Co najmniej 98 osób zginęło, a ponad 150 zostało rannych po zawaleniu się dachu dyskoteki Jet Set w stolicy Dominikany, Santo Domingo – podała w środę agencja AP, powołując się na lokalne władze. Ekipy ratowników wciąż przeszukują miejsce katastrofy, do której doszło we wtorek. Wcześniej informowano o 58 ofiarach śmiertelnych.
Zginęli m.in. Nelsy Cruz, gubernatorka prowincji Monte Cristi na północy kraju oraz Octavio Dotel, znany dominikański zawodnik baseballa. Szacuje się, iż w klubie mogło znajdować się choćby kilkaset osób, które przyszły na koncert popularnego piosenkarza merengue Rubby'ego Pereza.
"Kontynuujemy usuwanie gruzu i poszukiwanie ludzi" – powiedział Juan Manuel Mendez, szef Centrum Operacji Kryzysowych. "Będziemy niestrudzenie szukać (ofiar katastrofy)" – dodał.
Do sieci trafiło nagranie, na którym widać moment katastrofy.
Co najmniej 66 osób zginęło, a 155 zostało rannych w wyniku zawalenia się dachu klubu nocnego w Santo Domingo, stolicy Dominikany, w nocy. Wśród ofiar znajdują się między innymi piosenkarz Rubby Pérez oraz były miotacz MLB, Octavio Dotel. pic.twitter.com/AOhxR4TIzs
— Remiza.pl (@remizacompl) April 9, 2025Ofiar może być więcej
Prawie 12 godzin po tym, gdy dach klubu nocnego zawalił się na gości, ekipy ratunkowe wciąż wydobywały ocalałych spod gruzów. Na miejscu pracuje około 400 ratowników. Istnieją obawy, iż liczba ofiar śmiertelnych wzrośnie.
Niedaleko miejsca zdarzenia postawiono prowizoryczną kostnicę. Rodziny i przyjaciele osób zaginionych zebrali się wokół zawalonego budynku, oczekując informacji o swoich najbliższych.
"Wierzę w Boga (i mam nadzieję), iż uratujemy jeszcze wielu żywych ludzi" – powiedział w rozmowie z dziennikarzami prezydent Dominikany Luis Abinader, który przybył na miejsce katastrofy.
Do tej pory nie ustalono, co było przyczyną zawalenia się dachu. Nie wiadomo też, kiedy budynek klubu przechodził ocenę stanu technicznego. Właściciele klubu zapewnili w oświadczeniu, iż współpracują z adekwatnymi władzami i służbami.
PAP