O włos od tragedii. Relacje poszkodowanych powodzian

polsatnews.pl 3 godzin temu

Mieszkańcy sudeckich miejscowości liczą straty po heroicznej walce z wielką wodą. Ludzie wykazali się poświęceniem w walce z żywiołem. A przykład, który na długo pozostanie w pamięci, dał niewidomy pan Mirosław. Materiał "Interwencji".

Jeszcze w poniedziałek sytuacja w rejonie ulicy Mostowej w Jeleniej Górze wyglądała dramatycznie. Rzeka Bóbr zalała bloki, podtopiła garaże i sklepy.

- Tutaj mam koleżankę, która mieszka kawałek obok i ona nie miała jak wydostać się z domu, bo woda sięgała im po kolana, więc ciężko było uciekać. Wiem, iż bardzo dużo osób tu zostało i jest im dowożone jedzenie - mówi pani Oktawia.

- To była rekordowa fala, ponad pięć metrów, czyli ponad pół metra więcej niż w 1997 r. - podkreśla Jerzy Łużniak, prezydent Jeleniej Góry.

Powódź. Kamienna Góra po przejściu wielkiej wody

Ze skutkami wielkiej wody walczą też mieszkańcy Kamiennej Góry. Rzeki Zadrna i Bóbr rozlały się w najniżej położonej części miasta. Pani Magdalena zdążyła tylko odwieźć dziecko w bezpieczne miejsce.

ZOBACZ: Miejscowości odcięte od świata. "Czegoś takiego nigdy nie było"

- Woda wdarła nam się do mieszkania z soboty na niedzielę. Nie rozważaliśmy ewakuacji, zostaliśmy i walczyliśmy o dobytek. Nam w środku brakowało 40 cm do parapetu. Wszystko jest mokre, do zerwania, do wysuszenia - opowiada pani Magdalena.

- Te dwie noce: z soboty na niedzielę i z niedzieli na poniedziałek to było bardzo wielkie napięcie i obawa o to, iż dwie nasze rzeki Zadrna i Bóbr rozleją się maksymalnie - przyznaje Janusz Chodasewicz, burmistrz Kamiennej Góry.

Powódź w Polsce. "Tu wszystko było zalane"

O włos od tragedii było również u pani Bożeny Grzyb, która samotnie wychowuje chorego na porażenie mózgowe wnuka Kamila. Kobieta przyznaje, iż z Kamilem ciężko byłoby jej się ewakuować.

- Jak, dokąd i gdzie? Ja bym choćby siły nie miała na tyle, by wziąć i uciec. Bałam się, no bo co ja mogłabym zrobić. Przede wszystkim gdzie się podziać - mówi wzruszona.

ZOBACZ: Andrzej Duda odwiedził powodzian. Tłumaczy wcześniejszą nieobecność

- Tu wszystko było zalane, całe podwórko, cała ulica, nie można było przejść ani cokolwiek. Cały czas boję się. Gdy teraz patrzę na tę wodę głęboką, w głowie mi się kręci, mam takiego stracha - dodaje.

Powódź. Rodziny nie wiedzą, jak przetrwają zimę

W miejscowości Marciszów koło Kamiennej Góry osiem rodzin nie wie, w jaki sposób przetrwa zimę. Powódź zniszczyła niedawno zakupiony przez nich piec.

- Pompujemy wodę cały czas, ale ona wciąż napływa, bo wody gruntowe idą - tłumaczą powodzianie z Marciszowa, którym woda zalała blok.

WIDEO na stronie "Interwencji"

- Taka fala poszła z półmetrowa. Mieliśmy z 60 cm wody na podwórku. Nagle przyszło - wspomina pan Marek.

"Jak mogę, tak pomogę"

Pan Mirosław z Czadrowa koło Kamiennej Góry jest osobą niewidomą. On i jego najbliżsi pomagali, jak tylko mogli.

- Jak mogę, tak pomogę - taki mam charakter. Miałem zamknąć się w domu, niech inni się topią? Człowiek jest od dziecka nauczony pracy - opowiada Mirosław Majcher.

Niewidomy mężczyzna nie widzi sensacji w swoim heroicznym zachowaniu.

ZOBACZ: Budowanie na terenach zalewowych. "Nie ma kompromisów"

- Nasłuchuje tu, może zrobić parę kroków w prawo, w lewo, to i z workiem też mogę zrobić. Można przenieść w tę i z powrotem. Ja nie wiem, jak tak można mówić, iż bohater, bo parę worków przeniósł czy pomógł drugiemu. To jest normalne - zaznacza.

Powódź, która zabierała majątki, nie zniszczyła ludzkiej solidarności. Kolejny raz okazało się, iż w obliczu tragedii przestajemy być obojętni.

- choćby nieznajomi przychodzili i pytali, czy można coś pomóc. Ludziom bardzo dziękuję. Bardzo, z całego serca, iż tak przyszli i pomagali - mówi Edward Majcher, powodzianin z Czadrowa.

Pełny materiał "Interwencji" dostępy tutaj.

WIDEO: "Miasto jest w ruinie". Poseł PiS o rodzinnej miejscowości
Idź do oryginalnego materiału