Taksówka zatrzymała się przed bramą cmentarza. Młody mężczyzna wysiadł i podszedł do kobiety sprzedającej kwiaty:
Poproszę dwanaście tulipanów!
Zapłacił, pochylił głowę i ruszył w głąb cmentarza.
Rok temu Krzysztof uważał się za najszczęśliwszego człowieka na świecie kochał i był kochany. Wszystko zmieniło się pewnego dnia, gdy jego ukochana Ania zginęła w wypadku samochodowym.
Dopiero po miesiącu chłopak otrząsnął się z szoku, a do normalności pomogli mu wrócić koledzy z pracy.
Przy nagrobku na ławce siedziała jej matka.
Dzień dobry, ciociu Halino! powiedział cicho.
Witaj, Krzysztofie! Kobieta zerwała się, rzuciła mu się na pierś i wybuchnęła płaczem.
On zaś patrzył na nagrobek, z którego uśmiechała się Ania.
Gdy kobieta nieco się uspokoiła, pomogła mu ułożyć kwiaty. Długo stali w milczeniu, aż w końcu spytała:
Nie ożeniłeś się jeszcze?
Nie. Nie mogę zapomnieć o twojej córce. Czuję, jakby jej serce wciąż mnie wołało.
Kobieta tylko kiwnęła głową i opuściła wzrok, pełna smutku. To, co wydarzyło się ponad rok temu, pamiętała jak przez mgłę. Szpital córka leżąca na białym stole i ona sama z mężem, klęczący w niemym szlochu
Halina odwróciła się do chłopaka, chciała coś powiedzieć, ale widząc jego zbolałą twarz, zamilkła.
Krzysztof skończył Wyższą Szkołę Policji i od dwóch lat pracował w zawodzie, niedawno awansował na starszego sierżanta. Mieszkał z rodzicami.
Tragedia, która spotkała jego narzeczoną, wywróciła życie całej rodziny do góry nogami. Syn przez rok nie mógł dojść do siebie. Wszystkie wolne chwile spędzał zamknięty w swoim pokoju. I tej soboty wrócił do domu ponury.
Krzysztof, siadaj jeść? wyszła do przedpokoju matka.
Skinął głową i poszedł do łazienki. Umył ręce, usiadł przy stole. Matka od razu zaczęła rozmowę:
Byliśmy dziś z tatą na cmentarzu u dziadków urwała, widząc jego pochmurne spojrzenie.
Ja też byłem u Ani na grobie.
Synku, minął już rok. Ani nie wrócisz, a ty musisz żyć dalej.
Nie mogę, mamo. Ciągle czuję, jakby mnie wołała.
Synku, co ty mówisz?! przeraziła się kobieta.
Wszystko w porządku. Wiem, iż wy z tatą chcecie, żebym się ożenił, ale na razie nie ma o czym mówić.
Skończył obiad i poszedł do swojego pokoju.
Praca operacyjna nie była łatwa, często zdarzało się pracować nocami. Krzysztof położył się na łóżku i choćby nie zauważył, kiedy zasnął.
Śniło mu się, iż jego ukochana go wzywa. Takie sny zdarzały mu się często, ale teraz było inaczej jakby była w niebezpieczeństwie i błagała o pomoc.
Obudził się nagle i ruszył do przedpokoju.
Synu, co się stało?
Mamo, wyjdę na chwilę.
Wyszedł z bloku, a nogi same niosły go przed siebie.
Dotarł do parku, skierował się w głąb alejek. Zobaczył trzech pijanych chłopaków otaczających dziewczynę. Patrzyła na nich szeroko otwartymi, przerażonymi oczami.
Co tu się dzieje? podszedł do nich Krzysztof.
W jej oczach strach zmienił się w błaganie o ratunek.
A ty czego chcesz? rzucił się na niego jeden z nich, ale natychmiast wylądował na ziemi.
Zabierajcie swojego kolegę i wynoście się stąd! warknął Krzysztof do pozostałych.
Ci gwałtownie zrozumieli, iż lepiej posłuchać, podnieśli towarzysza i odeszli.
Dziewczyna stała nieruchomo, trzymając się za serce, po czym drżącą ręką wyjęła z kieszeni tabletkę i włożyła pod język. Łzy spływały jej po twarzy.
Wszystko w porządku, uspokój się! delikatnie objął ją Krzysztof.
Dziękuję wyjąkała.
Odprowadzę cię do domu.
W drodze dziewczyna nieco się uspokoiła, więc zapytał:
Jak masz na imię?
Kinga.
Ja jestem Krzysztof. Co się adekwatnie stało?
Zawsze spaceruję po parku. Tak kazali mi lekarze. A ci chłopcy próbowała wyjaśnić.
Rozumiem. Masz problemy z sercem?
Od dzieciństwa. Rok temu prawie przestało działać. Zrobili mi operację. Jest lepiej, lekarze mówią, iż wszystko będzie dobrze.
Krzysztof szedł, słuchał jej i nagle poczuł dziwną ulgę, jakby obok niego była jego ukochana.
Stanęli przed nowym, dziewięciopiętrowym blokiem.
Tu mieszkam powiedziała dziewczyna, patrząc na niego smutnymi oczami.
Miło mi było cię poznać
Krzysztofie, chodź do mnie. Poznasz moją mamę.
Na pewno to w porządku? nie mógł ukryć radości.
Oczywiście!
Mieszkanie Kingi było eleganckie, z drogimi meblami. Kobieta, która wyszła z pokoju, zdziwiła się na widok rozpromienionej córki i stojącego obok mężczyzny.
Mamo, poznaj! To Krzysztof. Uratował mnie przed chuliganami.
Bożena Szymańska przedstawiła się, uśmiechając się ciepło. Chodźcie do kuchni, opowiecie, co się stało!
Kobieta zaczęła nakrywać do stołu, a Kinga z przejęciem relacjonowała wydarzenia. Gdy skończyła, matka pokiwała głową.
Córko, nie chodź już tam sama potem spojrzała uważnie na Krzysztofa. A ty jak tam się znalazłeś?
Serce mnie zaprowadziło zażartował.
A czym się zajmujesz? przeszła do rzeczy.
Jestem policjantem.
To tłumaczy, dlaczego tak łatwo rozprawiłeś się z tymi chłopakami po chwili wahania spytała dalej. Żonaty?
Nie odpowiedź ta nie tylko ucieszyła kobietę, ale też wzbudziła podejrzenia. Ile masz lat?
Za chwilę dwadzieścia pięć.
Podejrzenia się nasiliły. Przystojny, dwudziestopięcioletni mężczyzna, nieżonaty. Zamilkła. Funkcjonariusz domyślił się, o czym myśli.
Miałem dziewczynę op









