„Bez odwiedzin: Jak wychowanie wpływa na stosunki dzieci z rodzicami”

newsempire24.com 1 tydzień temu

Poznałam kiedyś kobietę imieniem Halina, która miała wówczas siedemdziesiąt lat. Niedawno dotknął ją udar i trafiła do szpitala w jednej z dzielnic Poznania. Dokładnej przyczyny nie znam — czy to wiek, czy niezdrowy tryb życia: złe odżywianie, brak spacerów na świeżym powietrzu, a może i jedno, i drugie.

Jej syn, Wojciech, od lat mieszka w innym mieście, w Krakowie, oddalonym o setki kilometrów od Poznania. Ma swoją rodzinę — żonę i dwoje dzieci. Gdy Halina trafiła do szpitala, sąsiedzi wezwali pogotowie. Dalsi krewni dowiedzieli się o jej chorobie i teraz ją odwiedzają, przynosząc leki i słowa otuchy. Halina powoli wraca do zdrowia, ale wciąż nie może wstać z łóżka.

Wojciech zadzwonił tylko raz. Przesłał pieniądze na lekarstwa — i na tym skończyła się jego pomoc. Nie przyjechał, nie zapytał, jak się czuje matka. Ma przecież, jak twierdzi, własne kłopoty, które wymagają natychmiastowego rozwiązania. Nie obchodzi go, co dzieje się z jego matką. „Co ja mogę pomóc, jeżeli przyjadę?” — powiedział któremu z krewnych. Jego zdaniem, pieniądze to wszystko, czego od niego oczekują.

Dalsi krewni, przeciwnie, przychodzą do szpitala codziennie. Kupują potrzebne medykamenty, pytają Halinę o samopoczucie, dopytują lekarzy o szczegóły, by zrozumieć, jak się sprawy mają. Ich troska to jedyne, co podtrzymuje tę kobietę na duchu w tych trudnych dniach.

I wtedy zadaję sobie pytanie: co my, matki, robimy nie tak, skoro nasze dzieci tak się do nas odnoszą? Jestem pewna, iż stosunek dzieci do rodziców odzwierciedla to, jak je wychowaliśmy. Patrzą na nas, chłoną nasze słowa, czyny, wartości. jeżeli byliśmy obojętni lub niesprawiedliwi, nie dziwmy się, iż odbijają nam się zimnem.

Wierzę głęboko: nie ma złych dzieci czy wnuków — są tylko rodzice, którzy nie potrafili dać dobrego przykładu. Chcesz być dobrym rodzicem? Pokazuj to swoim postępowaniem. jeżeli dziecko widziało, jak matka opiekuje się swoją własną matką, przyswoi tę lekcję. Ale w przypadku Haliny było inaczej. Wojciech nie widział, by jego matka utrzymywała kontakt ze swoją rodzicielką w ostatnich latach jej życia. Halina odwróciła się od własnej matki, a teraz jej syn powtarza tę samą drogę.

Życie jest jak bumerang — wszystko, co robimy, wraca do nas. I, jak na ironię, w tym jest pewna sprawiedliwość. Halina, leżąc na szpitalnym łóżku, otoczona obcymi, a nie własnym synem, teraz zbiera plony swojej przeszłości. To gorzkie, ale może to także szansa do zastanowienia — dla niej i dla nas wszystkich.

Idź do oryginalnego materiału