W ciągu dziewięciu miesięcy tego roku na ulicach stolicy zginęły 23 osoby

rdc.pl 3 godzin temu

23 osoby zginęły na ulicach Warszawy w ciągu dziewięciu miesięcy tego roku. Najwięcej ofiar to piesi.

„«Tylko» dwie osoby zginęły na przejściach dla pieszych bez sygnalizacji, na dodatek przejechane przez kierowców pod wpływem alkoholu i narkotyków. Dwie kolejne osoby przejechał kierowca na Marymonckiej, który w ogóle nie zauważył przejścia i czerwonego światła. Pięciu pieszych zginęło, wchodząc na jezdnię na czerwonym świetle lub w miejscu zabronionym” – napisał na portalu społecznościowym zastępca dyrektora Zarządu Dróg Miejskich do spraw bezpieczeństwa ruchu drogowego Mikołaj Pieńkos.

W ubiegłym roku w ciągu dziewięciu miesięcy również zginęło 10 pieszych. Sześcioro z nich straciło życie, ryzykując przejście na czerwonym świetle lub w miejscu zabronionym. Dwie z pozostałych osób to ofiary tragedii na ul. Woronicza, gdzie kierowca wjechał w przystanek autobusowy.

Czarna statystyka 2025

„Tegoroczną czarną statystykę uzupełniają trzy osoby, które rozbiły się o słup, jadąc autem. A także – i to jest największa różnica w stosunku do wyjątkowego roku ubiegłego – aż osiem ofiar wypadków z udziałem motocykli” – przekazał Pieńkos.

Ocenił, iż niestety jest to powrót do czarnej serii, w której rok 2024 był krótką anomalią (tylko jedna ofiara). „Mimo iż to stałe zjawisko, niezmiennie szokujące powinno być to, iż środek transportu odpowiadający za znikomy odsetek ruchu, wiąże się z ponad 1/3 śmierci na drogach” – dodał.

Podkreślił, iż osiągnięcie „wizji zero” wymaga dużo więcej niż dobrej infrastruktury.

„Mając najlepszą infrastrukturę, moglibyśmy zapobiec nie więcej niż kilku tym tragediom. Pozostałe to kwestia brawury, skrajnej nieostrożności lub po prostu przestępstwa drogowego” – ocenił.

Podał, iż w tym roku w Warszawie odnotowano okres 45 dni bez ofiary śmiertelnej. Ale był też dzień z dwoma wypadkami śmiertelnymi. W zeszłym roku był wypadek z trzema ofiarami śmiertelnymi, ale po nim nastąpił rekordowy okres 68 dni bez ani jednej tragedii.

„Widać, iż przy tak małych liczbach trudno wyciągać wnioski o trendach w skali miesięcy czy roku – i trzeba się raczej skupić na analizie konkretnych zdarzeń” – skomentował Pieńkos.

Idź do oryginalnego materiału