Dziewczyna na krawędzi: decyzja o skoku z mostu.

newsempire24.com 1 dzień temu

Dziewczynka stała po drugiej stronie barierki. Nie było wątpliwości, iż zamierza skoczyć z mostu…

Na samym początku nocnego dyżuru karetka przywiozła młodego mężczyznę. Jego samochód zderzył się z SUV-em na skrzyżowaniu. Po wielogodzinnej operacji pacjenta przewieziono na OIOM, a chirurg Eleonora Nowicka w pokoju lekarskim spisywała przebieg zabiegu.

“Kawa, Eleonoro Nowicka” – doświadczona pielęgniarka Maria Kowalska postawiła na brzeg stołu kubek z parującym napojem.

“Dziękuję. Gdy pacjent się obudzi, proszę mnie zawołać” – odpowiedziała Eleonora, nie odrywając wzroku od dokumentów.

“Odpocznij, póki jest okazja. Na razie cisza.”

“Sam pani wie, takie rozpoczęcie dyżuru nie wróży nic dobrego” – odparła Eleonora.

I jakby miała przeczucie. Nie zdążyła dopić kawy, gdy przywieziono kolejnego pacjenta. Nad ranem Eleonora ledwo trzymała się na nogach i zasnęła przy biurku, opierając głowę na papierach. Obudziła ją Maria Kowalska, informując, iż pacjent po wypadku odzyskał przytomność.

Można by powiedzieć, iż jej dyżur się skończył, iż inny lekarz się zajmie pacjentem, iż na pewno wszystko będzie dobrze – ale wstała i poszła na OIOM. Nie w jej zwyczajach było wracać do domu bez sprawdzenia, jak czuje się człowiek, którego operowała.

Pod jarzeniowymi lampami szpitalny korytarz lśnił niczym tafla wody. Eleonora cicho weszła na salę. Wcześniej nie miała czasu mu się przyjrzeć, teraz zobaczyła przystojnego mężczyznę, oplątanego przewodami i czujnikami. Sprawdziła wskazania monitora, a gdy ponownie na niego spojrzała, zauważyła, iż on też ją obserwuje.

Zawstydziła się i ledwo powstrzymała, by nie odwrócić wzroku. choćby na szpitalnym łóżku emanował pewnością siebie, patrząc na nią z wyższością.

“Jak się pan czuje, Aleksandrze Wiśniewski? Musieliśmy usunąć śledzionę. Stracił pan dużo krwi. Ma pan złamane dwa żebra, ale płuco nie zostało uszkodzone. Nie ma zagrożenia życia. Miał pan szczęście. Policja już dzwoniła – chcą z panem porozmawiać. Poprosiłam, żeby przyjechali później, żeby dać panu czas na dojście do siebie.”

“Dziękuję” – odpowiedział ochrypłym głosem.

“Mój dyżur się skończył, zobaczymy się jutro” – Eleonora wyszła z sali.

Karetka, która właśnie przywiozła kolejnego pacjenta, podwiozła ją do domu. W przedpokoju przywitał ją rudy kot. Otrarł się o jej nogi i, zadzierając ogon, pobiegł do kuchni. Strasznie chciało się jej spać, ale najpierw musiała nakarmić Bazyla, inaczej nie dałby jej zasnąć. Eleonora usnęła, zanim głowa dotknęła poduszki.

Następnego dnia pacjent wyglądał znacznie lepiej, choćby się uśmiechnął, gdy Eleonora Nowicka weszła na salę.

“Widzę, iż czuje się pan lepiej. Dziś przeniosą pana na zwykłą salę, oddadzą telefon i będzie pan mógł zadzwonić do rodziny.”

“Nie mam tu nikogo. Sporo narobiłem pani kłopotu wczoraj?” – patrzył na nią wciąż z tą samą nieznośną pewnością siebie.

“Kiedy mnie pani wypisze?” – spytał.

