Praworządność obronić mogą tylko ludzie

tygodnikprzeglad.pl 1 rok temu

Większość sędziów utrzymała postawę wyprostowaną

Prof. Krystian Markiewicz – prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia

Czego władza chce od sędziów? Czego oni od was chcą?
– Chcą zapewnić sobie bezkarność. Myślę, iż to kluczowa sprawa. I iż o to chodziło w kwestii tzw. pseudoreform, których wprowadzanie niczego w sądach nie poprawiło, a tylko pogorszyło sytuację. o ile tworzy się państwo autorytarne, to zawsze władza polityczna chce kontrolować sądy. Proszę zobaczyć, jak to się rozwija – całkowicie upolityczniona jest już prokuratura, która niczego nie wyjaśnia, a kolejnym etapem są sądy, które w założeniu również mają być pod butem polityków, zwłaszcza ministra sprawiedliwości.

Wszystkich sędziów nie trzeba sobie podporządkowywać. To można zrobić sposobem.
– Oczywiście! Nie trzeba mieć 10 tys. sędziów, ważne, żeby mieć swoich sędziów w kluczowych sądach. Wtedy wiadomo, gdzie dana sprawa ma być skierowana, by być spokojnym o rozstrzygnięcie.

W tym kierunku to zmierza?
– o ile są sędziowie, których byt zależy od partii rządzącej, to niewątpliwie można się spodziewać ich przychylności i wzajemności w stosunku do dobrodziejów, którzy ich na takie stanowiska wynieśli. To zresztą nie muszą być sędziowie z krwi i kości, przecież upolityczniona KRS i prezydent dokonują dziesiątek nowych nominacji. Ten mechanizm jest znany z prokuratury, gdzie mamy jakieś trzy dyżurne prokuratury i zupełnie przez przypadek wszystkie najważniejsze sprawy trafiają właśnie do tych wybranych.

Te prokuratury to Białystok, Katowice…
– I więcej nie powiem. A sądy? W sądach powszechnych rozstrzygnięcia dla rządzących na razie nie są sterowalne. Na to wpływu nie mają. Po to więc zdobyli Trybunał Konstytucyjny, po to mają coraz więcej osób w Sądzie Najwyższym, żeby tam nie być zaskakiwanym niewygodnym wyrokiem. W ostateczności jest instytucja skargi nadzwyczajnej, którą rozpoznaje Izba Kontroli Sądu Najwyższego, złożona wyłącznie z neosędziów. Przypomnę, iż to ta sama izba, która będzie stwierdzała ważność wyborów.

Co mogą sądy

Czyli ten system prawie się domyka.
– Tak! Parę dni temu kolejny neosędzia został prezesem izby w Sądzie Najwyższym, tym razem Izby Karnej. W chwili obecnej jest już tylko jeden prezes ze starych sędziów, Piotr Prusinowski, który kieruje pracami Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Można powiedzieć, iż to ostatnia barykada w Sądzie Najwyższym. I to naprawdę nie są żarty, mamy ostatni moment, kiedy możemy wspólnie zawalczyć o to, żebyśmy byli praworządnym państwem unijnym, a nie karykaturą Turcji czy Białorusi.

Jak w praktyce w sądach może dawać o sobie znać brak praworządności?
– W bardzo różny sposób. Mogą to być sprawy karne, takie jak ta z kierowcą seicento, który nie miał szczęścia i zderzył się z kolumną rządową. Wydawałoby się, iż prosta sprawa, a trwała kilka lat! Ze zniszczonymi dowodami… Prosty wypadek drogowy, a państwo przeczołgało swojego obywatela na różne sposoby. To może być sprawa, w której będziemy mieć naprzeciwko jakiegoś radnego albo przedstawiciela spółki skarbu państwa, odpowiednio zaangażowanego politycznie. To może być sprawa pracownicza bądź emerytalna. Pamiętamy, jak jedną ustawą odebrano prawo do emerytury kilkudziesięciu tysiącom ludzi. Dla wielu z nich kwestia przeżycia, nie mieli za co leków wykupić. To może być sprawa dotycząca aborcji, tajemnicy korespondencji czy tego, co robimy w internecie, albo gdy pójdziemy na manifestację. o ile nie byłoby niezależnych sądów, państwo mogłoby zrobić z nami wszystko.

Ci, którym odebrano emerytury, zaczynają je odzyskiwać w sądach. W sądach też kończyły się sprawy zatrzymanych podczas manifestacji przeciwko zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego w październiku 2020 r.
– Manifestacje miały miejsce po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Wszyscy to pamiętamy, politycy nie mieli odwagi samodzielnie w parlamencie zaostrzyć prawa antyaborcyjnego, więc tę robotę zlecili Trybunałowi.

Skoro ma się swoich sędziów…
– Tysiące ludzi wyszło manifestować, policja w zasadzie zbierała ich z ulic, zawoziła na komisariaty, często pozbawiała należnych praw, i te osoby stanęły potem przed sądami. Ponad 90% zostało uniewinnionych. I teraz wyobraźmy sobie, co by było, gdyby nie było niezależnych sądów. Gdyby wyroki wydawane były pod dyktando władzy. Czy takiego państwa chcemy?

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 22/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

Fot. Krzysztof Żuczkowski

Idź do oryginalnego materiału