«Syn nie odwiedza matki w szpitalu po udarze: jak wychowanie wpływa na relacje dzieci z rodzicami»

newskey24.com 2 tygodni temu

Znam pewną kobietę, Wandę, która niedawno skończyła siedemdziesiąt lat. Pewnego dnia dostała wylewu i trafiła do szpitala na jednym z osiedli w Poznaniu. Nie wiem dokładnie, co było przyczyną — może wiek, może niezdrowy tryb życia: zła dieta, brak spacerów na świeżym powietrzu, a może jedno i drugie.

Jej syn, Krzysztof, od lat mieszka w innym mieście, w Gdańsku, tysiąc kilometrów od Poznania. Ma swoją rodzinę — żonę i dwójkę dzieci. Gdy Wanda trafiła do szpitala, sąsiedzi wezwali karetkę. Dalsi krewni dowiedzieli się o wypadku i teraz ją odwiedzają, przynosząc leki i słowa otuchy. Wanda powoli wraca do zdrowia, ale wciąż nie może wstać z łóżka.

Krzysztof zadzwonił tylko raz. Przelewał pieniądze na leki — i na tym skończyła się jego pomoc. Nie przyjechał, nie zapytał, jak się czuje matka. Ma przecież, jak twierdzi, własne problemy, które wymagają natychmiastowego rozwiązania. Nie obchodzi go, co dzieje się z jego matką. „Co ja mogę pomóc, jeżeli przyjadę?” — powiedział komuś z rodziny. Jego zdaniem pieniądze to wszystko, czego od niego oczekują.

Dalsi krewni, przeciwnie, codziennie przychodzą do szpitala. Kupują potrzebne lekarstwa, wypytują Wandę o samopoczucie, dopytują lekarzy o szczegóły, by zrozumieć, jak się sprawy mają. Ich troska to jedyne, co podtrzymuje kobietę na duchu w tych ciężkich chwilach.

I tak zadaję sobie pytanie: co my, matki, robimy nie tak, skoro nasze dzieci traktują nas w ten sposób? Jestem pewna, iż stosunek dzieci do rodziców to odbicie tego, jak je wychowaliśmy. Patrzą na nas, chłoną nasze słowa, czyny, wartości. jeżeli byliśmy zimni lub niesprawiedliwi, nie dziwmy się, iż otrzymujemy w zamian obojętność.

Jestem przekonana: nie ma złych dzieci czy wnuków, są tylko rodzice, którzy nie potrafili dać dobrego przykładu. jeżeli chcesz być dobrym rodzicem — pokaż to swoimi czynami. Gdy dziecko widziało, jak matka opiekuje się swoją własną matką, zapamięta tę lekcję. Ale w przypadku Wandy było inaczej. Krzysztof nie widział, by jego matka utrzymywała kontakt z własną matką w ostatnich latach jej życia. Wanda odwróciła się od swojej matki, a teraz jej syn powtarza tę samą drogę.

Życie to bumerang: wszystko, co robimy, wraca do nas. I, jak na ironię, w tym jest pewna sprawiedliwość. Wanda leży teraz na szpitalnym łóżku, otoczona obcymi, a nie własnym synem, i zbiera plony swojego postępowania. To gorzkie, ale może to szansa, by się zastanowić — dla niej i dla nas wszystkich.

Idź do oryginalnego materiału