“Dopiero co miał pan operację, złamane żebra… Co najmniej tydzień musi pan zostać, potem zobaczymy. Przepraszam, inni pacjenci czekają” – Eleonora wyszła.

Przed wyjściem jeszcze raz do niego zajrzała, sprawdziła monitor i kroplówkę. Gdy w końcu spojrzała mu w oczy, znowu zobaczyła to wścibskie, badawcze spojrzenie. Uśmiechnął się drwiąco.

Przebiegł ją dreszcz. Ta drwina wydała jej się znajoma. Przez cały wieczór wertowała pamięć, próbując przypomnieć sobie, gdzie widziała ten uśmiech, ale nic nie przychodziło jej do głowy.

Następnego ranka pacjent już na nią czekał, siedząc na łóżku. Ktoś przyniósł mu koszulkę.

“Pielęgniarka. Moje rzeczy były całe we krwi” – wyjaśnił, widząc jej zdziwienie. “Wydaje mi się…” – spojrzał na jej identyfikator – “Eleonoro Nowicka, iż chce mnie pani o coś zapytać.”

“Nie, to znaczy… tak. Czy my się gdzieś wcześniej widzieliśmy?”

“Nie przypominam sobie. Mam dobrą pamięć wzrokową, nie zapomniałbym tak pięknej kobiety. Ale ten wzrok… Widziałem go tylko raz. W innym mieście, w innym życiu, dawno temu.” – Znów się uśmiechnął i od razu się skrzywił – złamane żebra dawały o sobie znać.

“Może pan wstawać, ale ostrożnie” – powiedziała Eleonora.

“Zajrzy pani jeszcze do mnie?” – spytał nagle.

“Tak, jeżeli dyżur będzie spokojny.”

*Co za dziwne uczucie? Dlaczego zachowuje się, jakbym mu coś była winna?* – pomyślała.

“No i co, doktor, przypomniała sobie pani, gdzie się spotkaliśmy?” – spytał następnego dnia.

“Wydawało mi się” – odparła.

“A ja jestem pewien, iż się znaliśmy. Te oczy… pamiętam je.”

“Co jest nie tak z moimi oczami?” – Eleonora nie chciała tego ciągnąć, ale ciekawość ją rozsadzała.

“Pierwszego dnia myślałem, iż to zmęczenie. Ale nazajutrz wyglądała pani wypoczęta, tylko ten wzrok się nie zmienił. Patrzy pani czujnie, jakby się bała, jakby była gotowa uciec przy pierwszym zagrożeniu.”

“Nie mów głupot. Nie zamierzam nigdzie uciekać. gwałtownie pan dochodzi do siebie – za trzy dni pana wypiszę. Dalsze leczenie ambulatoryjne.”

“Za to dziękuję…” – zaczął, ale Eleonora wyszła, nie słuchając do końca.

Trzy dni później pielęgniarka przyniosła mu wypis i zdjęcia RTG.

“A Eleonora Nowicka?” – spytał, wyraźnie rozczarowany, iż sama nie przyszła.

“Jest na operacji.”

Aleksander spakował się, ale nie wyszedł ze szpitala – usiadł na korytarzu, by widzieć drzwi pokoju lekarskiego. Gdy ją zobaczył, podszedł.

“Tak się pan spieszył do domu, a teraz tu siedzi” – Eleonora uniosła brwi.

“Wydaje mi się, czy pani mnie unika?” – spytał bez zahamowań. “Nie mogłem wyjść, nie podziękowawszy. Ocaliła mi pani życie.”

“To zbyt dużo powiedziane.”

“Ale gdyby nie operacja, mógłbym umrzeć, prawda? WKiedy po wielu latach ponownie spotkali się pod mostem, gdzie wszystko się zaczęło, oboje wiedzieli, iż tym razem nikt nie będzie musiał skakać, bo w końcu znaleźli w sobie to, co przez całe życie uważali za zagubione – nadzieję na szczęście.

Idź do oryginalnego materiału