Policja w naszym kraju na ogół nie cieszy się najlepszą opinią i raczej nie wzbudza zaufania, ani poczucia bezpieczeństwa. Nie mnie oceniać, dlaczego tak się dzieje, ale to fakty. I takie nagranie, jak to, na pewno nie poprawi sytuacji. Ba – pod adresem pana funkcjonariusza może tutaj paść kilka cierpkich słów. Nie do końca rozumiem, co się tutaj wydarzyło? Czyżby pan policjant nie znał przepisów ruchu drogowego?
Czy policja zna przepisy?
Na szczęście wszystko nagrało się na kamerce, którą kierowca samochodu osobowego miał na pokładzie. Co dokładnie się nagrało? Widzimy, jak radiowóz z włączonymi sygnałami świetlnymi cofa… cofa w taki sposób, iż po chwili uderza w samochód poszkodowanego. Nie trzeba być tutaj geniuszem, aby mieć swój typ odnośnie tego, kto był winny doprowadzenia do tej kolizji. Oczywiście funkcjonariusz policji uważa inaczej. Od razu kieruje się do kierowcy i pyta: „co, nie widziałeś Pan, iż jadę na sygnale?”.
Tak. Bez dzień dobry, bez nazywam się tak i tak. Bez przedstawienia się, bez podania stopnia służbowego. Od razu atak. Od razu mamy tutaj próbę przerzucenia odpowiedzialności. Bo kierowca nie widział, iż pan funkcjonariusz jedzie na sygnale. Zadajmy sobie tutaj najważniejsze i podstawowe pytanie. Czy te sygnały świetlne cokolwiek zmieniają? Należy to podkreślić – same sygnały świetlne, bez sygnałów dźwiękowych. Czy aby na pewno policjant ma tutaj rację, czy może nie do końca zna przepisy?
Zgodnie z art. 53. ustawy Prawo o ruchu drogowym dotyczącym pojazdów uprzywilejowanych, takowym uprzywilejowanym może być „pojazd [który – przyp. red.] wysyła jednocześnie sygnały świetlny i dźwiękowy; po zatrzymaniu pojazdu nie wymaga się używania sygnału dźwiękowego”. Oczywiście jeżeli samochód cofa, to nie ma tutaj mowy o tym, iż się zatrzymał, tak? Używa jednocześnie sygnałów świetlnych i dźwiękowych? No nie używa. Czyli w rozumieniu ustawy jest pojazdem uprzywilejowanym?
Zachował ostrożność?
Zresztą, zgodnie z ustawą, kierujący pojazdem uprzywilejowanym może nie stosować się do przepisów tylko pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności. Nie jestem do końca przekonany, iż tutaj rzeczywiście mieliśmy przykład zachowania takiej szczególnej ostrożności. Wydaje mi się, iż nie – ale to tylko moja subiektywna opinia. Oczywiście błędne jest też założenie, iż kierowca samochodu na sygnale może wszystko. To absolutnie tak nie wygląda – nie o to chodzi.
Samochód uprzywilejowany daje ten – jak sama nazwa wskazuje – przywilej – iż pozostałe samochody powinny umożliwić mu przejazd. Natomiast nie daje to pozwolenia na to, aby bezkarnie robić komuś krzywdę. Po pierwsze choćby jeżeli pojazd spełnia wszystkie punkty i można go zakwalifikować jako uprzywilejowany, to kierowca musi zachować szczególną ostrożność. I jeżeli spowoduje wypadek, to przez cały czas może za to odpowiadać karnie. jeżeli coś się stanie, to taki funkcjonariusz i tak może być uznany za winnego.
Policjant winny?
Według opisu nagrania przez pokrzywdzonego, na miejsce wezwany został kolejny patrol policji. No właśnie – na szczęście było nagranie. Po jego krótkiej analizie jasnym było, kto w tej sytuacji jest winny. Chociaż, poszkodowany i tak twierdzi z przekąsem, iż na pewno „funkcjonariusz został bardzo surowo pouczony”. To kolejny dowód na to, iż po prostu warto w samochodzie mieć kamerkę. Warto, bo nigdy nie wiesz, kiedy ci się przyda i w jakich okolicznościach. Trzeba mieć to na uwadze. A czy policja poprawi sobie notowania takim zachowaniem? Śmiem w to wątpić.