Nowe informacje ws. sprawcy wypadku w Warszawie

upday.com 2 godzin temu
Zdjęcie: fot. Leszek Szymański/PAP


Został zastosowany tymczasowy areszt wobec podejrzanego Łukasza Ż. - poinformował w piątek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba. Mężczyzna miał spowodować śmiertelny wypadek na Trasie Łazienkowskiej.


Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba przekazał w piątek, iż poprawia się stan wszystkich pokrzywdzonych w wypadku na Trasie Łazienkowskiej. "Wszyscy pokrzywdzeni są przytomni. Ich stan jest stabilny" - powiedział prok. Skiba podczas konferencji.

Prok. Skiba poinformował, że Łukasz Ż. został zatrzymany w Lubece w Niemczech. "Uzyskaliśmy informację ze strony niemieckiej, iż oczekują oni pilnego przesłania dokumentacji Europejskiego Nakazu Aresztowania, co też zostało niezwłocznie uczynione" - zapewnił.

Prok Skiba dodał, iż w piątek w godzinach porannych odbyło się posiedzenie przed sądem niemieckim i wobec Łukasza Ż. zastosowano tymczasowy areszt. Przekazał również, iż podejrzany nie zgodził się na uproszczoną ekstradycję do Polski, ale procedura związana z ENA została wdrożona.

"Uzyskaliśmy informację, iż zatrzymanie odbyło się na terenie szpitala w Lubece. Z nieoficjalnych informacji, które na razie nie zostały potwierdzone, ale pochodzą z bardzo pewnego źródła wynika, że podejrzany ma obrażenia mogące wskazywać na powstanie w wyniku zdarzenia o charakterze wypadku samochodowego" - powiedział prok. Skiba. i dodał, iż podejrzany został osadzony niemieckim areszcie śledczym.

Tragedia na Trasie Łazienkowskiej

"Łukasz Ż. został w czwartek zatrzymany na terenie Niemiec. W tej sprawie zatrzymano jeszcze dwie osoby na terenie Polski" - przekazał w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Do wypadku doszło na Trasie Łazienkowskiej w niedzielę na wysokości Torwaru w kierunku Pragi. Volkswagen, za którego kierownicą siedział najprawdopodobniej Ż. najechał na tył forda, który następnie uderzył w barierki energochłonne. W wypadku zginęła jedna osoba.

"Super Express" ustalił, iż tuż po wypadku 26-latek zadzwonił do matki swojej ciężko rannej partnerki, mówiąc, iż "ucieka z Polski do Hiszpanii". "Fakt" dotarł natomiast do osób, które osobiście znają poszukiwanego listem gończym mężczyznę. Pisaliśmy o tym TUTAJ.

Źródło: PAP

Idź do oryginalnego materiału