Odstępuję od matczynej przeszłości – klucze w moich rękach!

twojacena.pl 21 godzin temu

– Klucze do mojego mieszkania zabieram. Nie dostaniesz już ode mnie ani grosza, mamo…

Weronika spotkała Krzysztofa na ulicy. Spieszyła się do klubu sportowego, ale światła wciąż nie chciały się zmienić. Rozejrzała się nerwowo – między samochodami pojawiła się luka. Postanowiła przebiec, nim kierowcy ruszą.

W tym momencie zza zakrętu wyłonił się rozpędzony samochód. Żółte światło zmusiło kierowcę do dodania gazu. Wydawało się, iż auto i kobieta pędząca przez jezdnię muszą się zderzyć. Na szczęście kierowca zdążył zahamować i skręcić. Nikt nie ucierpiał. Czerwone światło zatrzymało ruch.

Ogłuszony hukiem hamulców Weronika zastygła na środku drogi, zaciśnięte powieki, spodziewając się bólu. Zamiast niego usłyszała wściekły krzyk mężczyzny, który wyskoczył z auta.

– Masz dość życia?! Nie dbasz o siebie, to pomyśl chociaż o innych! Po co rzucasz się pod koła? Nie mogłaś chwili poczekać?!

Otworzyła oczy i ujrzała przed sobą czterdziestokilkuletniego mężczyznę, którego twarz wykrzywiała złość.

– Na litość boską, przepraszam! – złożyła ręce, jakby modliła się o przebaczenie. – Syn ma zawody… Byłby zły, gdybym nie zdążyła. Tak się przygotowywał… Już i tak spóźniam się. Szef nie pozwolił wyjść wcześniej. Muszę być na jego występie. Każda minuta się liczy! – zasypała go słowami, aż nagle urwała.

Kierowca patrzył na nią uważnie. Gdy przestał krzyczeć, stał się całkiem przystojnym i sympatycznym mężczyzną. Weronika poczuła zakłopotanie.

Światła znów się zmieniły, samochody ruszyły. Mężczyzna złapał ją i odciągnął na chodnik.

– Do klubu sportowego się pani spieszyła? – zapytał już spokojniej.

– Tak. Skąd pan wie? – Weronika wciąż trzęsła się po przeżytym szokPóźnym wieczorem, gdy już wszystko się wyjaśniło, Weronika przytuliła syna i uśmiechnęła się przez łzy, wiedząc, iż ich nowa rodzina jest wreszcie bezpieczna.

Idź do oryginalnego materiału