Głośnik, a jednak broń
Tym niefortunnym incydentem z grudnia 2022 roku żyła cała Polska. Komendant gen. insp. Jarosław Szymczyk użył w zamkniętym pomieszczeniu granatnika przeciwpancernego, który otrzymał jako prezent od ukraińskich służb.
Granatnik miał być przerobiony na głośnik i być pusty w środku, ale nie sprawdzono tego na żadnym etapie jego transportu. Kontroli nie dokonano choćby przed wniesieniem go do gabinetu komendanta, mimo iż w podróży towarzyszyli mu polscy antyterroryści. Granatników na terenie komendy miało być więcej aniżeli ten jeden, a dodatkowo miał znajdować się w niej również alkohol.
W wyniku wybuchu doszło do uszkodzeń na dwóch piętrach komendy, a sam Szymczyk został ranny i stracił słuch na kilka godzin. Także pracownik cywilny KGP, który przebywał na piętrze niżej, odniósł obrażenia. Oboje trafili do szpitala. Komendant został przewieziony do Szpitala MSWiA, który natychmiast został zamknięty przez służby. Sprawa trafiła do prokuratury, jednak Szymczyk uzyskał wyłącznie status pokrzywdzonego.
Jarosław Szymczyk jednak odpowie za odpalenie granatnika? Będzie zawiadomienie do prokuratury na byłego komendanta https://t.co/80hB7RAklS
— Onet Wiadomości (@OnetWiadomosci) February 23, 2024
Audyt ujawnił nieprawidłowości
Jak ustalił Onet, audyt dotyczący wybuchu granatnika w KGP został zakończony, a ostateczne wyniki zostały już przedstawione. Według nieoficjalnych informacji, kontrolerzy stwierdzili ponad 15 nieprawidłowości związanych z łamaniem procedur.
Te nieprawidłowości obejmują postępowanie z „prezentem”, zaniedbanie procedur, zachowanie komendanta i innych osób po wybuchu, a także brak wszczęcia śledztwa w tej sprawie. Oceniono, iż zdarzenie bez dwóch zdań spowodowało zagrożenie dla wielu osób. Potwierdzono też podejrzenia, iż próbowano ukryć całą sprawę po eksplozji, nie dbając o bezpieczeństwo.
Końcowy wynik audytu jest na tyle poważny, iż w najbliższych dniach resort skieruje sprawę do prokuratury.
Wraca sprawa "Granatnika" Szymczyka. "Spowodowanie zagrożenia dla wielu osób, zaniedbanie procedur przy postępowaniu z "prezentem", uchylanie się od badania tej sprawy — to niektóre zarzuty, jakie niedługo może otrzymać gen. insp. Jarosław Szymczyk".https://t.co/51VcTfEbuS
— Aneta ObserwatorXY (@ObserwatorXY) February 23, 2024
Dlaczego Szymczyk był nie do ruszenia?
Onet dotarł do anonimowego informatora, który wyjaśnił, dlaczego rządząca wówczas partia PiS tak bardzo broniła Szymczyka mimo skali szkód, jakie wywołał.
Jego zdaniem Jarosław Szymczyk miał znaczenie i był niezwykle istotny dla władz PiS. Był lojalny i załatwiał wszystkie sprawy, które zostałyby odrzucone przez wielu innych komendantów. Z tego też powodu według informatora nikt nie rozważał odwołania Szymczyka, a wręcz choćby go nagrodzono.
Świadczy o tym fakt, iż Mariusz Kamiński zdecydował o zwiększeniu jego uposażenia o prawie 2 tysiące złotych, a później nadinspektor Dariusz Augustyniak, po przejęciu stanowiska komendanta po Szymczyku, dodał mu kolejne 1,5 tysiąca złotych. Szymczyk otrzymywał także kwartalne nagrody, a te wynosiły choćby 20 tysięcy złotych.
Cena wyrządzonych szkód
Kontrolerzy przeanalizowali także straty spowodowane wybuchem granatnika. Zgodnie z ich ustaleniami koszt naprawy po eksplozji został oszacowany na ponad 20 tysięcy złotych. Potwierdzono też informacje Onetu z października z poprzedniego roku, iż prace remontowe zostały sfinansowane ze środków własnych, przy użyciu materiałów zakupionych wcześniej.
Wyniki audytu potwierdzają, iż do naprawy nie została zatrudniona zewnętrzna firma. Do tego dochodzi kwestia ubezpieczenia oraz fakt, iż oszacowane koszty i tak nie są w 100% pełnoprawnym odzwierciedleniem tego, jakie realnie poniesiono straty.
Gen. Szymczyk odpowie za odpalenie granatnika? MSWiA o złamaniu procedur https://t.co/eOEIV8AvFx pic.twitter.com/NTyOalZ8Gz
— Radio TOK FM (@Radio_TOK_FM) February 23, 2024
Wydaje się, iż oprócz zniszczeń materialnych policja poniosła również straty wizerunkowe, choć te pogłębiały się już od wielu lat. Fakt, iż komendant mógł „zabawić się” granatnikiem, zniszczyć istotną infrastrukturę, a potem jeszcze uważać się za ofiarę, całkowicie obniżyło i tak już mały szacunek do policji jako instytucji.