Mielnik, niewielka miejscowość nad Bugiem, stał się areną niebezpiecznego zdarzenia. Dzięki czujności jednego z mieszkańców, a następnie sprawnej interwencji dzielnicowego, udało się udaremnić potencjalną tragedię. Policjant został wezwany na prom, gdzie miał sprawdzić stan trzeźwości obsługi. Wyniki przerosły najśmielsze oczekiwania - okazało się, iż sternicy przeprawy pili alkohol w czasie pracy. Jeden z operatorów miał ponad 0,6 promila alkoholu w organizmie, a jego kolega - blisko cztery razy więcej, bo aż 2,3 promila. Sytuacja była tym bardziej niebezpieczna, iż 50-latek z tak wysokim wynikiem miał wyraźne problemy z utrzymaniem równowagi i nie potrafił wykonywać poleceń policjanta.
Na miejscu, obok operatorów, znaleziono puste puszki po piwie, co jednoznacznie świadczyło o spożywaniu alkoholu podczas dyżuru. Natychmiast po interwencji dzielnicowego, obsługa promu została wstrzymana, a sprawa trafi do sądu.
Nietrzeźwi sternicy odpowiedzą teraz za swoje wykroczenia, jednak dzięki szybkiej reakcji, nikt nie odniósł obrażeń, a niebezpieczna przeprawa promowa została natychmiast przerwana.
Prawo przewiduje surowe kary dla osób, które w stanie nietrzeźwości kierują pojazdem mechanicznym, statkiem lub innymi urządzeniami mechanicznymi w ruchu wodnym. W tym przypadku, operatorzy promu odpowiedzą przed sądem, a ich czyny mogą zostać uznane za przestępstwo