Podlaska policja puka do drzwi sąsiadów. Dotarliśmy do nowych wytycznych

news.5v.pl 3 godzin temu

Pod koniec listopada komendanci miejscy i powiatowi policji w województwie otrzymali pismo, do którego dotarła reporterka Polsat News Edyta Mazurczyk. Autorem pisma jest pierwszy zastępca Komendanta Wojewódzkiego Policji w Białymstoku insp. Krzysztof Woźniewski.

Z dokumentu dowiadujemy się, iż w wydziale ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej wygenerowano listę osób, które posiadają zarejestrowane czynne zakazy prowadzenia pojazdów. Lista obowiązuję na dzień 26 listopada 2024 r. i ma być aktualizowana.

Podlaskie. Policjanci rozpytują sąsiadów

Lista zawiera dane personalne z podziałem na gminy i powiaty ze względu na miejsce zamieszkania oraz informacje dotyczące orzeczonego zakazu. W dalszej jego części insp. Woźniewski poleca „zapoznać z przedmiotową listą dzielnicowych oraz kierowników rewirów dzielnicowych”.

„Działanie to powinno przyczynić się do realizacji ustawowych zadań policji w zakresie zapewniania bezpieczeństwa i porządku publicznego, a w szczególności dalsze aktywizowanie działań policjantów dzielnicowych związanych z rozpoznaniem rejonu służbowego pod względem osób kierujących pojazdami posiadających czynny zakaz ich prowadzenia” – podkreślono w dokumencie.

Zaznaczono także, iż „wiele osób w dalszym ciągu pomimo posiadania czynnego zakazu prowadzenia pojazdów, cofniętych uprawnień do kierowania pojazdami lub nieposiadania uprawnień do prowadzenia pojazdów przez cały czas kieruje pojazdami, a tym samym powoduje zagrożenie bezpieczeństwa innych uczestników ruchu drogowego”.

Dotarliśmy także do wzoru notatki służbowej „dotyczącej sprawdzenia stosowania się do orzeczonego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych”. Funkcjonariusze mają opisywać w niej efekty „rozpytania” podczas służby obchodowej. Jak przekazała reporterce Polsat News informatorka pracująca w podlaskiej policji, funkcjonariuszom polecono sprawdzanie w miejscach zamieszkania danej osoby, czy ta stosuje się do zakazu, w tym zaś celu – rozmowy z sąsiadami.

Przeznaczono na to miejsce we wspomnianej notatce służbowej. „W ramach sprawdzenia, dokonałem rozpytania (imię i nazwisko osoby rozpytywanej, adres zamieszkania)” – czytamy w jednej z linijek.

„Próba łatania statystyk”

Według informatorki, z którą rozmawiała reporterka Polsat News, pomysł nie wszystkim funkcjonariuszom przypadł do gustu.

– Większość funkcjonariuszy, których znam, sprzeciwiali się temu na odprawach ustnie i komunikowali przełożonym, iż według nich jest to niezgodne z obowiązującymi przepisami. Pomimo tego przełożeni kazali to realizować, gdyż jest to polecenie KWP Białystok – uważa osoba pracująca w podlaskiej policji.

Informatorka twierdzi także, iż funkcjonariusze odczuwają odgórne naciski, by przeprowadzać takie rozpytania. Policja miała dostać kilka skarg na funkcjonariuszy wykonujących te czynności.

– Moi koledzy i koleżanki realizują to polecenie, ale robią to w taki sposób, by rozmówcy nie zdawali sobie sprawy, o co tak naprawdę pytają ich policjanci – mówi osoba z podlaskiej policji. Jej zdaniem przeprowadzenie kontroli w taki sposób jest czynnością zbyteczną i nieuzasadnioną. – Jest to próba łatania statystyki. Nie po to wstąpiłam do policji, żeby wykonywać takie polecenia.

