85-letnia pani Anna była na chodniku, gdy wpadło w nią dachujące BMW warszawskiego adwokata. Piesza z połamaną czaszką, krwiakami i miednicą w drzazgach trafiła w szpitalu pod respirator. Zmarła cztery miesiące później. Nie odzyskała przytomności. Prokuratura nie umie jednak...