Śmiertelny wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Wstrząsające zeznania wdowy po 37-latku

wiadomosci.gazeta.pl 1 tydzień temu
Wdowa po Rafale P., który zginął w tragicznym wypadku na Trasie Łazienkowskiej, zeznawała w czwartek przed warszawskim sądem. 38-latka opowiedziała o ostatnich chwilach wspólnego powrotu z rodzinnej uroczystości i dramatycznym momencie, w którym dowiedziała się o śmierci męża.Zeznania wdowy po Rafale P.Wdowa po 37-letnim Rafale P. opowiedziała o wypadku na Trasie Łazienkowskiej podczas rozprawy w Sądzie Rejonowym Warszawa-Śródmieście. 38-letnia Ewelina P. przekazała, iż wraz z rodziną wracała z urodzin pod Radzyminem. - Gdy dobiegała godzina 21, postanowiliśmy wracać. (... ) Na miejscu wykąpaliśmy dzieci, ubraliśmy w piżamy, żeby jak usną w samochodzie, od razu przenieść je do łóżka i położyć spać - mówiła kobieta, cytowana przez Wirtualną Polskę. Jej mąż usiadł z dziećmi na tylnym siedzeniu. - Mąż z dziećmi usnęli z tyłu. Nigdy nie miałam mandatu za przekroczenie prędkości. Wtedy też jechałam prawidłowo - powiedziała.
REKLAMA


"Krzyczałam i pytałam, co z moimi dziećmi i mężem"Jak dodała, ostatni moment, który pamięta, to zjazd na Trasę Łazienkowską. - Ratownicy obudzili mnie w karetce. Powiedzieli, iż mieliśmy wypadek - wyjaśniła. - Krzyczałam i pytałam, co z moimi dziećmi i mężem - dodała. Kobieta dowiedziała się o śmierci męża w szpitalu. 38-latka nie może do tej pory podjąć pracy ze względu na obrażenia. W trakcie zeznań kobiety Łukasz Żak, który jest oskarżony o spowodowanie wypadku w ruchu lądowym, schował twarz w dłoniach. Sąd zgodził się na podawanie pełnego nazwiska oskarżonego oraz publikowanie jego wizerunku ze względu na istotny interes społeczny. Tego samego dnia zeznawali również była dziewczyna oskarżonego, która również uczestniczyła w wypadku, jej matka oraz znajomy oskarżonych. W trakcie ich zeznań media nie mogły nagrywać ani robić notatek.


Zobacz wideo


Łukasz Ż. w rękach policji. Tak wyglądało doprowadzenie mężczyzny do aresztu


Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej w WarszawieDo śmiertelnego wypadku doszło we wrześniu 2024 roku. Na Trasie Łazienkowskiej na wysokości przystanku autobusowego Torwar volkswagen zderzył się z drugim pojazdem, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. W volkswagenie, poza Łukaszem Żakiem, byli też Paulina K., Sara S. oraz Adam K. Prokuratura ustaliła, iż Łukasz Żak w momencie wypadku był pod wpływem alkoholu i trzymał w ręce telefon komórkowy, którym nagrywał swoją jazdę. Tuż przed zdarzeniem samochód Żaka jechał z prędkością 226 kilometrów na godzinę w terenie, gdzie dopuszczalna prędkość to 80 kilometrów na godzinę. Po wypadku na miejscu pojawili się znajomi kierowcy volkswagena, którzy mieli mu pomóc uciec z Polski. Mężczyzna, za którym wydano Europejski Nakaz Aresztowania, został zatrzymany w Lubece w Niemczech, a następnie przewieziony do Polski. Żakowi grozi od 5 do 30 lat więzienia. Prokuratura przedstawiła zarzuty również sześciu osobom, które zdaniem śledczych pomagały Żakowi. Zarzuty nieudzielenia pomocy i poplecznictwa postawiono Mikołajowi N., Kacprowi D., Damianowi J., Maciejowi O. i Kacprowi K., a zarzut poplecznictwa Aleksandrowi G.Czytaj także: "Dlaczego piraci drogowi z sądowymi zakazami są dalej na drogach? Ekspert zwraca uwagę na istotną rzecz".Źródła: Wirtualna Polska, Gazeta.pl
Idź do oryginalnego materiału