Może powinna poszukać w Azerbejdżanie, to taki kraj w Azji. Agresja drogowa, niszczenie mienia, ucieczka z miejsca zdarzenia – taki zestawik zafundował polskiemu kierowcy przybysz z Kaukazu.
Wyobraźcie sobie, iż jedziecie np. do pracy do Danii. W Danii jedziecie po trasie szybkiego ruchu obok Kopenhagi, ale auto przed wami jedzie za wolno lewym pasem, chociaż wyprzedza inne samochody, jadące pasem środkowym. Postanawiacie go nauczyć porządku i żeby wiedział, kto tu rządzi. Wyprzedzacie go, doprowadzacie do kolizji, niszczycie frajerowi wóz i odjeżdżacie. Teraz się nauczy i będzie wiedział, jak się jeździ w Danii. POLSKA PRZEJMUJE TEN KRAJ. Zrobilibyście tak? Nie? To ciekawe, bo ten młody mężczyzna z Azerbejdżanu tak właśnie zrobił w Polsce.
Kolizja, dewastacja, ucieczka z miejsca zdarzenia
Na samochodzie widać azerską flagę w kolorze niebieskim, czerwonym i zielonym. Napastnik z Hyundaia zrobił wszystko, żebyśmy zaczęli „ciepło” myśleć o przybyszach z Azerbejdżanu. Wiecie, ja nie mam zasadniczo problemu z imigrantami, jeżeli przestrzegają podstawowych zasad współżycia społecznego. Widząc takie filmy jednak dość gwałtownie można nabrać postawy antyimigranckiej. Nie nazwałbym jej choćby ksenofobiczną, bo ksenofobia to lęk przed obcym, a tu żadnego obcego ani lęku nie ma, jest po prostu wola uniknięcia nasilania się takich przypadków. Zwłaszcza, że…
Policja nie może odnaleźć sprawcy, chociaż ma jego wizerunek i tablice
Auto jest prawdopodobnie nieprzerejestrowane, zmieniło właściciela na rzecz cudzoziemca, który nie ma stałego miejsca zamieszkania w Polsce. Cudzoziemiec niczego nie zgłosił, tylko jeździ na dotychczasowych tablicach. Stawiam też na brak badania technicznego i ubezpieczenia. Stawiam też na brak prawa jazdy lub blankiet kupiony w Azerbejdżanie za parę dolarów. Wszystko to na co dzień wydaje się nam bez znaczenia, póki ktoś taki w nas nie wjedzie. Pół biedy, jeżeli zrobi to niechcący, ale jeżeli do tego dochodzi drogowa agresja, demolowanie innego samochodu i ucieczka, przestaje być już tak miło.
Niestety, ten film po raz kolejny potwierdza to, co już pisałem
Jeśli ktoś w nas wjedzie i ucieka, należy go gonić. Inaczej sprawa nigdy nie zostanie rozliczona. Jedziemy za sprawcą, choćby jeżeli zmusi nas to do łamania przepisów ruchu drogowego. W przeciwnym razie możemy po prostu jechać do domu i dać sobie spokój ze zgłaszaniem czegokolwiek na policję. Nie da się ustalić sprawcy po tablicach, nie da się po wizerunku, nic się nie da – a nie, przepraszam! Jedno się da: wlepić poszkodowanemu mandat za spowodowanie kolizji. W końcu to on wjechał w tył Hyundaia, czyli jest winny. A w dodatku sam się na policję zgłosił.
Dla poszkodowanego jest jednak nadzieja. jeżeli sprawdzi na stronie ufg.pl w jakiej firmie był ubezpieczony sprawca i zgłosi sprawę z informacją, iż miała miejsce ucieczka z miejsca zdarzenia, to Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny pokryje szkody z tym związane. Niestety, będzie to pokryte z naszych wspólnych składek, więc ostatecznie pójdą one w górę, ale przynajmniej poszkodowany będzie mógł liczyć na zadośćuczynienie. Pozostanie tylko kwestia znalezienia azerskiego bojownika drogowego. Ale on w tym czasie będzie już mógł swoje drogowe manewry uskuteczniać w innym kraju. Wyjechałem z tej Polski, tam się nie da żyć, mówię wam…
Zdjęcie główne: David Peterson Pixabay