Do zderzenia doszło dziś o godzinie 6:20 między miejscowościami Zliv a Dívčice w południowych Czechach. W kolizji uczestniczyły pociąg ekspresowy oraz skład pasażerski. Na miejscu natychmiast pojawiły się służby ratunkowe, w tym aż siedem śmigłowców i osiem zespołów medycznych. Według czeskich mediów, 40 osób odniosło obrażenia, z czego dwie są w stanie ciężkim.
Do szpitala w Czeskich Budziejowicach przewieziono najciężej rannych. Pozostali zostali ewakuowani autobusami podstawionymi na miejsce przez służby kryzysowe. Działania koordynowano we współpracy z psychologami i lokalną policją. Maszyniści obu pociągów zostali przebadani – testy nie wykazały obecności alkoholu.
Katastrofa kolejowa w Czechach. Co już wiemy o przyczynach?
Choć dochodzenie wciąż trwa, wiele wskazuje na to, iż ekspres mógł przejechać na czerwonym świetle. Informacje te nie zostały jeszcze oficjalnie potwierdzone przez śledczych, którzy zabezpieczają miejsce zdarzenia i przesłuchują świadków. Ustalana jest również tożsamość wszystkich pasażerów i personelu pokładowego.
Śledczy skupią się teraz na analizie rejestratorów pokładowych i zeznań świadków. Ustalenie pełnej sekwencji zdarzeń może potrwać. Jednocześnie podkreślono, iż dotychczas nie pojawiły się sygnały wskazujące na sabotaż, choć wszystkie hipotezy pozostają otwarte.
– Śledczy badają w tej chwili wszystkie okoliczności kolizji dwóch pociągów w Zlivie. Wszyscy ranni pasażerowie zostali przewiezieni do szpitali. Śledczy wszczęli postępowanie w związku z podejrzeniem o zagrożenie publiczne – przekazała czeska policja na platformie X.
Niepokojące tło. Kolejne podobne incydenty w regionie
Choć każdy wypadek należy analizować indywidualnie, wydarzenia z Czech wpisują się w szerszy i coraz bardziej niepokojący kontekst. Zaledwie kilka dni wcześniej na Słowacji doszło do poważnej katastrofy kolejowej w okolicach Bratysławy, w której rannych zostało kilkadziesiąt osób. Wstępne ustalenia wskazują na błąd ludzki, choć śledztwo trwa.
W Polsce natomiast doszło do aktu dywersji: pod torami między Warszawą a Lublinem podłożono ładunek wybuchowy. Sprawę bada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski określili incydent jako "akt terroru państwowego".
Na tle tych wydarzeń katastrofa w Czechach może budzić dodatkowy niepokój. Tym bardziej iż nie jest to pierwszy poważny wypadek kolejowy w Europie Środkowej w ostatnim czasie.















