Widzieli wypadek Katarzyny Stoparczyk. Policja: to bardzo pomocne

natemat.pl 2 godzin temu
Śmierć Katarzyny Stoparczyk, znanej dziennikarki, poruszyła wiele osób. Do tragicznego wypadku doszło wczoraj po południu. Policja podała już najbardziej prawdopodobną wersję wydarzeń, ale ciągle apeluje do osób, które widziały wypadek.


Śledztwo w sprawie śmierci dwóch osób, w tym Katarzyny Stoparczyk, trwa. Z informacji udzielonych przez policję wyłania się obraz wydarzeń. Do tragicznego zderzenia doszło w piątek 5 września po południu. Służby dostały zgłoszenie o godzinie 14:40.

Śmierć Katarzyny Stoparczyk: co już wiemy


Było to więc praktycznie w tym samym momencie, gdy Katarzyna Stoparczyk wysyłała swoją ostatnią wiadomość do współpracowników. Do zderzenia doszło na trasie S19 w Jeżowem w województwie podkarpackim.

W wypadku uczestniczyły dwa auta: czarna skoda wjechała w tył białej skody. W czarnej podróżowała 55-letnia Katarzyna Stoparczyk, kierowcą był 29-letni mężczyzna. Dziennikarka zginęła, mężczyzna jest w szpitalu.

Białą skodą jechało trzech mężczyzn. Na miejscu zginął 57-letni pasażer auta, a dwaj pozostali: 46 i 61-latek zostali przewiezieni do szpitala. realizowane są ustalenia, który z nich kierował pojazdem. Policja na razie nie ujawnia stanu zdrowia rannych.

Policja zbiera zeznania świadków


Jak ustalił "Fakt", do policji zgłaszają się kolejne osoby, które widziały moment zderzenia. Ich relacje mają pomóc śledczym w dokładnym odtworzeniu przebiegu tragedii.



– Zgłasza się naprawdę wiele osób. To bardzo pomocne w określeniu okoliczności wypadku – potwierdza w rozmowie z "Faktem" podkom. Katarzyna Pracało z Komendy Powiatowej Policji w Nisku.

Prowadzący śledztwo nie informują na razie o przyczynach wypadku. Wiadomo, iż okolice zjazdów na MOP-y są miejscami newralgicznymi, gdzie jedni hamują, inni przyspieszają, zdarzają się też osoby, które w ostatniej chwili decydują się zjechać na odpoczynek. Śledztwo toczy się pod nadzorem prokuratury.

Katarzyna Stoparczyk tego samego dnia brała udział w festiwalu w Stalowej Woli. Do wypadku doszło zaledwie ok. 30 km od tego miasta. Dziennikarka miała dotrzeć na Śląsk.

Idź do oryginalnego materiału