– Obiecali, iż podzwonią i zajmą się nim. Faktycznie gdzieś dzwonili, wsiedli do radiowozu, za jakiś czas wysiedli. Policjant założył rękawiczki i zsunął psa bardziej na pobocze – relacjonuje kobieta i dodaje, iż te czynności były obserwowane z pewnej odległości, ponieważ funkcjonariusze polecili osobom zgłaszającym wrócić do domu.
Wniosek świadków był prosty – skoro policja odjechała, zostawiając zwierzę, musiało ono nie żyć. – No bo jak można by było zostawić żywego psa w takich okolicznościach bez pomocy. Prawda? – pyta retorycznie nasza informatorka.
Około godziny 10:30, czyli ponad pięć godzin po interwencji, inna przejeżdżająca tamtęd