Jest akt oskarżenia przeciwko kierowcy oskarżonemu o spowodowanie tragicznego wypadku na Woronicza w Warszawie. Dominik Z. 13 sierpnia ubiegłego roku miał potrącić kobietę na przejściu dla pieszych i wjechać w przystanek autobusowy. Zginęły wtedy dwie osoby, a kilka kolejnych, w tym dziecko, zostało rannych.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba przekazał w rozmowie z Polskim Radiem RDC, o co jest oskarżony kierowca.
— Nieumyślnie sprowadził katastrofę w ruchu lądowym, naruszając umyślnie zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym poprzez stosowanie nieprawidłowej techniki jazdy, manewry, przekroczenie dozwolonej prędkości, poruszanie się z prędkością nie mniejszą niż 75 km/h — powiedział Skiba.
Mężczyzna częściowo przyznał się do winy.
— Jednak zakwestionował ustaloną przez biegłego prędkość, z jaką miał prowadzić pojazd — dodał Skiba.
Oskarżony już wcześniej był karany za wykroczenia w ruchu drogowym.
— Za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości, jak również za prowadzenie pojazdu, pomimo cofnięcia uprawnień, do kierowania pojazdami i niestosowanie się do zakazu prowadzenia pojazdu. Żadne zakazy prowadzenia nie obowiązywały w czasie popełnienia czynu — dodał Skiba.
Tragiczny wypadek na Woronicza
13 sierpnia ubiegłego roku samochód osobowy wjechał w przystanek autobusowy przy ul. Woronicza. Jedna osoba zmarła na miejscu, pięć, w tym dziecko, trafiło do szpitala. Po godzinie 13.00 okazało się, iż w szpitalu zmarła kobieta. To druga ofiara wypadku.
Do szpitala trafiły wtedy trzy kobiety — 33-latka, 34-latka i 48-latka, które przyjęto z obrażeniami głowy i kończyn dolnych, a także 3,5-letnie dziecko z uszkodzeniami twarzoczaszki — zwłaszcza żuchwy i kończyn dolnych.
Co zarzuca się kierowcy?
Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której śmierć poniosły dwie osoby. Grozi mu za to od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
Jak ustalili śledczy, mężczyzna przekroczył dozwoloną w tym miejscu prędkość. Miał też wcześniej zabrane prawo jazdy.