Znalazła zgubiony telefon i oddała go właścicielowi. Ale gdy ten zobaczył zawieszkę na jej szyi, zastygł w bezruchu
Ola! rozległ się ochrypły głos ojczyma z głębi mieszkania.
Znów to samo, pomyślała dziewczynka ze smutkiem. Zaczyna się
Szybko rozejrzała się, złapała bluzę z kapturem, zarzuciła ją na ramiona i wybiegła z domu na podwórko.
Olu, gdzie idziesz? zapytała słabym głosem babcia. Nie na długo, babciu!
W bramie dwie sąsiadki obserwowały ją z niepokojem: Znowu ma z nią problemy?
Ola tylko machnęła im ręką bez złośliwości. Może przeczeka jego poranną złość gdzieś na ulicy.
Szła powoli chodnikiem w kierunku sklepu, od czasu do czasu kopiąc kamyki. W głowie kołatała jej ta sama myśl:
Gdyby mama żyła On nie traktowałby mnie tak.
Matka Oli, Agnieszka, zginęła rok temu. Pijany kierowca zasnął za kierownicą, a jego samochód uderzył z ogromną prędkością w przystanek autobusowy. Mama Oli i trzy inne osoby zginęły na miejscu. Kilku pasażerów zostało ciężko rannych. Sprawca obudził się dopiero, gdy otoczyli go ratownicy.
Po pogrzebie pojawiło się pytanie: kto zajmie się dziewczynką? Dziadkowie stanowczo odmówili.
Jesteśmy za starzy, by wychowywać nastolatkę powiedziała babcia. Dzisiejsze dzieci to niełatwy materiał. A nasze zdrowie już nie to samo Proszę, powiedz coś błagała, zwracając się do męża. Nie damy rady. Niech zostanie z Tomkiem, przecież i tak ją adoptował.
Tomasz, mąż Agnieszki, faktycznie formalnie adoptował Olę po jej narodzinach. Ale nigdy nie uważał jej za prawdziwą córkę. Nie krzywdził jej, po prostu ignorował. Na początku mała wołała na niego tato, ale pewnego dnia surowo ją upomniał:
Nie jestem twoim tatą. Mów do mnie wujku Tomek, rozumiesz?
Ola chciała zapytać mamę, kim jest jej prawdziwy ojciec, ale ta tylko żartowała z pytania. Po śmierci Agnieszki Tomasz zaczął pić częściej.
Gdy dziewczynka skończyła siedem lat, nieunikniony był początek szkoły.
Większość mojej wypłaty idzie na ciebie burknął ojczym, rzucając nowy plecak wypełniony podręcznikami i zeszytami na łóżko. Teraz twoja kolej, by pomagać. Będziesz gotować, sprzątać też twoja robota. Dom to teraz twoja odpowiedzialność.
No jasne, a kto jak nie ja? pomyślała Ola, ale skinęła głową w milczeniu, by uniknąć kłótni.
Od tamtej pory Tomasz zaczynał wysyłać ją po zakupy, uprzednio dogadując się z kasjerką, by nie zadawała pytań. Na początku Ola się wstydziła, ale z czasem się przyzwyczaiła. Przyzwyczaiła się też, iż kasjerka czasem dawała jej coś słodkiego, po prostu z życzliwości.
I teraz znów szła znaną ścieżką do sklepu, przekraczając parking. Kątem oka dostrzegła jakiś przedmiot. Wyglądał jak telefon.
Obejrzała się i podniosła go z ziemi.
Wow! zdziwiła się. I choćby nie jest porysowany!
Wcisnęła przycisk włączania cud! Telefon się uruchomił, a ekran nie był zablokowany. Dziewczyna usiadła na ławce przed sklepem i otworzyła listę kontaktów. Większość to nazwy firm z dopiskiem sp. z o.o., a potem nazwiska. W końcu znalazła: Żona. Wybrała numer.
Po kilku sygnałach ktoś odezwał się.
Dzień dobry! Znalazłam telefon pani męża powiedziała Ola spokojnie. Dzień dobry. Skąd wiedziałaś, do kogo dzwonić? Nie był zablokowany. Więc znalazłam panią wyjaśniła. Dobrze. Gdzie jesteś? Przyjadę po niego. Oczywiście, ale proszę niczego nie przeglądać, dobrze? Ola poczuła lekki uraz. Dobrze, dobrze. Już jadę.
Pod adres i rozłączyła się. Gdy tylko ekran zgasł, telefon zadrżał. Wyświetliło się: Ktosiek. Ola mimowolnie się zaśmiała. Przypomniała sobie chłopca z przedszkola z dużym nosem, którego ojczym nazywał Ktosiek, nosal.
Halo? odezwała się. To mój telefon! Dzwonię przez koleżankę. Ach, od Kosia? Właśnie! Więc mówiłaś, iż żona już jedzie? Tak, zaraz będzie. Czekaj, jak masz na imię? Ola. Dobrze, Ola. Nie oddawaj telefonu. Będę tam za chwilę. Gdzie cię znajdę?
Dziewczyna zaczęła tłumaczyć, ale została przerwana:
Wiem, gdzie jesteś. Byłem tam godzinę temu, pewnie wypadł mi, gdy wsiadałem do auta. Czekaj!
Rozmowa się urwała. Ola schowała telefon pod bluzą i czekała. Po chwili zatrzymał się czerwony zagraniczny samochód, a z niego wysiadła piękna kobieta. Ola aż zdrętwiała z zachwytu. Kobieta rozejrzała się i podeszła do niej.
Cześć, to ty do mnie dzwoniłaś? Nie, odszedł. Powiedział, iż wróci za chwilę. Ależ niecierpliwy! warknęła zirytowana. Śpieszę się! Zastanawiam się, gdzie ja tak pędzę rozległ się męski, lekko drwiący głos za nimi.
Odwróciwszy się, kobieta ujrzała wysokiego mężczyznę o ciemnych włosach. Jego twarz była poważna, z bystrym, lekko ironicznym spojrzeniem.
Nie przybiegłaś tu przez moje karty, co? ciągnął. Pewnie pomknęłaś jak rakieta, gdy usłyszałaś, iż telefon nie jest zablokowany? Oj, oj! próbowała żartować, ale było jasne, iż trafił w sedno.
Usiadł obok Oli.
Cześć! Dzięki, iż znalazłaś mój telefon. Jesteś bardzo uczciwą dziewczyną. Powiedz mamie, żeby była z ciebie dumna. Nie mam mamy szepnęła Ola, spuszczając wzrok.
Rozsunęła zamek bluzy i wyjęła telefon. Mężczyzna wyciągnął rękę, ale nagle zastygł. Jego wzrok zatrzymał się na zawieszce na jej szyi: małym klonie z żywicy z biedronką u podstawy.
Twarz kobiety spięła się na widok jego wyrazu. Zamknęła oczy, jakby uciekając przed wspomnieniami, a gdy je otworzyła, każdy mięsień jej twar