Z jej doświadczeń wynika, iż pytani sąsiedzi lub znajomi osoby z zakazem nie chcą wypowiadać się na jej temat, zwłaszcza na wsi. Z kolei w miastach sąsiedzi w większości siebie nie znają. – Na twarzach tych osób widać zdumienie i zaskoczenie, gdy słyszą takie pytania od policjantów – mówi.

Policja o „zapobieganiu zjawiskom kryminogennym”

Rzecznik KWP w Białymstoku nie ujawnia, z jakimi reakcjami mieszkańców spotykają się działania. jeżeli zaś chodzi o ocenę podejmowanych przez policjantów kroków – ta ma być możliwa z perspektywy czasu.

„Jednym z podstawowych zadań naszej formacji jest inicjowanie i organizowanie działań mających na celu zapobieganie popełnianiu przestępstw i wykroczeń oraz zjawiskom kryminogennym” – czytamy w odpowiedzi mł. insp. Tomasza Krupy na pytania Interii.

Rzecznik podkreśla, iż podejmowanie działań „w zakresie i na podstawie obowiązujących przepisów we wspomnianym przez panią zakresie ma na celu ograniczenie przestępstw niestosowania się do zakazów”.

Obecnie w województwie podlaskim zakaz prowadzenia pojazdów posiada ponad sześć tysięcy osób.

Ekspert: Skoro jest niebezpieczny, to dlaczego nie informować?

Dyskusja o osobach prowadzących pojazdy pomimo orzeczonym zakazów rozgorzała w zeszłym roku, po tragicznym rajdzie na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. W wypadku, który spowodował wielokrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu Łukasz Ż. zginął 37-letni mężczyzna. W 2023 roku w stosunku do kierowcy został orzeczony zakaz prowadzenia wszystkich pojazdów mechanicznych.

Kolejna tragedia, która mocno poruszyła Polaków, wydarzyła się w styczniu. 43-letni kierowca busa firmy kurierskiej śmiertelnie potrącił 14-latka na warszawskiej Woli. Mężczyzna również miał zakaz prowadzenia pojazdów.

Jak przypomina Krzysztof Burdak, specjalista ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego w Małopolskim Ośrodku Ruchu Drogowego, kilka jest narzędzi, by pilotować, czy kierowcy z orzeczonymi zakazami stosują się do nich.

Co prawda zawodowi kierowcy z orzeczonym zakazem prowadzenia pojazdów składają oświadczenie pod groźbą odpowiedzialności karnej, ale „to nie robi na nich żadnego wrażenia” – twierdzi Burdak.

– Oni cały czas łamią prawo, jeżdżą bez uprawnienia. Więc najlepszym rozwiązaniem byłaby możliwość monitorowania na bieżąco, czy taka osoba posiada uprawnienia, czy nie posiada – mówi. Kierowców prywatnych składanie takiego oświadczenia nie obowiązuje.

Działań podlaskiej policji Burdak nie chce komentować, jednak podkreśla: – o ile ktoś uważa, iż dana osoba prowadzi pojazd mimo zakazu, prowadzi po alkoholu, narkotykach, jest potencjalnym zabójcą drogowym, niebezpiecznym dla sąsiadów, dla jej dzieci, bliskich, to dlaczego ma o tym nie poinformować? Jak najbardziej jest to wskazane.

Ekspert zauważa też, iż stajemy się społeczeństwem coraz bardziej obywatelskim i świadomym naszych ról i wpływu na ogół tegoż społeczeństwa. – Czasy słusznie minione kojarzymy z „kablowaniem” na kogoś. Ale w tym przypadku jest to po prostu niegodzenie się na to, aby ktoś naruszał prawo i zagrażał mojemu życiu i życiu moim bliskim – podkreśla Burdak.

Zobacz również:

Zalewski: Polska nie zawiesza kontraktów z Koreą Płd./RMF24.pl/RMF

Idź do oryginalnego materiału