Taksówka zatrzymała się przed bramą cmentarza. Młodzieniec, który z niej wysiadł, podszedł do kobiety sprzedającej kwiaty.

newsempire24.com 1 dzień temu

Taksówka zatrzymała się przed bramą cmentarza. Mężczyzna, który z niej wysiadł, podszedł do kobiety sprzedającej kwiaty:
Poproszę dwanaście tulipanów!

Zapłacił i, spuściwszy głowę, ruszył w głąb cmentarza.

Rok temu Wojciech uważał się za najszczęśliwszego człowieka na świecie, bo kochał i był kochany. Wszystko zmieniło się pewnego dnia, gdy jego ukochana Kasia zginęła w wypadku samochodowym.

Dopiero po miesiącu Wojciech doszedł do siebie, pomogli mu w tym koledzy z pracy.

Przy nagrobku na ławce siedziała jej matka.

Witam, ciociu Grażyno! powiedział mężczyzna.

Dzień dobry, Wojtku! Kobieta rzuciła mu się na szyję, wtuliła się w jego pierś i rozpłakała.

On zaś patrzył na nagrobek, z którego uśmiechała się Kasia.

Gdy trochę się uspokoiła, pomogła mu ułożyć kwiaty. Długo stali w milczeniu, aż w końcu zapytała:

Jeszcze się nie ożeniłeś?

Nie. Nie mogę zapomnieć o twojej córce. Czuję, jakby jej serce wciąż do mnie wołało.
Kobieta skinęła głową i smutno ją opuściła. To, co wydarzyło się ponad rok temu, pamiętała jak przez mgłę. Szpital córka leżąca na białym stole i oni, klęczący przed nią

Grażyna odwróciła się do niego, chciała coś powiedzieć, ale widząc jego smutną twarz, zamilkła.

Wojciech skończył szkołę policyjną i od dwóch lat pracował, niedawno awansował na starszego sierżanta. Mieszkał z rodzicami.

Tragodia, która spotkała jego narzeczoną, wywróciła życie całej rodziny do góry nogami. Syn przez rok nie mógł się pozbierać. Cały wolny czas spędzał samotnie w swoim pokoju. I teraz, w tę sobotę, wrócił do domu przygnębiony.

Wojtku, zjesz coś? Wyszła do przedpokoju matka.

Skinął głową i poszedł się umyć. Gdy usiadł do stołu, matka od razu zaczęła rozmowę:

Byliśmy dzisiaj z tatą na cmentarzu u dziadków urwała, widząc jego ponurą minę.

Ja też byłem u Kasi na grobie.

Synku, minął już rok. Kasi nie wrócisz, ale ty musisz żyć dalej.

Nie mogę, mamo. Czuję, jakby mnie do siebie wołała.
Co ty mówisz?! przeraziła się matka.

Nic, już dobrze. Wiem, iż wy z tatą czekacie, aż się ożenię, ale na razie nie ma o czym mówić.

Skończył jeść i poszedł do swojego pokoju.

Praca w policji nie była lekka, często musiał zostawać po godzinach. Wojciech położył się na łóżku i choćby nie zauważył, kiedy zasnął.

Śniło mu się, iż jego ukochana go woła. Takie sny miał często, ale teraz było inaczej jakby była w niebezpieczeństwie i potrzebowała pomocy.

Obudził się i od razu zerwał na równe nogi.

Synu, co się stało?

Mamo, wyjdę na chwilę.

Wyszedł z bloku i nogi same poniosły go przed siebie.

Wszedł do parku i ruszył w głąb. Zobaczył trzech pijanych chłopaków, którzy otoczyli dziewczynę. Patrzyła na nich szeroko otwartymi ze strachu oczami.

Co się tu dzieje? podszedł do nich Wojciech.

W jej oczach strach zmienił się w błaganie o pomoc.

A tobie co do tego? rzucił się na niego jeden z nich, ale natychmiast wylądował na ziemi.

Zabierajcie swojego kolegę i wynoście się stąd! rozkazał Wojciech pozostałym.

Ci gwałtownie zrozumieli, iż lepiej nie dyskutować, pomogli koledze wstać i odeszli.

Dziewczyna stała nieruchomo, trzymając się za serce, a potem wyjęła z kieszeni tabletkę i włożyła pod język. Łzy popłynęły jej po twarzy.

Już dobrze, uspokój się delikatnie objął ją Wojciech.

Dziękuję wyjąkała.

Odprowadzę cię do domu.

W drodze dziewczyna trochę się uspokoiła, a on zapytał:

Jak masz na imię?

Agnieszka.

Ja jestem Wojciech. Opowiesz, co się stało?

Codziennie chodzę na spacery. Tak mi lekarz zalecił. A ci chłopcy próbowała wyjaśnić.

Rozumiem. Masz problemy z sercem?

Od dzieciństwa. Rok temu prawie przestało działać. Miałam operację. Jest lepiej. Lekarze mówią, iż wszystko będzie w porządku.

Wojciech szedł, słuchał jej i nagle poczuł, jakby w jego sercu zrobiło się lżej, jakby obok niego była jego ukochana.

Stanęli przed nowym blokiem:

Tu mieszkam powiedziała dziewczyna, patrząc na niego smutnymi oczami.

Miło mi było cię poznać

Wojtku, chodź do mnie. Poznasz moją mamę.

A to na pewno dobry pomysł? nie mógł ukryć radości.

Oczywiście!

Mieszkanie Agnieszki było eleganckie, z drogimi meblami. Kobieta, która wyszła z pokoju, zdziwiła się na widok rozpromienionej córki i stojącego obok niej mężczyzny.

Mamo, poznaj! To Wojciech. Uratował mnie przed chuliganami.

Barbara Stanisławówna przedstawiła się kobieta i uśmiechnęła. Chodźcie do kuchni, opowiecie, co się stało!

Nakryła do stołu, a Agnieszka z przejęciem relacjonowała wydarzenia. Gdy skończyła, matka pokręciła głową.

Nie chodź już tam sama, córeczko potem spojrzała uważnie na Wojtka. A ty jak się tam znalazłeś?

Serce mnie zaprowadziło zażartował.

A czym się zajmujesz? zmieniła temat na bardziej interesujący dla siebie.

W policji.

To tłumaczy, dlaczego tak gwałtownie rozprawiłeś się z tymi chłopakami po chwili wahania zadała kolejne pytanie. Żonaty?

Nie ta odpowiedź nie tylko ucieszyła kobietę, ale też wzbudziła podejrzenia. Ile masz lat?

Niedługo dwadzieścia pięć.

Podejrzenia wzrosły. Przystojny mężczyzna, dwadzieścia pięć lat, nieżonaty. Zamilkła. Policjant domyślił się, o czym myśli.

Miałem dziewczynę opuścił głowę. Zginęła rok temu.

Wojtku, przepraszam

Herbatę pili w ciszy. Po posiłku Wojciech wstał:

Dziękuję za gościnę! Chyba już pójdę. Widząc zagub

Idź do oryginalnego materiału