Spacer wśród chmur

newsempire24.com 9 godzin temu

Spacer w chmurach

Z szarego nieba mżył drobny deszcz. Krzysztof uniósł twarz ku górze, a skóra momentalnie pokryła się wilgotną mgiełką. Głęboko wciągnął w płuca wilgotne powietrze, czując ulgę.

Za jego plecami z metalicznym zgrzytem zamknęły się więzienne bramy. Poprawił pasek sportowej torby przewieszonej przez ramię i ruszył szybkim krokiem wzdłuż wysokiego, ceglanego muru…

***

Dwa i pół roku wcześniej

Krzysztof prowadził samochód przez miasto, starając się stłumić narastającą wściekłość. Gdzie się podziała ich miłość? Dlaczego on i jego żona przestali się rozumieć? Na siedzeniu pasażera porzucony telefon zawodził melodyjką połączenia.

W końcu ucichł.

— Lepiej — warknął Krzysztof przez zęby.

Ale zanim dojechał do następnych świateł, telefon znów zadzwonił.

— Czego jeszcze?! — warknął, sięgając po komórkę.

— Krzyś, nie mogę tak dalej. Uciekłeś, choćby nie skończyliśmy rozmowy…

Ania mówiła i mówiła, kontynuując kłótnię sprzed wyjścia. Jej słowa wwiercały mu się w mózg, odbierając koncentrację. Chciał krzyknąć: „Zamknij się!“

— Dlaczego milczysz?! — podniosła głos żona.

— Wiem, co chcesz usłyszeć. Zgadzam się. Lepiej się rozstać, niż dalej się męczyć. — Wdepnął hamulec, omal nie przejeżdżając na czerwonym świetle. Telefon wyślizgnął mu się z ręki, ledwo zdążył go złapać.

— Tatusiu… — w słuchawce rozległ się płaczliwy głos córki. — Nie odchodź, proszę…

— Ola, kochanie, nie odchodzę. Zaraz wracam do domu…

Z tyłu rozległ się ostry klakson.

— Jadę, już jadę! — rzucił zirytowany do niecierpliwego kierowcy.

Dodał gazu i rzucił telefon na fotel, spoglądając na niego przez ułamek sekundy. W tej chwili auto uderzyło w niewidzialną przeszkodę, a zaraz potem kolejny pojazd trącił je z tyłu. Pas bezpieczeństwa wpijał się w klatkę piersiową, gdy Krzysztof uderzył w kierownicę.

— Cholera! — przeklął i wyskoczył z auta.

Na mokrym od deszczu asfalcie, przed maską jego samochodu, leżała twarzą do ziemi nastolatka…

— Wezwijcie karetkę! — krzyknął do gapiów na chodniku, sam klękając przy dziewczynie.

Tak skończyło się jego normalne życie — praca, żona, córka…

Skazano go na dwa lata. Uważał, iż wyszedł na tym lekko. Gdyby ktoś potrącił jego Olę, zabiłby kierowcę własnymi rękami.

Żona natychmiast wniosła o rozwód, pół roku później wyszła za mąż i wyjechała z córką do innego miasta. Teraz rozumiał, iż miała kochanka długo przed wypadkiem. To było powodem, dla którego prowokowała kłótnie.

***

Krzysztof

Wszedł na czwarte piętro i zadzwonił do własnych drzwi, choć wiedział, iż nikt go nie oczekuje. Potem nacisnął dzwonek u sąsiadki.

— Krzysztof?! Wróciłeś? — starsza kobieta załamała ręce. — Twoja rodzina wyjechała, wiesz?

— Wiem. Nie zostawili kluczy do mieszkania?

— Oczywiście, zaraz przyniosę. — Ruszyła do pokoju, by wrócić z pękiem kluczy. — Masz. Zaglądaj, jeżeli coś będzie potrzebne.

Mieszkanie przywitało go ciszą. W pokoju córki na kanapie siedział pluszowy miś, którego Krzysztof podarował Oldze na piąte urodziny. Przycisnął go do twarzy, wdychając znajomy zapach dziecka, tłumiąc westchnienie.

Długo moczył się w wannie, po czym padł na łóżko. Wydawało mu się, iż przespał dobę, ale zegarek wskazywał wpół do siódmej wieczorem, gdy się obudził. Był strasznie głodny.

Z zaświadczeniem o zwolnieniu nikt nie chciał go zatrudnić. Znalazł pracę jako magazynier w pobliskiej piekarni. Na początek starczy.

Wcześniej oglądał filmy, śledził wiadomości, pisał ze znajomymi. Gdyby miał komputer, mógłby spróbować zarabiać online. Ale laptopa zabrała żona.

Krzysztof nieźle zarabiał, odkładał oszczędności. Auto ciągle wymagało napraw, a żona narzekała na wydatki. Ania nie wiedziała o pieniądzach. Znalazł je w swojej skrytce — problem rozwiązany. Następnego dnia kupił tani laptop.

Teraz po pracy siadał przy komputerze. Przeglądał oferty pracy, zaglądał do mediów społecznościowych. Gdy znalazł profil Oli, omal nie podskoczył z radości. Wpatrywał się w jej zdjęcia, zdumiony, jak dorosła.

Nie pisał. Nie wiedział, jak zareaguje była żona. Mogła zabronić córce kontaktu. Ale codziennie sprawdzał jej profil, śledząc życie Oli. Napisze, gdy przyjdzie czas. Nie teraz.

Pewnego dnia wpadł na pomysł, by odnaleźć dziewczynę, którą potrącił. Miała wtedy piętnaście lat. Śledztwo, proces, dwa lata więzienia… Teraz musiała mieć osiemnaście. Jej imienia nigdy nie zapomniał, ale twarz pamiętał niewyraźnie. Gdy leżała na noszach, była cała w błocie. Czy ją rozpozna?

Wpisał jej dane w wyszukiwarkę i przeglądał profile. Jedna wydała mu się znajoma. Dziewczyna się uśmiechała, ale oczy miała poważne. Jej konto było prywatne.

Krzysztof wysłał zaproszenie do znajomych i napisał, iż przypomina mu córkę, którą matka zabrała po rozwodzie. Kłamał. Co innego mógł napisać trzydziestodwuletni mężczyzna do osiemnastolatki?

Musiał znaleźć wspólny język. Opowiedział, iż długo leżał w szpitalu po wypadku, nie mógł chodzić. Nabrał wody w usta, pisząc jako „Marek” z nowego konta, na które wrzucił stare zdjęcia. A jeżeli rodzice kontrolują jej kontakty?

Czekał z niecierpliwością. Odpowiedziała trzeciego dnia i dodała go do znajomych. Na jednym z jej zdjęć dostrzegł fragment wózka inwalidzkiego. To była ona.

Zosia pisała bez dramatu — też potrącił ją samochód, miała mniej szczęścia i nie chodzi. Ani słowa nienawiści. Powiedziała, iż pracuje zdalnie — pisze artykuły, dobrze zarabia.

— Super! Nauczysz mnie? Sporo straciłem…

Teraz po pracy siadał doKrzysztof wyciągnął telefon i napisał prawdę, wiedząc, iż tylko szczerość może dać im obojgu szansę na nowe życie.

Idź do oryginalnego materiału