Życie jest ulotne, by zbyt długo się zastanawiać.
Życie bywa trudne i niesprawiedliwe, ale czasem przynosi niespodzianki, które nadają mu nowy sens. Dają szansę naprawić błędy przeszłości, zrozumieć prawdziwe wartości i stać się lepszym człowiekiem.
Przemysław Zakrzewski pochował żonę osiem lat temu i od tamtej pory nie ożenił się ponownie. Początkowo mieszkał sam z synem Krzysztofem w dużym, dwupiętrowym domu. Wszystko było tam urządzone z troską, utrzymane w czystości, pełne ciepła, które wniosła jego żona, Ewa. Gdy odeszła, zostawiła męża z synem. Od tamtej pory Przemysław nie ruszał mebli wszystko pozostawało tak, jak za życia Ewy. Tylko on i Krzysztof dbali o porządek, obaj byli schludni.
Krzysztof skończył szkołę i dostał się na studia. Był przystojnym chłopakiem, dziewczyny lgnęły do niego już w liceum, a on nie miał nic przeciwko.
Krzysztof, nie tak powinieneś traktować dziewczyny mawiał ojciec. Uważaj, bo któraś niedługo przyniesie ci nieplanowane dziecko. Wtedy zrozumiesz, iż trzeba będzie się żenić.
Na studiach było podobnie. Gdy syn wyjechał do innego miasta, Przemysław został sam. Nie spieszył się jednak z nowym związkiem wciąż nie mógł zapomnieć ukochanej Ewy. Między nimi była prawdziwa miłość, a taka rzadko zdarza się w życiu.
Pewnego dnia odwiedził go dawny kolega z klasy, Tadeusz. Stali na podwórku, piekli kiełbaski i rozmawiali.
Jak syn? Jak tam interesy? pytał Tadeusz.
Wszystko idzie w górę. Krzysztof to moja prawa ręka, pomaga mi po studiach. Tylko z żeniaczką mu nie po drodze śmiał się Przemysław. W przyszłym roku planuję rozbudować firmę. A ty jak się masz?
U mnie też w porządku. Zająłem się rolnictwem, wiele się nauczyłem. No i ożeniłem się ponownie wiesz, z Ireną się rozstaliśmy. Nowa żona jest dużo młodsza, a moja córka nie może tego zaakceptować. Choć sama jest mężatką, wciąż się kłóci. Ale może z czasem się ułoży opowiadał Tadeusz. A ty? Ewa odeszła dawno, a ty wciąż sam. Trudno bez żony.
Nie, Tadeusz. Na razie nie mam takich planów. Kobiet nie brakuje, i wiesz, uwagi też mi nie brakuje. choćby w biurze są miłe panie. Ale rodziny zakładać nie zamierzam wyjaśniał Przemysław.
Obok mieszkała Małgorzata, piękna kobieta, która trzy lata temu straciła męża. Córka już wyszła za mąż. Przemysław czasem z nią rozmawiał, trochę go poruszała, ale ona trzymała dystans, jak przystało na wdowę. Żadnych zalotów, co najwyżej poczęstuje placem lub jabłkami z sadu. Wymienili numery telefonów.
Małgorzata, wymieńmy się numerami. Mieszkamy sami, nigdy nie wiadomo, co się zdarzy. Jak długo się nie zobaczymy, zadzwońmy zaproponował.
Masz rację, Przemysławie. Życie bywa nieprzewidywalne zgodziła się sąsiadka.
Pożegnał Tadeusza i po kiełbasce z koniakiem położył się spać. Następnego dnia, wracając do domu, zobaczył młodą dziewczynę pod swoją bramą. Wysiadł z samochodu i zapytał:
Do Krzysztofa? On tu nie mieszka, przeniósł się do miasta.
Wiem, Przemysławie. Przyszłam do pana odparła dziewczyna łagodnym głosem. Nazywam się Kinga.
Do mnie? interesujące mruknął, a ona podała mu zdjęcie małej dziewczynki. To pana wnuczka, Zosia. Ma cztery lata.
Słuchaj, Kinga, nie zawracaj mi głowy. Rozmów się z Krzysztofem zamknął furtkę i wszedł do domu.
Pół roku temu już jedna taka przychodziła, choćby z dzieckiem, a test DNA wykazał oszustwo. Teraz nie ufał dziewczynom. Wchodząc do środka, burknął:
Synu, ile jeszcze takich do mnie przyjdzie? Jutro z nim poważnie porozmawiam. Niech się żeni.
Po chwili wyszedł nakarmić Burego, swojego psa i stróża, i zobaczył w furtce włożoną teczkę z dokumentami. W środku były zdjęcia dziewczynki i jakieś papiery. Wziął je do domu i odłożył na półkę.
Sprawdzę później. Co tam interesującego może być?
Zapomniał o tym, pochłonięty pracą. Z synem oczywiście porozmawiał, ale ten, jak zwykle, zbył go wesoło.
Minął rok. Przemysław był w biurze, gdy zadzwonił telefon.
Słucham. Co? Niemożliwe! Kiedy? nacisnął przycisk, weszła sekretarka i, widząc jego bladość, podała mu wodę.
Spadło na niego ogromne nieszczęście. Jego jedyny syn zginął w wypadku. Ulewa, Krzysztof wracał z sąsiedniego miasta po służbowej podróży. Stracił panowanie nad samochodem.
Pogrzeb pamiętał jak przez mgłę. Tadeusz zajął się wszystkim, a obok była Małgorzata, podając mu wodę i tabletki. Po ceremonii trafił do szpitala. Lekarz stwierdził mikrozawał.
Tadeusz często go odwiedzał, a Małgorzata była niemal codziennie.
Bur