W poniedziałkowy wieczór, 6 października, na warszawskiej Olszynce Grochowskiej doszło do tragicznego wypadku, który wstrząsnął mieszkańcami stolicy. Według wstępnych ustaleń służb, młoda dziewczyna wtargnęła na tory kolejowe w miejscu, gdzie obowiązuje całkowity zakaz przechodzenia. W tym samym momencie nadjeżdżał pociąg.

Fot. Warszawa w Pigułce
Nie było szans na ratunek
Maszynista natychmiast rozpoczął hamowanie, jednak droga hamowania pociągu była zbyt długa, by uniknąć potrącenia.
Na miejsce błyskawicznie wezwano zespół ratownictwa medycznego.
Ratownicy przez długi czas walczyli o życie nastolatki, ale obrażenia okazały się zbyt poważne. Lekarz stwierdził zgon na miejscu zdarzenia.
Policja i prokurator prowadzą śledztwo
Teren tragedii został zabezpieczony przez policję. Przez kilka godzin funkcjonariusze, pod nadzorem prokuratora, prowadzili szczegółowe oględziny miejsca wypadku i sporządzali dokumentację.
Śledczy badają wszystkie możliwe okoliczności – w tym to, dlaczego dziewczyna znalazła się na torach. Sprawdzane są również nagrania z kamer monitoringu oraz relacje świadków.
Wstrząśnięci mieszkańcy i apel służb
Mieszkańcy okolicznych bloków nie kryją emocji – wielu z nich obserwowało akcję służb z pobliskich peronów i ulic.
Policja apeluje, by nigdy nie przechodzić przez tory w miejscach niedozwolonych, choćby jeżeli wydaje się, iż w pobliżu nie ma pociągu.
Takie zachowania kończą się tragedią w ułamku sekundy.
Co to oznacza dla czytelnika
To kolejny dramat pokazujący, jak niebezpieczne są nielegalne przejścia przez tory. Każdego roku w Polsce życie traci w ten sposób kilkadziesiąt osób.
Służby przypominają: choćby kilka minut dłuższej drogi to nic wobec ryzyka, iż błąd może być ostatnim krokiem w życiu.