Pan Stefan od wielu lat działał w OSP, wyjeżdżał do akcji i zasiadał w zarządzie. Teraz stało się to jego największym przekleństwem.
O sprawie informuje redakcja programu Interwencja telewizji Polsat.
Ponad rok temu 62-letni Pan Stefan stracił pracę w tartaku, aby mieć za co żyć zarejestrował się jako bezrobotny i dostał zasiłek. Później mężczyzna przez dwa miesiąca pracował na budowie i po zakończeniu umowy zlecenie wrócił do urzędu pracy, ale zasiłku już nie otrzymał.
Urzędnicy odkryli, iż Pan Stefan jest członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w miejscowości Toprzyny w województwie warmińsko-mazurskim i zasiadał w zarządzie, a ustawodawca nie przewidział, iż taką funkcję można łączyć z normalną pracą.
Za starej ustawy zasiadanie w zarządzie wyklucza podjęcie pracy w pełnym wymiarze godzin. To przekładało się na problemy osób, które były we władzach organizacji pozarządowych. W tym przypadku pan pełnił funkcję w organach władz, nie pobierał za to wynagrodzenia, to działa na zasadnie wolontariatu – tłumaczy Interwencji Mikołaj Chałas, prawnik.
W czerwcu weszły nowe przepisy, które dają możliwość przyznania zasiłku osobie bezrobotnej, która była członkiem zarządu stowarzyszenia. Ale w przypadku Pana Stefana nic to nie zmieniło, ponieważ prawo nie działa wstecz.
Podcięło to skrzydła, motywacji brak. Jaki sens było działać w OSP, skoro oni tak traktują strażaka – podsumowuje Stefan Frajda.
Obecnie sytuacja Pana Stefana i jego żony, u której pogorszyła się choroba nowotworowa jest dramatyczna. Oboje są bez środków do życia, pomaga im syn.








![Są zmiany w kursowaniu autobusów, tramwajów i metra w Warszawie [SPRAWDŹ]](https://images5.polskie.ai/images/2880/35159999/6b5f7b58f8982252cc01d75a07360787.jpg)




