Do opisywanego zdarzenia doszło na jednej z ulic Malborka. Na nagraniu z samochodowej kamery widzimy samochody zbliżające się do skrzyżowania z sygnalizacją świetlną, nadającą dla pojazdów sygnał zielony. Prędkość aut nie jest duża, a po kilku sekundach kierowcy jeszcze bardziej zwalniają, ponieważ pierwszy z nich skręca na skrzyżowaniu w prawo.
Od początku nagrania daje się także dostrzec bohaterów tego materiału. Dwóch pieszych biegnie w stronę ulicy i nagle jeden z nich bierze rozbieg i rzuca się prosto w stronę jednego z samochodów. Zupełnie jakby chciał wskoczyć na pojazd. Jego skok był jednak mocno spóźniony i zamiast odbić się od boku auta, wylądował na plecach na asfalcie. Kierujący autem z kamerą jechał na szczęście na tyle wolno, iż bez trudu zatrzymał się w bezpiecznej odległości.Reklama
Drugi z pieszych podbiegł do swojego kolegi, podniósł go i sprawnie odciągnął z powrotem na chodnik. Trudno powiedzieć, czy skoczek stracił przytomność od uderzenia o asfalt, czy tylko był mocno oszołomiony. Całe zdarzenie widział w tylnym lusterku kierowca samochodu, w którego pieszy celował, bo zatrzymał się i ktoś wysiadł z pojazdu. Na tym nagranie się urywa, ale domyślamy się, iż obaj kierujący nie zostawili bezmyślnego pieszego i jego kolegi bez pomocy. Nie wiemy niestety czy mężczyźnie stało się coś poważnego, czy też wyszedł ze zdarzenia bez większego szwanku.
Pozostaje tylko pytanie, dlaczego pieszy zdecydował się na tak niebezpieczne zachowanie. Najbardziej prawdopodobne są dwa wyjaśnienia. Biorąc pod uwagę prawdopodobnie późną porę oraz wcześniejsze zachowanie mężczyzn, mogli oni wracać z jakiejś imprezy, a pomysł by rzucić się na samochód mógł być efektem impulsu i chęci zrobienia czegoś "szalonego". Druga interpretacja, która najczęściej pojawia się w komentarzach do tego nagrania, to próba wymuszenia odszkodowania od kierowcy za potrącenie.
Próba zupełnie nieudana, ale choćby gdyby doszło do kontaktu, nagranie ze zdarzenia oczyściłoby ze wszystkich podejrzeń kierującego. Gdyby jednak nagrania nie było, a pieszy trafiłby w samochód, sytuacja nie musiałaby być już taka oczywista. Policja i sądy bardzo poważnie traktują wszelkie potrącenia w obrębie przejść dla pieszych i zdarzały się przypadki obarczenia winą lub współwiną choćby kierowców, którzy mieli zielone światło. Zwykle podnoszony jest wtedy argument, iż zielone światło nie zwalnia kierującego z zachowywania szczególnej ostrożności i reagowania na zagrożenia na drodze.