Dlaczego, mimo zmieniającego się prawa, liczba wykroczeń drogowych nie maleje?

radio.lublin.pl 14 godzin temu
Zdjęcie: Dlaczego, mimo zmieniającego się prawa, liczba wykroczeń drogowych nie maleje?


Do około 22 tysięcy wypadków doszło w ubiegłym roku na polskich drogach. Zginęło około 2 tysięcy osób. Łącznie zatrzymano ponad 90 tysięcy nietrzeźwych kierowców. Tylko w regionie lubelskim liczba kierujących pojazdami na tzw. podwójnym gazie sięgnęła około 5 tysięcy osób. Policja podaje kolejne zatrważające dane, jednak powstaje pytanie, dlaczego, mimo zmieniającego się prawa oraz wyższych mandatów, liczba wykroczeń drogowych nie maleje?

O tym z adwokatem Michałem Skwarzyńskim rozmawiała reporterka Polskiego Radia Lublin Inna Yasnitska.

Na warszawskiej Woli doszło do tragicznego wypadku. 14-latek został śmiertelnie potrącony przez kuriera, który miał zakaz prowadzenia pojazdów. Sytuacja wydaje się absurdalna – kurier z zakazem prowadzenia pojazdów.

– Problem w Polsce jest systemowy. U nas pracodawca – przynajmniej w tej chwili – ma bardzo mocno ograniczone możliwości weryfikacji uprawnień swojego pracownika. w tej chwili uprawnienia odbiera się elektronicznie. Kiedyś zabierało się blankiet prawa jazdy. Wtedy pracodawca miał taką realną szansę sprawdzić: „proszę pokazać blankiet”. Jak ktoś nie miał blankietu, to znaczyło, iż jest jakiś problem. Dzisiaj kierujący blankiet ma, dokument ma, a może mieć zatrzymane uprawnienia, może mieć zatrzymane prawo jazdy. Oczywiście formalnie można to sprawdzać w Ewidencji Kierowców. To jest prawda, iż pracodawca ma taką możliwość. Tyle tylko, iż żaden racjonalny przedsiębiorca nie zaczyna pracy od tego, żeby zweryfikować, czy jego pracownicy posiadają jakieś uprawnienia, czy nie. Przy zatrudnieniu kierowca legitymował się stosownymi dokumentami uprawniającymi do prowadzenia pojazdów danej kategorii. Pracodawca zakłada dobrą wiarę, iż ta osoba uprawnienia po prostu ma. System jest wadliwy, dlatego iż nie informuje się pracodawców o takiej sytuacji, a powinno się ich informować. Przecież może być taka sytuacja, iż dzisiaj rano zatrzymano komuś uprawnienia. I skąd pracodawca ma to wiedzieć? Tu powinien być pewnego rodzaju automatyzm informujący pracodawcę.

Jakiś system powiadomień, które docierałyby do pracodawcy?

– Nie tyle powiadomień. Też jestem przedsiębiorcą, mam dostęp do rejestrów państwowych. Nie widzę żadnego powodu, żeby w takim rejestrze nie było takiej informacji, o ile dochodzi do zatrzymania uprawnień do kierowania pojazdami. Powinna być informacja, jakie uprawnienia każdy mój pracownik ma. A później, o ile zostały one zatrzymane, żeby też taka informacja się pojawiała. Nie widzę powodu, dlaczego miałoby się to nie dziać.

A co jeżeli chodzi o ten przepis, iż policja może zabezpieczyć auto, jeżeli dochodzi do wykroczenia, jakim jest jazda pod wpływem alkoholu?

– To jest obowiązek rzetelnej oceny materiału dowodowego przez sąd i przez oskarżyciela, żeby stosować środki adekwatne do danego sprawcy. Jak mamy sprawców, którzy mają po kilkadziesiąt zakazów, to chyba coś jest nie tak po stronie oskarżyciela i po stronie sądu, iż nie ma bezwzględnej kary więzienia za którymś razem. Jeszcze rozumiem sytuację, iż ktoś ma 3-4 zakazy, bo równolegle toczyły się 3-4 sprawy. Ale jak ktoś ma po 19 czy 30… Analizując statystyki tak na piechotę, wyszło mi, iż osób, które mają więcej niż chyba 3 zakazy, jest 800 w Polsce. Ale to jest na takiej zasadzie, iż to próba pozbierania pojedynczych statystyk. Być może nie uwzględniłem wszystkiego. Trzeba by było o to zapytać w ministerstwie.

