Wyłudzenia przez telefon coraz groźniejsze. Niemiecki dziennik: źródło jest w Polsce

natemat.pl 4 godzin temu
Przestępcze klany codziennie wyłudzają przez telefon zawrotne sumy. Wielu z domniemanych sprawców żyje spokojnie i luksusowo w Polsce – pisze "Sueddeutsche Zeitung" w reportażu.


Dziennik "Sueddetusche Zeitung" ("SZ") opisuje 14 marca w swoim reportażu wspólne działania polskiej i niemieckiej policji mające rozbić przestępczą siatkę wyłudzającą przez telefon ogromne sumy pieniędzy.

"Poznań jest hotspotem dla prawdopodobnie najbardziej lukratywnego i perfidnego oszustwa naszych czasów: telefonu zawierającego szokujące wiadomości. Kosztuje to osoby starsze w Niemczech ponad sto milionów euro rocznie, liczba niezgłoszonych przypadków jest wysoka, a tendencja gwałtownie rośnie" – informuje gazeta.

Według "SZ" śledczy w Niemczech i Polsce są pewni, iż duża część łupów trafia do Polski, a członkowie przestępczych klanów mieszkają w luksusowych nieruchomościach, które w niczym nie ustępują tym należącym do zawodowych piłkarzy w prestiżowej dzielnicy Monachium – Grünwald.

Szokujące telefony


Przestępcy działają według znanego schematu. Osoby otrzymują z nieznanego numeru telefon, w którym zapłakana kobieta mówi na przykład: "Mamo, zabiłam samochodem dziecko!" Chwilę później telefon przekazywany jest rzekomemu policjantowi lub prokuratorowi, który żąda dziesiątek tysięcy euro "kaucji". W przeciwnym razie sprawczyni grozi więzienie.

Gazeta wymienia przypadki oszukanych osób z Niemiec. W marcu br. 84-latka w Berlinie-Charlottenburgu przekazała 75 tys. euro w gotówce. W Badenii-Wirtembergii 86-letnia kobieta przekazała nieznajomemu biżuterię i złoto o wartości 20 tys. euro. W Nadrenii Północnej-Westfalii 85-letnia kobieta straciła w ten sposób wysoką czterocyfrową sumę.

Ofiary pod presją


Według policji, pisze "SZ", obecna metoda szokujących telefonów zastąpiła powszechne do niedawna oszustwo "na wnuczka". To ostatnie także zostało przez laty "wynalezione" przez Polaka, Arkadiusza L. i dopracowane do perfekcji w Hamburgu – informuje gazeta. Teraz oszuści chcą wykorzystać w ten sposób naturalną psychologiczną reakcję każdego, którego bliski znalazł się w niebezpieczeństwie – chęć natychmiastowej pomocy.

Jak informuje gazeta, presja psychologiczna jest tak ogromna, iż na kilka zdają się spotkania informacyjne czy rozdawanie przez policję ulotek na temat procederu. Dziennik przytacza historię znanego psychologa kryminalnego i byłego ministra sprawiedliwości Dolnej Saksonii, który w 2022 roku niemal sam stał się ofiarą takiego oszustwa.

Dodatkowo oszuści stosują wyrafinowane metody. Zdarza się, iż używają oprogramowania, za pomocą którego wydaje się, iż naprawdę dzwonią z policyjnego numeru 110. "Inni analizują nekrologi w gazetach, a następnie dzwonią do wdowy w dniu pogrzebu: udają, iż są wnukami i informują, iż mieli poważny wypadek w drodze na pogrzeb. Trudno o większą presję emocjonalną" – czytamy.

Tysiące telefonów codziennie


Jak pisze "SZ", polska policja zatrzymała kilka miesięcy temu pięć osób, których domniemany szef mieszka w jednej z obserwowanych wilii na przedmieściach Poznania. W założonym przez siebie centrum telefonicznym przez sześć godzin dziennie dzwonili do osób ze staromodnie brzmiącymi imionami. "Każdy z nich wybierał 400 numerów dziennie. W ciągu trzech tygodni ta niewielka grupa wyłudziła 80 tys. euro" – informuje gazeta.

Według "Sueddeutsche Zeitung" dopóki ofiary i sprawców oddziela przynajmniej jedna granica państwowa, sprawcy czują się bezpiecznie. Ich ściganie w Niemczech utrudnia niemiecki system federalny czy surowe przepisy dotyczące ochrony danych osobowych. "Prawdopodobnie wiedzą, iż w niemieckim systemie federalnym choćby nadzór policyjny między dwoma krajami związkowymi może stanowić wyzwanie" – czytamy.

Europejska współpraca


Policja stara się współpracować z jednostkami w całej Europie. Pod wodzą Urzędu Dochodzeń Kryminalnych w Berlinie w grudniu 2024 r. w ogólnoeuropejskiej akcji przeciwko oszustom brało udział 750 funkcjonariuszy z ośmiu krajów. W ciągu tygodnia udało się zapobiec blisko 400 przestępstwom na kwotę prawie pięciu milionów euro. W całej Europie zatrzymano też 20 podejrzanych o oszustwo – informuje gazeta, powołując się na dane policji.

"SZ" cytuje jednego ze śledczych polskiej policji, według którego szefowie gangu oszustów codziennie prowadzą po pięć centrów telefonicznych w Gdańsku, Krakowie i Poznaniu. Dokonywanie przestępstw ułatwia fakt, iż trudnią się nimi wielopokoleniowe przestępcze klany. Ich członkowie odbierają pieniądze od poszkodowanych, pomagają sprawcom ukryć się, zmienić samochód czy uzyskać alibi. Niektóre z młodych kobiet zatrzymanych przez policję mówiły choćby w sześciu językach bez akcentu – mówi polski śledczy gazecie. Wszystkie twierdziły, iż robiły to z powodu trudnej sytuacji materialnej.

Grudniowa operacja europejskiej policji sprawiła, iż część gangów zaprzestała działalności. Jak informuje w "SZ" polski policjant, większość ich członków uciekła na Słowację i do Chorwacji. Nie ma jednak wątpliwości, iż wrócą.

Opracowanie: Monika Stefanek


Idź do oryginalnego materiału