
We wrześniu ubiegłego roku informowaliśmy o tragicznym wypadku, do którego doszło w Bardonkach. Młody kierowca, jak się później okazało – żołnierz zawodowy – wracając ze służby zderzył się z łosiem. Na pomoc ruszyło kilka osób. Kilka minut później, kiedy 24-latek znajdował się w samochodzie, w jego pojazd uderzył inny mężczyzna, kierujący volvo, 43-letni mieszkaniec powiatu ciechanowskiego.
– Ponadto kierowca volvo uderzył w 5 osób, które udzielały pomocy poszkodowanemu 24-latkowi, a następnie najechał na leżącego na jezdni łosia i uderzył w pojazd marki Skoda – przekazywała tuż po zdarzeniu asp. Magda Sakowska, oficer prasowa Komendanta Powiatowego Policji w Ciechanowie.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Ciechanowie. Lekarz – patomorfolog orzekła, iż młody mężczyzna zmarł na skutek zderzenia z łosiem, zaś Volvo nie przyczyniło się do śmierci chłopaka. Z takim obrotem sprawy nie zgadza się rodzina, inne spojrzenie na sprawę mają też świadkowie, którzy również zostali poszkodowani w wypadku.
Ci ostatni, w programie TVP przyznają, iż Dawid, ofiara wypadku, tuż po zderzeniu z łosiem, wyszedł z samochodu, podszedł do nich i z nimi rozmawiał. Potem miał wrócić jeszcze do swojego auta po telefon komórkowy. Wtedy w samochód żołnierza z dużą prędkością uderzyło volvo. – Początkowo (po zderzeniu z łosiem – red.)auto nie było mocno zniszczone. Przednia szyba nie była rozbita, tylko stłuczona – mówią. Dodają, iż ofiara początkowo nie miała też widocznych obrażeń głowy. Wszystko zmieniło się po uderzeniu volvo. – Jego głowa była mocno roztrzaskana, wszędzie była krew, część jego mózgu była na wierzchu – przekazuje zrozpaczona matka chłopaka.
– Wszyscy na miejscu widzieli jak było. Chłopak żył, nic nie wskazywało na to, żeby ten łoś sprawił mu na tyle obrażeń, żeby zmarł. Gdyby nie kierowca volvo, to nikomu z nas nic by się nie było – stwierdzają.
Opinii biegłej patomorfolog broni Prokuratura Okręgowa w Płocku.
– Biegła uznała, iż doszło do zgonu na skutek rozległych obrażeń głowy. Wszystko wskazuje, iż doszło do nich na skutek kolizji ze zwierzęciem, nie z samochodem – przekazuje rzecznik. – Jest to biegła z kilkudziesięcioletnim stażem, nie ma podstaw do kwestionowania jej kompetencji – przekazuje rzecznik.
Sam kierowca volvo nie pojawił się w programie. Z informacji, które ustalili reporterzy, wynika, iż tuż po wypadku wyjechał za granicę.
ren