Pijany kierowca wjechał w dzieci na rowerach. Nowe informacje

upday.com 2 miesięcy temu
Zdjęcie: Zdjęcie jest ilustracją do tekstu. Fot. Tytus Żmijewski/PAP


W piątek po południu w Borzęcinie Dużym (woj. mazowieckie) kierowca bmw potrącił dwóch 12-latków. Chłopcy jechali na rowerach. Jeden z nich zginął na miejscu, a drugi trafił do szpitala. Policja przekazała najnowsze informacje w sprawie.


W piątek przed 17:00 na ulicy Kosmowskiej w miejscowości Borzęcin Duży w grupę rowerzystów znajdujących się na chodniku wjechał mężczyzna. Kierujący autem BMW, poruszając w stronę miejscowości Ożarów Mazowiecki, podczas wyprzedzania stracił panowanie nad samochodem i uderzył w 12-latków.

Młodszy aspirant Kamil Sobótka z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji przekazał PAP, iż w wyniku zdarzenia jeden z chłopców zginął na miejscu. "Drugi chłopiec, również w wieku 12 lat, w stanie ciężkim został przez LPR przetransportowany do szpitala w Warszawie" - powiedział.

Sprawcą okazał się 26-latek. Kierowca był kompletnie pijany. Miał prawie 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.

Życie drugiego z chłopców nie jest zagrożone

W sobotę mł. asp. Sobótka poinformował, iż "życiu 12-latka, który trafił do szpitala, nie zagraża niebezpieczeństwo". "Na szczęście okazało się, iż doznał tylko złamania prawej nogi, a dokładnie śródstopia. Lekarze orzekli, iż jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo" - powiedział funkcjonariusz w rozmowie z "Faktem".

"Mężczyzna trzeźwieje w policyjnej izbie zatrzymań. Czynności z nim zostaną przeprowadzone dopiero w niedzielę ze względu na sporą ilość alkoholu. Pobrano mu również krew do analizy, by sprawdzić, czy dodatkowo nie znajdował się pod wpływem środków odurzających" - dodał.

Redakcja ta ustaliła, iż okoliczni świadkowie dramatu próbowali dokonać na kierowcy samosądu. "Potwierdzam, iż próbowano dokonać na nim linczu, ale na szczęście nie doszło do takiej sytuacji" - przekazał mł. asp. Kamil Sobótka.

Policjanci w piątek do późnych godzin wieczornych, pod nadzorem pruszkowskiej prokuratury oraz biegłego z zakresu wypadków drogowych, pracowali na miejscu tragedii.

Źródło: PAP / Fakt.pl

Idź do oryginalnego materiału