Mariusz Bębnik miał wtedy 50-lat i pracował jako nadsztygar w Kopalni Węgla Kamiennego Murcki Staszic w Katowicach, w tej jednej z najmłodszych kopalni węgla w Polsce.
Mężczyzna mieszkał w Mikołowie, około 10 kilometrów od swojej pracy. Mikołów to stare i pięknie usytuowane miasto w województwie śląskim, położone w pobliżu Katowic. Liczy około 40 tysięcy mieszkańców. Miejscowość, oprócz zabytków, ma wiele atrakcyjnych szlaków turystycznych, po których można wędrować lub jeździć na rowerze. Mikołów jest otoczony pięknymi rezerwatami przyrody, m.in. lasami Panewnickimi, jest tam też Las Murckowski. Te obszary mają znakomicie wytyczone sieci szlaków, to idealny teren dla miłośników spacerów i rowerowych wypadów.
Mariusz Bębnik, jako nadsztygar cieszył się opinią bardzo obowiązkowego i sumiennego fachowca. Nigdy nie spóźniał się do pracy, ani nie opuszczał kopalni bez uzasadnionej przyczyny i wcześniejszego powiadomienia przełożonych. Był lubianym pracownikiem.
Wszyscy wiedzieli, iż mężczyzna prowadził bardzo spokojne i uporządkowane życie. Nie był w żadnym związku małżeńskim, nie miał dzieci, ale wydawał się zadowolony z tej sytuacji. Choć mieszkał samotnie, zwykle odwiedzał swoją matkę, u której jadał obiady. Mieli bliską relację.
Oprócz swojej pracy, Mariusz Bębnik był zapalonym wielbicielem jazdy wyczynowej na rowerze. Regularnie przemierzał okoliczne szlaki i trasy turystyczne. Dzięki uprawianiu sportu miał doskonałą kondycję i szczupłą sylwetkę. Jego bliscy znajomi i rodzina bardzo go lubili. Nie stwarzał nigdy żadnych problemów, cenił innych ludzi, ale był człowiekiem bardzo samodzielnym i zorganizowanym.
Ostatnim dniem, gdy bliscy go widzieli, był 10 stycznia 2018 roku. Mężczyzna jak zwykle udał się z wizytą do swojej matki. Spędzili miło czas, zjedli obiad. W jego zachowaniu nie było nic dziwnego. Na pożegnanie, zapewnił matkę, iż zjawi się u niej z wizytą następnego dnia, przed swoją zmianą w kopali. Też mieli zjeść wspólnie posiłek. Po czym Mariusz wsiadł na rower i odjechał. Od tamtej pory nikt go więcej nie spotkał, przynajmniej z tych osób, do których dotarła policja.
To, iż coś się złego stało z Mariuszem pierwsza przeczuwała matka. 11 stycznia syn nie pojawił się na obiedzie, choć tak obiecał. Nigdy nie łamał bez powodu swojego słowa. Mimo to kobieta nie wszczynała alarmu, łudziła się, iż coś mu musiało ważnego wypaść. Być może jakaś awaryjna sytuacja w pracy.
Ale gdy nadsztygar nie pojawił się w kopalni, nie uprzedził o absencji, ani nie odbierał telefonu, jego zwierzchnicy bardzo się zaniepokoili, natychmiast skontaktowali się matką swojego pracownika. Kobieta była ogromnie zaskoczona nieobecnością syna w pracy. To było do niego niepodobne. Od razu czuła, iż coś złego spotkało jej dziecko.
Dlaczego przepadł bez śladu?
Matka powiadomiła bliskich o niepokojącej sytuacji. Razem z rodziną poszli do domu mężczyzny, by zobaczyć czy coś złego nie spotkało go w mieszkaniu. Mógł mieć przecież jakiś wypadek, potknąć się i uderzyć w głowę, albo zasłabnąć. Ale gdy weszli do środka, nie znaleźli nic podejrzanego, oprócz nieobecności Mariusza. Przeszukali jego rzeczy, niczego nie brakowało. Wszystkie ubrania były na miejscu, był choćby portfel i dokumenty oraz telefon i dziesiątki nieodebranych połączeń. Jedynie czego nie było, to wyczynowego roweru Mariusza. Wszystko wskazywało na to, iż mężczyzna nigdzie dalej się nie wybierał, wsiadł na rower, i jak to zwykle robił, udał się na jakąś przejażdżkę. Jak co dzień, serwował sobie porcję adrenaliny i przyjemności. Właśnie takie życie lubił, nie cierpiał na depresję, nie szukał romantycznych relacji. Cenił spokój.
