Znalazł zgubiony telefon i oddał go właścicielowi. Ale gdy ten zobaczył wisiorek na jego szyi, zaniemówił…

twojacena.pl 3 godzin temu

Znalazła zgubiony telefon i postanowiła oddać go właścicielowi. Gdy jednak ten zobaczył wiszący na jej szyi medalion, zamarł jak wryty

Kasia! rozległ się ochrypły głos ojczyma z głębi mieszkania.

Już się zaczyna, pomyślała dziewczynka ze smutkiem. Znowu to samo

Szybko rozejrzała się po pokoju, złapała bluzę z kapturem, narzuciła ją na ramiona i wybiegła z domu na podwórko.

Kasieńko, dokąd lecisz? usłyszała słaby głos babci. Nie na długo, babciu!

W bramie dwóch sąsiadów obserwowało ją z niepokojem. Znowu robi problemy?

Kasia tylko bez słowa skinęła im głową. Może uda się przeczekać jego zły humor gdzieś na ulicy?

Szła wolno chodnikiem w stronę sklepu, co jakiś czas kopiąc leżące kamyki. W głowie kołatała jej się jedna myśl: Gdyby mama żyła On nie traktowałby mnie tak.

Matka Kasi, Anna, zginęła rok temu. Pijany kierowca zasnął za kierownicą, a jego samochód uderzył z ogromną prędkością w przystanek autobusowy. Anna i trzy inne osoby zginęły na miejscu. Kilku pasażerów zostało ciężko rannych. Kierowca ocknął się dopiero, gdy otoczyli go ratownicy.

Po pogrzebie pojawiło się pytanie: kto zaopiekuje się dziewczynką? Dziadkowie stanowczo odmówili.

Jesteśmy za starzy, by wychowywać nastolatkę powiedziała babcia. Dzisiejsza młodzież to nie to samo, co dawniej. A nasze zdrowie już nie to Proszę, powiedz coś błagała, zwracając się do męża. Nie damy rady. Niech zostanie z Darkiem, przecież ją adoptował.

Dariusz, mąż Anny, faktycznie adoptował Kasię po jej narodzinach. Ale nigdy nie uważał jej za swoją córkę. Nie krzywdził jej po prostu ignorował. Na początku mała nazywała go tatusiem, aż pewnego dnia stanowczo ją upomniał:

Nie jestem twoim tatą. Mów do mnie wujek Darek, jasne?

Kasia chciała zapytać mamę, kim był jej prawdziwy ojciec, ale Anna tylko żartowała z tych pytań. Po jej śmierci Dariusz zaczął pić częściej.

Gdy dziewczynka skończyła siedem lat, nie dało się uniknąć szkoły.

Większość mojej pensji idzie na ciebie warknął ojczym, rzucając na łóżko nowy plecak wypełniony podręcznikami, zeszytami i przyborami. Teraz twoja kolej, żeby pomagać. Będziesz sama gotować, sprzątać też twoja robota. Dom leży na twojej głowie.

No jasne, a kto jeżeli nie ja? pomyślała Kasia, ale tylko cicho skinęła głową, by uniknąć kłótni.

Wkrótce Dariusz zaczął wysyłać ją po zakupy, uprzednio dogadawszy się z kasjerką, by nie zadawała pytań. Na początku Kasia się wstydziła, ale z czasem się przyzwyczaiła. Przyzwyczaiła się też, iż kasjerka czasem podkarmiała ją czymś słodkim, z czystej życzliwości.

I teraz znów szła znajomą ścieżką do sklepu, przekraczając parking. Kątem oka dostrzegła coś na ziemi. Wyglądało jak telefon.

Obejrzała się i podniosła go.

O rany! zdziwiła się. choćby nie porysowany!

Wcisnęła przycisk włączenia cud! Telefon się uruchomił, a ekran nie był zablokowany. Usiadła na ławce przed sklepem i otworzyła listę kontaktów. Większość to nazwy firm z dopiskiem Sp. z o.o., a potem same nazwiska. W końcu znalazła: Żona. Wybrała numer.

Po kilku sygnałych ktoś odebrał.

Dzień dobry! Znalazłam telefon państwa męża powiedziała Kasia spokojnie. Skąd wiedziałaś, do kogo dzwonić? Nie był zablokowany. Znalazłam panią w kontaktach wyjaśniła. Dobrze. Gdzie jesteś? Przyjadę po niego. Tylko proszę nie przeglądać niczego więcej, dobrze? Kasia poczuła lekkie ukłucie urazy. Dobrze, już jadę.

Pod adres i odłożyła słuchawkę. Gdy ekran zgasł, telefon zadrżał. Wyświetliło się: Nosacz. Kasia nie mogła powstrzymać śmiechu. Przypomniała sobie chłopca z przedszkola z dużym nosem, którego ojczym nazywał Nosaczem, robalem z nosa.

Halo? odezwała się. To mój telefon! Dzwonię przez koleżankę. Ach, od Nosacza? Właśnie! Mówiłaś, iż żona przyjedzie? Już prawie tu jest. Czekaj, jak masz na imię? Kasia. Dobrze, Kasia. Nie oddawaj telefonu. Będę tam za chwilę. Gdzie mogę cię znaleźć?

Dziewczynka zaczęła tłumaczyć, ale została przerwana:

Wiem, gdzie jesteś. Byłem tam godzinę temu, pewnie wypadł mi, gdy wsiadałem do samochodu. Czekaj!

Rozmowa się urwała. Kasia schowała telefon pod bluzą i czekała. niedługo podjechał czerwony zagraniczny samochód, a z niego wysiadła piękna kobieta. Dziewczynka aż zamarła z podziwu. Kobieta rozejrzała się i podeszła do niej.

Cześć, to ty dzwoniłaś? Nie, odszedł. Powiedział, iż wróci za chwilę. Ależ niecierpliwy! warknęła zirytowana. Śpieszę się! Ciekawe, dokąd ja się wybieram rozległ się za nią męski głos pełen ironii.

Odwróciła się i zobaczyła wysokiego mężczyznę o ciemnych włosach. Jego twarz była poważna, a wzrok bystry i lekko drwiący.

Przyjechałaś po pieniądze z mojej karty? ciągnął. Pewnie wystrzeliłaś tu jak rakieta, gdy usłyszałaś, iż telefon nie jest zablokowany? Oj, oj! próbowała żartować, ale było jasne, iż trafił w sedno.

Usiadł obok Kasi.

Cześć! Dzięki, iż znalazłaś mój telefon. Jesteś bardzo uczciwą dziewczyną. Powiedz mamie, niech będzie z ciebie dumna. Nie mam mamy szepnęła Kasia, spuszczając wzrok.

Rozpięła bluzę i wyjęła telefon. Mężczyzna wyciągnął rękę, ale nagle zastygł. Jego wzrok zatrzymał się na wiszącym na jej szyi medalionie małym liściu klonu zatopionym w żywicy z biedronką u nasady.

Twarz kobiety spięła się, gdy zobaczyła jego wyraz. Zamknęła oczy, jakby uciekając przed wspomnieniami, a gdy je ot

Idź do oryginalnego materiału