W Unii Europejskiej jest procedowana kolejna rezolucja dotycząca osób, które popełniły pewne wykroczenia w danym kraju. Chodzi o to, by te wykroczenia były też widoczne w innych krajach UE. Być może to może powstrzymać takich kierowców.

– Mam bardzo poważne wątpliwości co do zgodności z naszą Konstytucją tego rozwiązania z bardzo prozaicznej przyczyny. W bardzo wielu państwach odpowiedzialność wykroczeniowa to odpowiedzialność administracyjno-prawna. Tymczasem nasza Konstytucja ma szerszy zakres ochrony prawa do obrony, szerszy choćby niż Europejska Konwencja Praw Człowieka, dlatego iż zapewnia takie samo prawo do obrony, jak w sprawie o zabójstwo, także w sprawach o wykroczenia i sprawach dyscyplinarnych. o ile mamy taką sytuację, iż np. w Holandii jest postępowanie administracyjne i ktoś próbowałby przenieść skutki takiego postępowania administracyjnego do Polski, na grunt polskiej procedury, to ta osoba powie: „Halo, halo, ja chcę mieć prawo do obrony, bo nasza Konstytucja nam to gwarantuje”. W Holandii nie, ale u nas tak. Powstanie bardzo duży problem.

Czego w takim razie nam brakuje? Być może to proste rozwiązania, np. tak jak we wspomnianej Holandii. Tam są takie małe ronda na uliczkach osiedlowych, które powodują, iż kierowca jedzie wolniej, bo wie, iż jak wjedzie na to rondo, to po prostu zepsuje mu się samochód i będzie musiał ponieść koszty jego naprawy.

– Na pewno w jakiejś mierze to kwestia rozwiązań infrastrukturalnych. Ale o ile w Polsce mamy sytuacje przekraczania prędkości, to uważam, iż podstawowym powodem jest brak racjonalnej polityki, o ile chodzi o znakowanie dróg. Proszę pojechać gdziekolwiek na zachód Europy. Na Węgrzech jest powszechne oznakowanie, iż jest ograniczenie prędkości, jest piktogram pod oznaczeniem w czasie deszczu, w czasie śniegu. Wtedy to działa. W Polsce jak mamy taką sytuację, iż zarządca drogi dochodzi do wniosku, iż w czasie opadów na tej drodze można jechać bezpiecznie 70 km/h, to ustawia znak 70 km/h na cały rok. To jest bez sensu. To powoduje, iż my jako Polacy nie mamy zaufania do systemu znakowania, bo wszędzie wstawia się na siłę tereny zabudowane. Na zachodzie Europy ludzie mają zaufanie do ograniczeń prędkości. To jest jedna rzecz, infrastruktura. Polacy nie respektują przepisów, dlatego iż państwo nie działa tutaj racjonalnie. Nie mamy do niego zaufania. Taka demoralizacja później przekłada się na poważniejsze zachowania, czyli jazdę po alkoholu. Tak naprawdę wykroczenia drogowe to największa grupa spraw w sądach. Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, iż na te – powiedzmy – 15 milionów spraw, milion (oczywiście upraszczam to w statystykach) to sprawy z ruchu drogowego. To największa grupa. Druga sprawa jest taka, iż za komuny było takie przyzwolenie, bo jazda po alkoholu to było tylko wykroczenie; bardzo ciężko z tego wyjść. Mieliśmy ostatnio jakiegoś polityka Lewicy, który zaczął opowiadać w mediach jakieś bzdury, iż przecież każdemu się przytrafiło. No mnie się nie przytrafiło. To jest też ten mankament. Trzecia sprawa to kwestia edukacyjna. Ludziom nie tłumaczy się dwóch rzeczy. Po pierwsze, jazda po alkoholu oznacza twoją całkowitą odpowiedzialność cywilną. Ubezpieczyciel będzie od ciebie ściągał wszystko, co wypłaci poszkodowanemu. A proszę pamiętać, iż to są często renty, czyli poszkodowany dostaje po kilka tysięcy złotych miesięcznie do końca życia. To trzeba ludziom uzmysłowić. Po drugie, zakaz jazdy po alkoholu nie jest wymyślony bez powodu. Tzn. koncentracja kierującego po alkoholu jest zupełnie inna i czas reakcji jest zupełnie inny. To jest powód, dla którego zabrania się jazdy po alkoholu. Jak gdyby, nie tłumaczy się przyczyny. pozostało rzecz, której ja jestem dużym przeciwnikiem, która też jest moim zdaniem demoralizująca – nie bardzo rozumiem budowania sobie statystyki przez policję przez „trzeźwe poranki”. Znowu tworzy się taką sytuację, iż my mamy w statystykach bardzo dużo pijanych kierujących, a to są najczęściej osoby, które wypiły dzień wcześniej i, nie mając wiedzy, jak wygląda metabolizm alkoholu w organizmie, wsiadły rano za kierownicę, będąc przekonanymi, iż są już trzeźwe.