Natychmiast pojawiły się pytania, kiedy ruszył w trasę? Czy poprzedniego dnia, po wizycie u matki, czy też tego dnia rano, zanim miał się udać na obiad, a potem do pracy? Niestety, nikt z sąsiadów nie widział Mariusza Bębnika. Zniknął, a jego wyczynowy rower, razem z nim.
Rodzina powiadomiła policję o zaginięciu. Ruszyły poszukiwania mężczyzny. Funkcjonariusze przejrzeli monitoring, kamery nie zarejestrowały mężczyzny. Przepytali sąsiadów, szukali w mieście ewentualnych świadków, którzy mogli go widzieć na swoim rowerze.
Przez siedem lat poszukiwań, nie zgłosił się żaden świadek, który w tym czasie mógł zaginionego widzieć. Funkcjonariusze oraz bliscy zaginionego spenetrowali całą okolicę Mikołowa, przeszukali trasy i szlaki. Nic nie znaleziono. Żadnych śladów, nie natrafiono także na rower.
Pojawiały się różne założenia, choćby takie, iż Mariusz Bębnik porzucił dawne życie i uciekł zrywając kontakt z bliskimi, by zacząć gdzieś od nowa. Ale taka hipoteza była najmniej prawdopodobna. Ten człowiek miał dobrą pracę, swoje mieszkanie, był lubiany i szanowany. Nie miał żadnych dramatycznych relacji uczuciowych, żadnych długów ani wrogów. Był także w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Kochał swoją matkę i był odpowiedzialny. Takie osoby nie znikają bez słowa. Co zatem się stało? Czy jakiś pijany kierowca potrącił rowerzystę na pustej drodze, spanikowany spakował ciało i rower do bagażnika i uciekł z miejsca wypadku? Potem sprawca ukrył gdzieś ciało i uszkodzony rower? To tylko kolejna teza, na poparcie której nie ma żadnych dowodów.
Mimo starań, śledztwo prowadzone przez mikołowską policję nie wyjaśniło tej tajemniczej sprawy. Zgodnie z polskim prawem, po pięciu latach zostało zakończone. „W ciągu tych pięciu lat zrobiliśmy wszystko, by wyjaśnić to zaginięcie i mimo to nie udało się ustalić absolutnie nic” – mówiła wtedy rzeczniczka policji w Mikołowie.
Ale to nie oznacza, iż sprawa jest już definitywnie zamknięta. Wznowienie poszukiwań stanie się możliwe jeżeli tylko pojawią się jakieś nowe informacje.
Na to bardzo liczy i czeka rodzina zaginionego Mariusza. Żyje nadzieją, iż znajdzie się świadek, który choćby po latach, przypomni sobie jakiś szczegół, być może z pozoru nieistotny, który pozwoli odkryć i zrozumieć jaki los spotkał mężczyznę. Dzisiaj Mariusz Bębnik, który urodził się 01.10.1968 roku, miałby 57 lat.
Wydział Kryminalny Komendy Powiatowej Policji w Mikołowie czeka na wszystkie informacje mogące pomóc w ustaleniu miejsca pobytu mężczyzny, świadkowie proszeni są o kontakt z mikołowską jednostką pod nr tel. 47 85 58 200 lub 47 85 58 255 bądź z najbliższą jednostką Policji w kraju pod numerem alarmowym 112.
Źródła:
https://zaginieni.policja.gov.pl/.../r4437182398169...
https://mikolow.policja.gov.pl/k15/informacje/wiadomosci/367253,Dalsze-poszukiwania-zaginionego-w-2018-roku-Mariusza-Bebnika.html
https://www.facebook.com/zaginieniprzedlaty/posts/miko%C5%82%C3%B3w%EF%B8%8F-zagin%C4%85%C5%82-mariusz-b%C4%99bnik-%EF%B8%8Fw-chwili-zagini%C4%99cia-mia%C5%82-49-latzagin%C4%85%C5%82-11-stycz/1403663456507427/
https://mikolow.naszemiasto.pl/mikolow-minal-juz-miesiac-od-zaginiecia-mariusza-bebnika/ar/c1-4400824