Papua Nowa Gwinea twierdzi, iż osuwisko pochłonęło ponad 2000 osób

biegowelove.pl 3 miesięcy temu

Urzędnik rządowy w Papui Nowej Gwinei powiedział Organizacji Narodów Zjednoczonych, iż prawdopodobnie ponad 2000 osób zostało pochowanych żywcem w wyniku piątkowego osunięcia się ziemi i formalnie zwrócił się o pomoc międzynarodową.

Dane rządowe niemal trzykrotnie przewyższają szacunki Organizacji Narodów Zjednoczonych, według których osuwisko w górzystym wnętrzu tego wyspiarskiego kraju na południowym Pacyfiku spowodowało śmierć 670 osób. Do tej pory odnaleziono szczątki zaledwie sześciu osób.

W piśmie opublikowanym przez Associated Press do koordynatora-rezydenta ONZ z dnia wczorajszego Lucita Lasso Mana, pełniąca obowiązki dyrektora Narodowego Centrum Katastrof na Południowym Pacyfiku, stwierdziła, iż ​​osuwisko „pochłonęło żywcem ponad 2000 osób” i spowodowało „„poważne zniszczenia” w (wieś Yambali, prowincja Inga).

Od czasu katastrofy szacunki dotyczące ofiar znacznie się różniły i nie jest od razu jasne, w jaki sposób urzędnicy ustalili liczbę poszkodowanych.

Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji, która ściśle współpracuje z rządem i odgrywa wiodącą rolę w reakcji międzynarodowej, nie zmieniła opublikowanych wczoraj szacunków dotyczących liczby ofiar śmiertelnych na 670 osób do czasu pojawienia się nowych dowodów.

Mieszkańcy wsi prowadzą poszukiwania wśród osuwiska w Yambali na wyżynach Papui-Nowej Gwinei. (Źródło: Mahmoud Omar/IOM za pośrednictwem AP)

„Nie możemy sprzeciwić się propozycji rządu, ale nie możemy tego komentować” – powiedział Serhan Okprak, szef misji agencji ONZ ds. migracji w Papui-Nowej Gwinei.

„W miarę upływu czasu w tak ogromnym projekcie liczba ta będzie się zmieniać” – dodał Oktorak.

Liczba ofiar śmiertelnych wynoszących 670 osób została oparta na obliczeniach przeprowadzonych przez urzędników wioski Yambali i dystryktu Enga, iż ​​osuwisko pogrzebało ponad 150 domów. Poprzednie szacunki mówiły o 60 domach.

Biuro premiera Papui-Nowej Gwinei Jamesa Marape nie odpowiedziało dzisiaj na prośbę o wyjaśnienia, na jakich opierały się szacunki rządu za 2000 rok.

Skalę katastrofy trudno określić ze względu na trudne warunki na miejscu, w tym odległe położenie wioski, brak telekomunikacji oraz wojny plemienne na terenie całej prowincji, co oznacza, iż ​​międzynarodowi pracownicy humanitarni i konwoje z pomocą wymagają eskorty wojskowej.

Osuwisko zakopało także 200-metrowy odcinek głównej autostrady okręgu pod gruzami na głębokość od 6 do 8 metrów, co stanowi główną przeszkodę dla pracowników pomocy humanitarnej.

Mana powiedział, iż osunięcie się ziemi będzie miało poważny wpływ gospodarczy na cały kraj.

Mana napisał do Organizacji Narodów Zjednoczonych, iż „sytuacja pozostaje niestabilna” ze względu na zmieniający się teren, „co stwarza ciągłe zagrożenie zarówno dla ekip ratowniczych, jak i ocalałych”.

Mieszkańcy wsi używają ciężkiego sprzętu do przeszukiwania osuwiska w Yambali na wyżynach Papui-Nowej Gwinei. (Źródło: Mahmoud Omar/IOM za pośrednictwem AP)

Koparka, podarowana przez miejscowego pracownika budowlanego, stała się pierwszym ciężkim sprzętem do robót ziemnych sprowadzonym, aby pomóc mieszkańcom wsi kopającym łopatami i narzędziami rolniczymi w odnalezieniu ciał. Praca wokół ciągle przesuwających się gruzów jest zdradliwa.

Wczoraj minister obrony Mana i Papui-Nowej Gwinei, Billy Joseph, poleciał na pokładzie australijskiego helikoptera wojskowego ze stolicy, Port Moresby, do Yambali, 600 kilometrów na północny zachód, aby z pierwszej ręki dowiedzieć się, co jest potrzebne.

Biuro Many zamieściło zdjęcie, na którym w Yambali wręcza lokalnemu urzędnikowi czek na 500 000 kina (210 450 dolarów nowozelandzkich) na zakup artykułów pierwszej potrzeby dla 4000 wysiedlonych ocalałych.

Celem wizyty było ustalenie, czy rząd PNG powinien formalnie zwrócić się o dalsze wsparcie międzynarodowe.

Sprzęt do robót ziemnych używany przez armię Papui-Nowej Gwinei został przetransportowany na miejsce katastrofy, 400 kilometrów od miasta Lae na wschodnim wybrzeżu.

Urzędnicy twierdzą, iż przerażeni mieszkańcy wsi są podzieleni co do tego, czy pozwolić ciężkiemu sprzętowi kopać, co mogłoby spowodować dalsze uszkodzenia ciał ich pochowanych krewnych.

Idź do oryginalnego materiału