Wielu kierowców unika odpowiedzialności za drobne stłuczki i po prostu oddala się z miejsca zdarzenia. Co zrobić, gdy mamy do czynienia z jawną ucieczką z miejsca kolizji?
W dzisiejszych realiach parkingowe stłuczki stanowią prawdziwą plagę. Na ich powstawanie składa się wiele czynników. Pośród nich można wymienić rosnące rozmiary współczesnych samochodów (które nie idą w parze ze zwiększaniem miejsc parkingowych) i fakt, iż aut jest zwyczajnie więcej niż kiedyś. Z tych powodów do drobnych stłuczek doprowadzają choćby doświadczeni kierowcy – wystarczy chwila dekoncentracji lub przesadne zaufanie elektronice asystującej, by lekko „trącić” samochód stojący obok.
Dlaczego kierowcy uciekają, gdy doprowadzą do stłuczki?
Choć niewielka parkingowa stłuczka z reguły nie niesie ze sobą wielkich strat materialnych, wielu kierowców nada stara się za wszelką cenę uniknąć odpowiedzialności za doprowadzenie do kolizji. zwykle działają według jednego schematu – wjeżdżają w inne auto, po czym wysiadają, oceniają szkody, rozglądają się dookoła, po czym wsiadają z powrotem do swojego samochodu i czym prędzej odjeżdżają. Bodźcem do ucieczki często są konsekwencje finansowe: istnieje bowiem ryzyko otrzymania wysokiego mandatu za spowodowanie kolizji, który wynosi od 1000 do choćby 6-8 tysięcy złotych. Inne powody to wizja zapłaty za szkodę z własnej kieszeni, utrata zniżek u ubezpieczyciela, a także inne kwestie (np. jazda po spożyciu alkoholu lub bez uprawnień). Tymczasem ucieczka z miejsca kolizji może nie tyle zakończyć temat, co dopiero uruchomić „lawinę” procedur związanych z ustalaniem sprawcy. Wszystko zależy od determinacji poszkodowanego kierowcy: przy odrobinie szczęścia może on odnaleźć uciekiniera i żądać rekompensaty za szkodę.
Co grozi za ucieczkę z miejsca kolizji? Mandat to nie wszystko
Jeśli uda się „namierzyć” nieuczciwego kierowcę, musi się on liczyć ze istotnymi konsekwencjami. Jego ubezpieczyciel co prawda wypłaci należne odszkodowanie, ale ma prawo zastosować tzw. regres, czyli pozyskać od sprawcy zwrot kwoty rekompensaty powiększonej o koszty likwidacji danego zdarzenia i np. auta zastępczego użytkowanego przez poszkodowanego kierowcę na czas naprawy uszkodzonego samochodu. Firma ubezpieczeniowa może żądać zwrotu wyłącznie wtedy, gdy sprawca uciekł w pełni świadomy czynu, który popełnił (i jest na to dowód np. w postaci nagrania z kamery) lub gdy był pijany albo nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdami.
Wypłatą rekompensat za kolizję zajmuje się także Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG). Robi to w dwóch sytuacjach – gdy szkodę spowodował kierowca nie posiadający ważnego ubezpieczenia komunikacyjnego lub gdy nie udało się ustalić sprawcy zdarzenia. W tym drugim przypadku UFG płaci jedynie za szkody osobowe w mieniu i tylko wtedy, gdy doszło do śmierci uczestnika zdarzenia lub poważnych konsekwencji zdrowotnych (rozstroju zdrowia na okres powyżej 14 dni lub naruszenia czynności narządów ciała).
Ucieczka z miejsca kolizji – co robić?
W dobrej sytuacji rzecz jasna jesteśmy, gdy osobiście widzieliśmy ucieczkę z miejsca zdarzenia i zapisaliśmy numery rejestracyjne auta sprawcy. Najlepiej, jeżeli przy okazji uda nam się nagrać ucieczkę: nie powinno to stanowić problemu w dobie telefonów z dobrymi aparatami. Z tymi informacjami należy pójść na policję celem ustalenia nieuczciwego kierowcy. Lepiej z tym nie zwlekać, ponieważ mundurowi nie traktują tego typu zgłoszeń priorytetowo, a upływający czas z pewnością nie zadziała na korzyść poszkodowanego.
Gdy po sprawcy kolizji nie ma już śladu, warto samemu spróbować zgromadzić informacje na temat zdarzenia – ocenić, czy w pobliżu nie ma kamer monitoringu (jeśli są, poprosić o dostęp do nagrania lub udostępnienie go dla dobra śledztwa), poszukać ewentualnych świadków i spisać ich dane z numerem telefonu, zapisać adres, pod którym doszło do zdarzenia, wykonać dokumentację fotograficzną miejsca kolizji i uszkodzeń auta. Dopiero po tych czynnościach pójdźmy na policję i zgłośmy sprawę. Gdy funkcjonariusze ustalą, kto stoi za tym zdarzeniem, poszkodowany kierowca zyska wgląd do polisy ubezpieczeniowej sprawcy i danych pojazdu, którym podjęto ucieczkę.
W kolejnym kroku poszkodowany zwraca się do ubezpieczyciela sprawcy o wypłatę odszkodowania, co wiąże się z udostępnieniem auta do oględzin: nie można wobec tego wcześniej podejmować się jego naprawy. jeżeli mimo podjętych wysiłków nie udało się ustalić uciekiniera, kierowca może jeszcze spróbować uzyskać rekompensatę z polisy AC. Gdy nie ma jej wykupionej, najprawdopodobniej sprawa zakończy się pokryciem kosztów napraw z własnych środków.
Polecamy również:
Czy można uniknąć mandatu za spowodowanie kolizji?
Stłuczka samochodowa. Co robić? Jak uzyskać odszkodowanie?