Tegoroczny festiwal w Goodwood obfituje w interesujące wydarzenia, także te dużej wagi. BMW pokazało więc m.in. najnowsze M5, MG podzieliło się ze światem nowym wcieleniem swojego bestsellera, czyli SUV-a HS. Z kolei Lotus wystawił na trasę wyścigu górskiego (Hill Climb) ponad 2000-konny elektryczny model Evija X – niestety, w tym wypadku już tak różowo nie było, bo po efektownym starcie nastąpił jeszcze bardziej efektowny koniec.
Słowem wprowadzenia – kilka faktów o Lotusie Evija X. Być może nie każdy jeszcze o tym słyszał, ale ten elektryczny bolid o mocy przeszło 2000 KM niedawno ustanowił znakomity czas na Północnej Pętli Nürburgringu – 6:24,047.
Co więcej, był to trzeci najszybszy przejazd w historii słynnego niemieckiego toru, a Lotus wręcz spuchł w związku z tym z dumy. Evija X musiała się więc siłą rzeczy pojawić w Goodwood, zwłaszcza iż Lotus – choć w tej chwili w rękach Chińczyków – jest jednak marką o brytyjskim rodowodzie.
https://magazynauto.pl/testy/siedem-sportowych-aut-elektrycznych-i-jeden-cel-sprawdzic-czy-emocje-zawsze-musza-byc-napedzane-tylko-benzyna,aid,4319Lotus rozbił się chwilę po starcie
No i wszystko przebiegało dobrze, ale tylko do chwili, gdy nie trzeba było ruszyć do wyścigu Hill Climb. Tu małe wyjaśnienie – „wyścig górski” to w tym wypadku nazwa nieco na wyrost. Raz, iż nie ma tam żadnych gór, a jedynie górka, dwa – wyścig jest teoretycznie na czas, ale tak naprawdę większość kierowców dba o to, by było efektownie. A przy okazji też szybko.
Niestety, kierowca siedzący za sterami Lotusa chciał wystartować i bardzo szybko, i bardzo efektownie. Najpierw więc 2000 elektrycznych koni efektownie puściło z dymem spory kawałek opon, a następnie mocarny elektryk wystrzelił jak z procy przed siebie. Potem jednak coś poszło nie tak, a choćby – bardzo nie tak. Po zaledwie kilku metrach auto odbiło w prawo i wbiło się w bandy. Jak to możliwe?
https://magazynauto.pl/wiadomosci/w-grecji-splonal-koengisegg-wart-ponad-11-mln-zl-teraz-wlasciciel-otrzyma-nowe-auto,aid,4306Na razie nie jest jasne, co spowodowało taką reakcję samochodu, choć przyczyn tak naprawdę może być kilka. Po pierwsze, Lotus prawdopodobnie ustawił przednie koła w dość mocnym „negatywie” (kąt pochylenia koła). Po drugie, zachodzi ryzyko, iż pogubiło się jednak w tym wszystkim oprogramowanie sterujące, więc moment obrotowy został rozłożony między kołami nierównomiernie. Po trzecie, wydaje się, iż auto trafiło na spore wybrzuszenie nawierzchni – wszystko to sprawiło, iż choćby zawodowy kierowca wyścigowy w takiej sytuacji „nie ogarnął”.
Gwoli sprawiedliwości – kierowca założył kontrę, ale najwyraźniej nieco za słabo, albo ciut za późno. Albo jedno i drugie. Nie do końca wiadomo też, kto w danej chwili siedział za kierownicą Lotusa Evija X, bo tej informacji brytyjska marka oficjalnie nie podała. W każdym razie wiele wskazuje na to, iż winy kierowcy było w tym wszystkim najmniej.
Lotus Evija X: jak mocno został zniszczony w wypadku w Goodwood?
Nie do końca wiadomo, jaki jest zakres szkód, ale spekuluje się, iż Evija X – choć dość mocno zniszczona – jednak zostanie uratowana. I choć nie był to bardzo poważny wypadek – auto uderzyło w bele słomy – to jednak w przypadku tak drogiego samochodu jak Evija X, zakres szkód jest trudny do oszacowania.
Zapewne inżynierom Lotusa nie uda się już przywrócić auta do żywych na końcówkę tegorocznego Goodwood, ale w przyszłym roku model na pewno pojawi się na słynnej imprezie znowu.Trzymamy kciuki, by wtedy nie pokonały go ani bele ze słomy, ani nierówna droga, ani choćby problemy z oprogramowaniem sterującym.