Czy to nie jest też tak, iż żyjemy w społeczeństwie, w którym jest bardzo dużo wysokofunkcjonujących alkoholików?

– Kultury picia w Polsce nie ma, ale to jest także efekt tego, iż w Polsce są dwie sekty. Albo jest jedna sekta „nie pijemy wcale, bo alkohol to zło”, albo sekta w drugą stronę, czyli „walimy gaz cały czas”. A świat taki po prostu nie jest. Proszę zwrócić uwagę, jak wygląda rzeczywistość we Włoszech, w Hiszpanii, w Grecji, gdzie pije się – można powiedzieć – cały dzień, bo taka jest tam kultura. Tylko iż pije się wino, nie pije się ciężkich alkoholi. Nie pije się, kolokwialnie rzecz ujmując, zero, bo wszyscy wiedzą, ile mogą wypić, żeby normalnie funkcjonować. Nie robi się z tego jakiegoś tabu, iż jak ktoś wypił do śniadania lampkę wina, to jest alkoholikiem. Tam jest taka kultura, iż traktuje się alkohol jako rzecz naturalną, ale w rozsądnych ilościach. A w Polsce jest od ściany do ściany, tzn. nie ma przekazu – i to moim zdaniem też błąd systemowy – który pokazywałby, iż alkohol jest dla dorosłych ludzi w rozsądnych ilościach. Tylko jest ściana: pijesz, to jesteś alkoholikiem. To też powoduje absurd, bo generalnie alkohol towarzyszy życiu człowieka. Można udawać, iż nie ma go w sferze prywatnej czy publicznej, ale jest. Albo będziemy traktowali to normalnie i będziemy o tym normalnie rozmawiać, albo będziemy robili z tego tabu i efekt będzie taki, iż nie będzie tej edukacji na temat kultury spożywania alkoholu w ogóle.

Brakuje nam dyskusji, edukacji, nie zakazów czy nakazów, tylko bardziej takiego podejścia z różnych stron do problemu?

– Historia prawa nam to pokazuje. W Stanach Zjednoczonych przećwiczono już prohibicję. Powstała na podstawie tego mafia. Czasem słyszę takie bolszewickie podejście do prawa, iż prawem to my wychowamy społeczeństwo. No nie, to jest komunistyczny sposób myślenia na temat prawa. Tak to nie działa. Rzetelna, wyważona informacja, normalna rozmowa na temat spożycia alkoholu, kultury picia – to zadziała.

Z policyjnych statystyk wynika, iż w 2024 roku liczba wypadków w porównaniu do 2023 roku zwiększyła się o około 600. Natomiast zmniejszyła się liczba ofiar śmiertelnych – o 12 osób.

InYa / opr. WM

Fot. Policja Bialska / archiwum

Idź do oryginalnego materiału