwartek (13.02.2025) wjechał samochodem w grupę demonstrujących związkowców w centrum Monachium przyznał się do winy. Celowo wjechał samochodem w tłum. Jego zeznania sugerują tło religijne – powiedziała w piątek na konferencji prasowej naczelna prokurator Gabriele Tilmann, kierująca bawarskim Centrum Zwalczania Ekstremizmu i Terroryzmu. – Odważyłabym się mówić o islamistycznej motywacji czynu – powiedziała.
Wołał „Allahu akbar”
Nie ma dowodów, by podejrzany był członkiem organizacji islamistycznej – mówiła Tilmann, zaznaczając jednocześnie, iż to dopiero wstępna faza śledztwa. Od czasu do czasu publikował posty z odniesieniami religijnymi. Był bardzo religijny i wyrażał to również na zewnątrz. Po popełnieniu przestępstwa modlił się i wołał „Allahu akbar” (Bóg jest wielki).
Z dotychczasowych ustaleń wynika, iż działał w pojedynkę, bez wspólników lub pomocników. Nic nie wskazuje też na chorobę psychiczną.
Mężczyzna przebywał w Niemczech legalnie i nie był zobowiązany do opuszczenia kraju. Przyjechał do Niemiec w 2016 roku jako nieletni bez opieki. Pracował w branży ochroniarskiej, w tym jako detektyw sklepowy. Był aktywny w mediach społecznościowych. Prezentował się w nich jako sportowiec w dziedzinie kulturystyki, ale zamieszczał też posty z odniesieniami religijnymi.
Dwuletnie dziecko walczy o życie
Jak dotąd nie ma decydujących wskazówek co do motywu. W jednym z czatów Afgańczyk napisał „może jutro już mnie nie będzie”. Na razie jednak brak konkretnych wskazówek co do planowania przestępstwa. Dochodzenie prowadzi specjalna bawarskiego Landowego Urzędu Kryminalnego.
Rannych jest łącznie 36 osób, dwie z nich są w ciężkich stanie – dwuletnia dziewczynka walczy o życie w monachijskiej klinice uniwersyteckiej.