REKLAMA
- Wielokrotnie w orzecznictwie Sądu Najwyższego podkreślano wagę dla procesu i postępowania karnego tej właśnie próby poszukiwania pojednania pomiędzy stronami. Mediacje zgodnie z rozporządzeniem nie powinny trwać dłużej niż 30 dni, w związku z czym nie odsuwamy postępowania dowodowego w sposób znaczący w czasie, a ewentualny pozytywny wynik mediacji może przyczynić się do sprawności tego procesu - mówiła adw. Katarzyna Hebda, cytowana przez Polską Agencję Prasową.Pokrzywdzeni nie sprzeciwili się wnioskowi obrony o mediacje. Na razie mają być to mediacje pośrednie (wówczas mediator przekazuje każdej ze stron informacje, propozycje i stanowiska dotyczące ugody), choć niewykluczone, iż mogłoby dojść też do mediacji bezpośrednich. Po ich zakończeniu, niezależnie od ich efektu, proces ruszy najwcześniej 22 października.
Zobacz wideo
Maj 2025 r. Tak wyglądała ekstradycja Sebastiana M.
Wypadek na A1. Proces Sebastiana M. Będą mediacje- Do wczoraj nie było żadnej propozycji rozmowy ze strony oskarżonego. Do tej pory cały czas przedstawiał swoją wersję zdarzeń, która była zupełnie odmienna od tego, co ustalili śledczy, nie wykazywał żadnej skruchy. Pokrzywdzeni, łącznie pięć osób, jednogłośnie nie sprzeciwili się wnioskowi o mediację. Podkreślam, iż po prostu nie wyrazili sprzeciwu. To nie jest tak, iż wszyscy ochoczo zgodzili się na rozmowę z Sebastianem M. Nie powiedzieli "tak" i nie powiedzieli "nie". To nie od nas wyszła ta propozycja - mówi w rozmowie z Gazeta.pl mec. Łukasz Kowalski, pełnomocnik pokrzywdzonych.- Pokrzywdzonych we wtorek nie było na sali. To osoby, które są po bardzo ciężkim przeżyciu emocjonalnym, przynajmniej w tym momencie nie jest im zalecany czynny udział w procesie. Ciężko jest prowadzić dialog na sali sądowej, do tego w obliczu kamer - podkreśla adwokat.
- Ci państwo to zwykli, starsi ludzie, nie mają obycia z mediami i z sądami. jeżeli pojawił się wniosek obrońcy Sebastiana M. o mediację, to wolą porozmawiać w zaciszu kancelarii mediacyjnej, gdzie mogą skorzystać z pomocy mediatora i pełnomocnika. Mają w sobie ponadprzeciętne pokłady człowieczeństwa, bo nie każdy chciałby rozmawiać w ich sytuacji - zaznacza "Proces i tak się odbędzie"- Nie wiemy, czego spodziewać się po tych mediacjach. Być może Sebastian M. chce przeprosić pokrzywdzonych, może pojawi się prośba o przebaczenie, propozycja zadośćuczynienia. Przedmiotem mediacji może być też np. forma ewentualnych publicznych przeprosin. Chcielibyśmy, by były publiczne, by pan Sebastian coś w sądzie powiedział. Biorąc udział w takich mediacjach, wielokrotnie widziałem skruchę, którą okazywali inicjatorzy - wskazuje Łukasz Kowalski.- Czytałem w sieci różne obraźliwe komentarze, iż pewnie się pan Sebastian wykupi, iż w ogóle nie poniesie odpowiedzialności. To absolutna nieprawda. Proces i tak się odbędzie, wyrok i tak zostanie wydany. Sąd może, ale nie musi, brać pod uwagę wyniku mediacji. Poza tym, one wcale nie muszą zakończyć się pojednaniem. Postawę pana Sebastiana będziemy mogli ocenić dopiero po mediacjach - podsumowuje mecenas. Obrończyni Sebastiana M. nie zdecydowała się na udzielenie komentarza portalowi Gazeta.pl, tłumacząc, iż całe stanowisko przedstawiła już we wtorek w sądzie.
Czym są mediacje?Postępowanie mediacyjne jest zapisane w kodeksie postępowania karnego. Może się odbyć wyłącznie za zgodą oskarżonego i pokrzywdzonego. Zawarta przez strony ugoda - w sprawie z oskarżenia publicznego nie oznacza, iż sprawa nie zostanie zakończona wyrokiem, ma ona jednak ten skutek, iż sąd, wymierzając karę, bierze pod uwagę pozytywny wynik przeprowadzonej mediacji- czytamy w poradniku opublikowanym na stronie Sądu Okręgowego w Poznaniu. W skrajnych przypadkach ugoda może skutkować nadzwyczajnym złagodzeniem kary lub odstąpieniem od jej wymierzenia. Sąd może jednak potraktować ją jedynie jako jedną z okoliczności łagodzących przy wydawaniu wyroku. Tragedia na A1. Sebastian M. oskarżonyW lipcu Prokuratura Okręgowa w Katowicach skierowała do Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim akt oskarżenia przeciwko 34-letniemu Sebastianowi M. Mężczyzna jest oskarżony o spowodowanie wypadku we wrześniu 2023 r. na autostradzie A1 na wysokości Sierosław.Sebastian M. miał uderzyć swoim rozpędzonym autem w samochód marki Kia, którym jechały trzy osoby (małżeństwo z 4-letnim dzieckiem). Cała rodzina zginęła. Niedługo po zdarzeniu Sebastian M. wyjechał do Niemiec, a później do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W maju tego roku został sprowadzony do Polski. Sebastian M. nie przyznaje się do winy. Grozi mu do 8 lat więzienia.















