Te zeznania miały oburzyć Łukasza Żaka. "Zaczął krzyczeć podczas rozprawy"

wiadomosci.gazeta.pl 12 godzin temu
Przed warszawskim sądem przesłuchiwani są kolejni świadkowie w sprawie tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Jak ujawnił "Fakt", Natalia J. zeznała między innymi, iż po przybyciu na miejsce zdarzenia trzech mężczyzn nie pozwoliło jej podejść do ciężko rannej Pauliny K. W pewnym momencie Łukaszowi Ż. miały puścić nerwy.Co zeznała Natalia J.?"Fakt" ujawnił przebieg rozprawy sądowej w związku z tragicznym wypadkiem na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, do którego doszło w ubiegłym roku. W sprawie przesłuchiwani są kolejni świadkowie. Jak czytamy, Natalia J. zeznała, iż gdy dotarła na miejsce wypadku, trzech młodych mężczyzn zakazało jej podchodzić do ciężko rannej Pauliny K. "Miała obrażenia głowy, była czymś przykryta i leżała na zewnątrz auta. Znajomi świadka chcieli opatrzyć ranną, ale wtedy padły przekleństwa z ust mężczyzn będących przy samochodzie. Byli agresywni. Nikt do Pauliny nie mógł podejść, ale oni również nie próbowali udzielić jej pomocy" - czytamy.
REKLAMA


"Policjanci wyprowadzili go w kajdankach"Ponadto kobieta zeznała, iż dwóch mężczyzn na miejscu wypadku zamieniało się ubraniami. Te zeznania miały oburzyć Żaka. "Zaczął krzyczeć podczas rozprawy. Rzucił też, iż zeznania to oszczerstwa, których nie będzie słuchał. Zareagował wyjątkowo emocjonalnie, a kiedy sędzia go upomniał, zażądał opuszczenia sali. Po niespełna dwóch godzinach od rozpoczęcia rozprawy policjanci wyprowadzili go w kajdankach" - opisuje "Fakt" w swoim artykule.


Zobacz wideo


Pędził ponad 200 km/h - szaleńczą jazdę przerwali policjanci piaseczyńskiej drogówki


Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej Do tragicznego wypadku doszło we wrześniu 2024 roku w Warszawie. Na Trasie Łazienkowskiej na wysokości przystanku autobusowego Torwar volkswagen zderzył się z drugim pojazdem, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. W volkswagenie, poza Łukaszem Żakiem, byli też Paulina K., Sara S. oraz Adam K. W wypadku zginął 37-letni Rafał P., a jego żona i dzieci zostały poważnie ranne. Prokuratura ustaliła, iż Żak w momencie wypadku był pod wpływem alkoholu i trzymał w ręce telefon komórkowy, którym nagrywał swoją jazdę. Tuż przed zdarzeniem jego samochód jechał z prędkością 226 kilometrów na godzinę w terenie, gdzie dopuszczalna prędkość to 80 kilometrów na godzinę. Po wypadku na miejscu pojawili się znajomi kierowcy volkswagena, którzy mieli mu pomóc uciec z Polski. Mężczyźnie grozi od 5 do 30 lat więzienia. Prokuratura przedstawiła zarzuty również sześciu osobom, które zdaniem śledczych mu pomagały. Zarzuty nieudzielenia pomocy i poplecznictwa postawiono Mikołajowi N., Kacprowi D., Damianowi J., Maciejowi O. i Kacprowi K., a zarzut poplecznictwa Aleksandrowi G.Czytaj także: "'Polak w Albanii' skazany. 'Potrafił grać na naszych emocjach, traktował nas jak rodzinę'".Źródła: Fakt, Gazeta.pl
Idź do oryginalnego materiału