Kamera w Garwolinie nagrała potrącenie pieszej na przejściu. Sprawca musi pojawić się w sądzie, ale zgodnie z przepisami mógł otrzymać zaledwie 1500 zł mandatu.
Pozostaję pod nieustannym wrażeniem, jak skonstruowany jest system kar za wykroczenia w ruchu drogowym. Ktoś w trasie się zagapi i nie zauważy, iż jest w terenie zabudowanym i może stracić prawo jazdy za przekroczenie prędkości, a polskie tereny zabudowane potrafią być myląco niezabudowane. Pierwsze takie przekroczenie kosztuje wtedy 1500 zł.
Jest to identyczna kwota z tą, jaką można było ukarać 23-latka, który potrącił doskonale widoczną pieszą na przejściu dla pieszych w Garwolinie. Po tym czynie mógłby zupełnie legalnie pojechać do domu, a za przekroczenie prędkości ponad 50 km/h w terenie zabudowanym prawo jazdy traci się z automatu. Zabiera się więc prawo jazdy za prawdopodobieństwo wystąpienia jakieś wydarzenia, ale jak już się kogoś potrąci to można jeździć dalej. Absolutnie logiczne, w ogóle nie mam pytań, oprócz jednego, dlaczego rozjechanie rowu wycenia się podobnie, co rozjechanie pieszej?
Potrącenie pieszej w Garwolinie
Policja z Garwolina udostępniła film, na którym widać, jak na ulicy Kościuszki w Garwolinie potrącona zostaje piesza. Widoczność wygląda na dobrą, piesza zupełnie przepisowo przechodzi przez przejście na zielonym świetle. Mimo tego kierujący Skodą Fabią wjeżdża w nią z pełnym impetem, bez żadnego hamowania. Jakimś cudem pieszej stało się niewiele, choć na jej miejscu wybrałbym się jednak do lekarza na dokładne oględziny.
Dzięki temu, iż to zdarzenie nie skończyło się jej pobytem w szpitalu powyżej 7 dni zostało zakwalifikowane jako kolizja. Sprawcy groziło 1500 zł kary, bo przecież to tylko kolizja, ale szczęśliwie policjanci postanowili sprawę oddać do sądu i prawo jazdy tego kierowcy zatrzymać. Postanowili, bo żadnego działania z automatu być tu nie musiało, kierowca zgodnie z przepisami mógł dalej się cieszyć uprawnieniami.
Jeszcze bardziej nic nie rozumiem, gdy czytam, jakie kwoty muszą zapłacić inni bohaterowie dzisiejszych policyjnych kronik.
Wypadanie z drogi jest drogie
1500 zł za kolizję z pieszym to raczej tanio, ale 1500 zł za wyjechanie poza drogę, to już tak tanio nie jest. W Majdanie Skierbieszowskim 18-latek nie opanował mocy drzemiącej w Seacie Toledo, wypadł z drogi i uderzył w ogrodzenie posesji. Przewoził dwie pasażerki i jedna z nich trafiła do szpitala, ale gwałtownie wróciła do domu. Dowód rejestracyjny auta został zatrzymany, a nastolatek otrzymał mandat w wysokości 1500 zł. Tyle samo, ile mógł otrzymać 23-latek z Garwolina, gdyby policjanci nie zdecydowali się oddać sprawy do sądu.
Podobna przygoda spotkała 30-letnią matkę z dwójką dzieci w wieku 3 i 6 lat. Kierując Oplem opuściła jezdnię i wylądowała w polu. Dzieciom nic się nie stało, kierującą należało przebadać w szpitalu, ale również od razu go opuściła. Za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym otrzymała mandat w wysokości 1100 zł. Cokolwiek będzie posiane na tym polu może poczuć się już bezpieczne, ta kierująca więcej tym uprawom nie zagrozi.
Droższa jest próba zatrzymania pociągu rowerem
Mam jeszcze jeden przykład. 2 tys. zł mandatu otrzymał rowerzysta za wjechanie na przejazd kolejowy w trakcie podniesieniu się szlabanu, gdy jeszcze świeciła się sygnalizacja świetlna. Zdaniem inowrocławskiej policji było to poważne wykrocznie. Wykroczenia popełniane na przejazdach rzeczywiście bywają poważne, ale pociąg tego rowerzysty pewnie by choćby nie zauważył. Dostał karę wyższą niż zupełnie przepisowo mógł dostać 23-latek z Garwolina za potrącenie pieszej, bo tak wynika z cennika.
Pochwalić można więc policjantów z Garwolina, iż są mądrzejsi niż taryfikator i skorzystali z możliwości skierowania sprawy do sądu, który może zasądzić karę wyższą niż 1500 zł oraz za decyzję o zatrzymaniu uprawnień. Niestety z literalnie czytanych przepisów wynika, iż potrącenie pieszej kosztuje mniej więcej tyle, ile potrącenie rowu.